Marsz obrońców praw obywatelskich w proteście przeciw Trumpowi
Kilka tysięcy działaczy na rzecz praw obywatelskich w sobotę uczestniczyło w sobotę w marszu protestu przeciw ksenofobicznym i rasistowskim wypowiedziom prezydenta elekta Donalda Trumpa. Już zapowiedziano kolejne wiece.
Skandując hasło: "Bez sprawiedliwości nie ma pokoju!", uczestnicy marszu przeszli przez park National Mall pod pomnik Martina Luthera Kinga, odległy o ok. 3 km od Kapitolu, gdzie 20 stycznia Trump zostanie zaprzysiężony na prezydenta Stanów Zjednoczonych. Na czele marszu szedł pastor Al Sharpton, znany w USA działacz na rzecz praw obywatelskich, który w 2004 roku starał się o nominację Partii Demokratycznej w wyborach prezydenckich.
Protestujący zebrali się w centrum Waszyngtonu mimo mżawki i chłodu, by okazać poparcie dla praw mniejszości i sztandarowej inicjatywy odchodzącego prezydenta Baracka Obamy, ustawy o powszechnym dostępie do ubezpieczeń zdrowotnych (Obamacare), która według zapowiedzi Trumpa ma zostać uchylona - pisze Reuters.
"Nie będzie mu zależało na niczym"
- Trump to błazen. Myślę, że nie będzie mu specjalnie zależało na niczym, chyba że potraktuje coś jako sprawę osobistą - powiedział jeden z uczestników marszu, 17-letni Ken Coopwood.
Ok. 30 organizacji praw obywatelskich, z czego niemal wszystkie sprzeciwiają się propozycjom Trumpa, otrzymały pozwolenia na zorganizowanie protestów przed, podczas i po zaprzysiężeniu go na urząd prezydenta. Tysiące demonstrantów zapowiedziały też, że zakłócą przebieg ceremonii, m.in. blokując punkty kontroli bezpieczeństwa wzdłuż trasy inauguracyjnej parady.
Trump, miliarder i potentat na rynku nieruchomości, wygrał listopadowe wybory prezydenckie, głosząc populistyczne hasła, m.in. wzniesienia muru na granicy z Meksykiem w celu powstrzymania imigracji i ograniczenia imigracji z krajów muzułmańskich, a także wypowiadając się obraźliwie o przedstawicielach mniejszości i kobietach.
PAP
Czytaj więcej
Komentarze