Akt oskarżenia po zajściu z udziałem żołnierzy w Giżycku
Prokuratura Okręgowa w Białymstoku oskarżyła trzech oficerów WP m.in. o znieważenie i naruszenie nietykalności policjantów interweniujących trzy miesiące temu w hotelu w Giżycku (Warmińsko-Mazurskie). Sprawę rozpozna giżycki sąd rejonowy. O zakończonym śledztwie poinformował w poniedziałek szef Prokuratury Okręgowej w Białymstoku Marek Czeszkiewicz.
W połowie września trzej oficerowie 15. Giżyckiej Brygady Zmechanizowanej wywołali awanturę w miejscowym hotelu. Gdy jeden z żołnierzy zaatakował barmana, obsługa wezwała policję. Podczas wyprowadzania awanturujących się mężczyzn, na korytarzu zaatakowali oni policjantów. Funkcjonariusze użyli gazu i zakuli awanturujących się w kajdanki.
W czasie interwencji policjanci doznali urazów kończyn i żeber; trafili na zwolnienia lekarskie.
Wszyscy żołnierze byli pijani, mieli od 1,2 do 2 promili alkoholu w wydychanym powietrzu.
Ucierpiał również strażnik miejski
Śledztwo w sprawie wszczęła Prokuratura Rejonowa w Giżycku. Oficerom postawiła zarzuty znieważenia i naruszenia nietykalności cielesnej policjantów; jednemu z nich dodatkowo - podobny zarzut dotyczący osoby prywatnej. Wobec podejrzanych zastosowała poręczenia majątkowe - od 7 do 15 tys. zł.
Po kilku tygodniach śledztwo przejęła białostocka prokuratura okręgowa. Chodziło o to, by uniknąć zarzutu braku bezstronności prokuratury giżyckiej, która na co dzień współpracuje z miejscową policją.
Białostoccy śledczy zarzuty rozszerzyli również o zmuszanie do odstąpienia od czynności służbowych zarówno trójki policjantów, jak i strażnika miejskiego, który również interweniował (był w pierwszym patrolu, wraz z policjantką - PAP) i także ma status pokrzywdzonego.
"Nie są już żołnierzami tej jednostki"
Ściganiem z urzędu objęto też zarzuty zniesławienia i znieważenia dwóch osób cywilnych, pracowników hotelu. Jest też zarzut naruszenia nietykalności osobistej jednej z tych osób.
Jak poinformowała w poniedziałek białostocka prokuratura, oskarżeni do zarzutów nie przyznali się. Pytany przez PAP o mediacje, o których informacje pojawiały się wcześniej, prok. Czeszkiewicz powiedział, że "nie doszły do skutku". - Pokrzywdzeni nie wyrazili takiej woli - powiedział. Dodał przy tym, że ostateczna decyzja należała do prowadzącego śledztwo.
Kilka dni po incydencie w hotelu, dowódca 15. Giżyckiej Brygady Zmechanizowanej wydał oświadczenie, w którym poinformował, że oficerowie, którzy brali udział w tym zajściu, nie są już żołnierzami tej jednostki. Rzeczniczka prasowa giżyckiej brygady wyjaśniła wtedy PAP, że "wszyscy przeszli do rezerwy kadrowej".
PAP
Czytaj więcej
Komentarze