Bezpieczeństwo premier. BOR w trakcie przepychanek przed Pałacem Prezydenckim
Przed Pałacem Prezydenckim ścisk i tłum, a w nim premier Beata Szydło. To, jak z trudem przedostawała się przez zgromadzonych, mrozi krew w żyłach ekspertom od bezpieczeństwa, bo to idealna okazja dla potencjalnego zamachowca. Trudno więc nie zadać pytania, czy tak powinna wyglądać ochrona najważniejszych osób w państwie. Odpowiedzi szukała Olga Owczarek.
- Zapraszam państwa na bok, bo Biuro Ochrony Rządu musi podjąć czynności sprawdzające – tak dziś mówił jeden z funkcjonariuszy do zgromadzonych przez Pałacem Prezydenckim osób. To standardowa procedura podejmowana tuż przed pojawieniem się na danym terenie ważnych osób w państwie.
Żelazny ścisk
Na tym terenie manifestacja. To bardzo trudne zadanie. Kamera Polsat News była na miejscu, na nagraniach widać i słychać zbliżające się napięcie. Policja formuje szyk, a chwilę po tym wszyscy są w żelaznym i wzajemnym uścisku. W nim uczestnicy obu zgromadzeń, pani premier, ministrowie siłowych resortów, prezes PiS. I nerwowi funkcjonariusze BOR. Ścisk był tak duży, że nasze kamery mogły nagrać rozmowy miedzy służbami. Rozmowy, w których słychać chaos.
Wyjście z tego klinczu wydawało się niemożliwe. Z jednej strony napierający tłum, z drugiej znicze pod nogami, premier z prezesem zablokowani w środku bez możliwości ruchu.
Możliwości BOR-u
Funkcjonariusze Biura Ochrony Rządu dla ochrony VIP mogą wiele. Ustawa o BOR, artykuł 13 mówi, że "funkcjonariusz ma prawo: wydawać polecenia opuszczenia przez osoby miejsca, w którym przebywanie może stanowić zagrożenie dla realizacji zadania".
Miejsce, gdzie pojawia się premier lub prezydent powinno być wcześniej sprawdzane. - To nie jest proste ze przyjedzie kilkunastu bodyguardów w wypasionych samochodach i pojada, to jest kilkanaście godzin pracy wcześniej, o której mało kto wie, nie widzi tego - powiedział Polsat News ppłk Andrzej Kruczyński, były oficer GROM.
Wytycza się drogi podjazdu i ewakuacji. Obowiązkowe jest sprawdzenie pirotechniczne, czasem strzelcy wyborowi pojawiają na dachach. To kilka pierścieni ochrony, która niemożliwa jest wtedy, gdy polityk wchodzi w tłum.
Polityk chce zostać, BOR musi chronić
- Jeśli polityk się upiera i chce tam być to BOR musi zrobić wszystko to bezpieczeństwo zapewnić, to nie ma tu wyboru żadnego - wyjaśnił Andrzej Przemyski, ekspert ds. bezpieczeństwa publicznego.
Jak oficerowie BOR potrafią być zdecydowani w swoich działaniach, pokazali już kilka razy. W razie zagrożenia nikt się nie patyczkuje.
Pęknięta opona w prezydenckiej limuzynie mogła jednak nadwyrężyć zaufanie. I ostatnio - w czasie powrotu z Londynu, kiedy to pilot musiał interweniować, bo na pokładzie było za dużo pasażerów.
Polsat News
Czytaj więcej