Waszczykowski: stajemy się członkiem NATO pierwszej kategorii
- Byliśmy chronieni układami międzynarodowymi i traktatami, do których przystąpiliśmy, natomiast dzisiaj stajemy się członkami pierwszej kategorii , a nie drugiej, poprzez obecność wojsk amerykańskich, brytyjskich i natowskich generalnie - powiedział we wtorek na zakończenie wizyty w Nowym Jorku minister spraw zagranicznych Witold Waszczykowski.
W ocenie szefa MSZ oddziały NATO w Polsce są gwarantem tego, aby nasz kraj nie stał się przedmiotem żadnych rozgrywek. Początkowo, przekonywał, członkostwo w Sojuszu było pewną iluzją.
Wyliczył, że wojsk tych jest sporo, brygada licząca ponad cztery tysiące, batalion ponad tysiąc, kilkusetosobowa załoga bazy w Redzikowie oraz szpica obejmująca kilka tysięcy żołnierzy. Może się zdarzyć, przewidywał, że w sumie będzie kilkanaście tysięcy żołnierzy NATO, w tym większość amerykańskich.
Moi rozmówcy potwierdzili, że próba poprawienia stosunków z #Rosja nie może odbywać się kosztem państw #UE i #NATO, w tym kosztem #Polska. pic.twitter.com/oexqextBFg
— MSZ RP🇵🇱 (@MSZ_RP) 11 stycznia 2017
"Będziemy mogli zaangażować się w innych rejonach świata"
Szef MSZ rozmawiał wcześniej z Henrym Kissingerem i gen. Michaelem Flynnem.
Według szefa polskiej dyplomacji jego rozmówcy, którzy mają się znaleźć w sztabie doradców przyszłego prezydenta Donalda Trumpa, są świadomi problemów w Europie, a także zagrożenia w obliczu którego stoi Polska. Flynn jest kandydatem na doradcę ds. bezpieczeństwa. Były sekretarz stanu 94-letni Kissinger ma doradzać Trumpowi w sprawach międzynarodowych.
- Rozmawiałem z nimi na temat sytuacji w Europie, na temat naszych ocen. (…) Są świadomi problemów w Europie, a także naszego zagrożenia - powiedział Waszczykowski dziennikarzom przed odlotem do Warszawy. Jak dodał, interesowali się jak Polska ocenia obecną i przyszłą sytuację w Rosji, w którym kierunku może ona zmierzać i jak uporać się z konfliktem.
Według ministra Amerykanie traktują Polskę jako wiarygodnego sojusznika, który wydaje właściwe sumy na obronność, co służy też interesom USA.
- Im mniej uwagi Amerykanie będą musieli poświęcać tej części Europy, tym więcej będą mogli poświęcać regionom zapalnym, gdzie ich interesy są nadwerężone. A im mniej my się będziemy obawiać o nasze bezpieczeństwo, tym bardziej będziemy się mogli zaangażować w innych regionach świata i pomagać Stanom Zjednoczonym - argumentował Waszczykowski.
Powiedział, że wtorkowe rozmowy utwierdziły go w przekonaniu, że nowa administracja USA "będzie dbała o interesy naszej części Europy".
Przyjacielskie stosunki z Rosją po wyjaśnieniu katastrofy smoleńskiej
Minister zwrócił uwagę, że chodzi głównie o to, by status bezpieczeństwa Polski, Europy Środkowej były równe statusowi bezpieczeństwa Europy Zachodniej. Nie chodzi jednak o odtwarzanie układu zimnowojennego kiedy na granicach stały niemal milionowe armie, lecz o symboliczne zabezpieczenie i dowód obrony na wypadek zagrożenia. Szef MSZ uznał, że Polska to otrzymuje.
Waszczykowski zapewniał też, że Polska jako sąsiad Rosji jest zainteresowana ułożeniem z nią poprawnych, a może kiedyś przyjacielskich relacji. - Klucze do tego leżą w Moskwie - dodał. To Rosja bowiem nie chce rozwiązać zagadki katastrofy smoleńskiej, nie chce współpracować i oddać wraku samolotu.
"Twitter nie jest dla mnie źródłem wiedzy"
Jak dodał z jego rozmów z doradcami Trumpa wynika, że chcieliby, aby Rosja powstrzymała się od łamania prawa i anektowania terytoriów.
- Słyszałem dzisiaj z ust jednego z moich rozmówców, że jest nie do zaakceptowania, aby Rosja prowadziła taką działalność wojskową na terenie Bliskiego Wschodu. Kiedy Henry Kissinger był decydentem w latach siedemdziesiątych byłoby to nie do zaakceptowania. Myślę, że czyny jednak będą inne niż wypowiedzi retoryczne, a Twitter nie jest dla mnie źródłem wiedzy - wskazał Waszczykowski.
"Przedstawiciele RB opowiadają eufemizmy"
W nawiązaniu do debaty w Radzie Bezpieczeństwa na temat rozwiązywania konfliktów międzynarodowych pytany przez PAP ocenił, że najciekawsze było wystąpienie amerykańskiej ambasador przy ONZ Samanthy Power.
- Twierdząc, że żegna się już najprawdopodobniej z tym stanowiskiem pozwoliła sobie na pewną szczerość. Uznała, że przez lata dyplomaci, ambasadorowie, przedstawiciele Rady Bezpieczeństwa opowiadają eufemizmy. Mówią językiem żargonowym. Nie wskazują palcem. Jeśli mówi się o tym, aby powstrzymać się od użycia broni, powinno się wskazać do kogo się to adresuje itp. - tłumaczył.
Świat może zaakceptować zajęcie Krymu
Waszczykowski zauważył też, że rosyjski ambasador przy ONZ Witalij Czurkin odrzucił w swym wystąpieniu zarzuty o zmianę przez jego kraj architektury bezpieczeństwa i agresję wobec Ukrainy.
Polski minister wyraził przy tym obawę, że świat może zaakceptować zajęcie Krymu w zamian za spokój we wschodniej części Ukrainy.
- To może nie być porozumienie domówione, ale na zasadzie fait accompli, faktów dokonanych, a wiele państw uzna, że nie ma atmosfery dla odzyskania Krymu dla Ukrainy - przestrzegał.
Porównując sytuację do podziału Niemiec uzupełnił, że dzisiejsi władcy Kremla nie są wieczni. W Rosji też może dojść do transformacji, demokratyzacji w sposób pokojowy i powstania rządu, który odwróci tendencję łamania prawa międzynarodowego.
Szef dyplomacji o gafie z San Escobar
- Miałem na myśli państwo karaibskie, które jest znane pod dwoma nazwami Saint Kitts i Nevis i San Cristof..., no San Cristóbal chyba, albo Cristofer, San Cristofer - wyjaśniał korespondentce Polsat News Witold Waszczykowski odnosząc się do swojej wczorajszej wypowiedzi o kraju San Escobar. Minister zauważył, że po 22 godzinach spędzonych w samolotach i kilku przesiadkach można się przejęzyczyć. - To nie zasługiwało na taką debatę na Twitterach - dodał minister Waszczykowski.
Szef MSZ Witold Waszczykowski, który w Nowym Jorku zabiega o niestałe miejsce w Radzie Bezpieczeństwa ONZ dla Polski, powoływał się dzień wcześniej na rozmowy z przedstawicielami nieistniejącego kraju San Escobar.
- Mamy okazje prawie do 20 spotkań z różnymi ministrami. Z niektórymi, jak np. na Karaibach po raz pierwszy chyba w historii naszej dyplomacji. Na przykład z takimi krajami, jak San Escobar albo Belize - przekonywał szef polskiej dyplomacji.
PAP
Czytaj więcej