Ojciec górnika z Rudnej: "zostaje modlitwa"

Polska
Ojciec górnika z Rudnej: "zostaje modlitwa"
Polsat News

- Jesteśmy tu od drugiej w nocy i cały czas czekamy na wiadomość - powiedział ojciec górnika zasypanego w czasie wstrząsu w kopalni Rudna w Polkowicach. - Kolega, który trzy tygodnie temu pomagał mi stamtąd wyjść, teraz sam leży pod gruzami - powiedział inny pracownik kopalni. W rezultacie silnego, wstrząsu zginęło 8 górników, a 9 zostało poszkodowanych. Akcja ratunkowa trwała prawie dobę.

Na powierzchni na wiadomości czekały rodziny zaginionych górników.

 

Ojciec jednego z zasypanych: zostaje nam tylko modlitwa

 

- Mieć tylko jednego syna, którego już praktycznie nie ma, bo jest pod skałami i nie wiadomo co z nim? Zostaje nam tylko modlitwa - powiedział ojciec jednego z zasypanych górników Józef Kiliński.

 

Mężczyzna nie niepokoił się o syna, sądził że bierze udział w działaniach ratowniczych.

 

- Mieszkam w Polkowicach. Po godz. 21 był silny wstrząs, a wiedziałem, że syn jest na zmianie. Pracuje on też jako ratownik górniczy, więc myśleliśmy, że jest na akcji. Dopiero potem dowiedzieliśmy się od synowej, że syn jest zasypany w skałach - powiedział mężczyzna.

 

Kolega, który pomógł, zaginął

 

- Kolega, który trzy tygodnie temu pomagał mi stamtąd wyjść, teraz sam leży pod gruzami - powiedział Polsat News jeden z górników z kopalni Rudna.

 

Mężczyzna jest członkiem brygady, która we wtorkową noc pracowała na dole w kopalni. Gdyby nie zwolnienie lekarskie po niedawnym wypadku, podczas którego osunęła się na niego ściana i w którym doznał urazu kręgosłupa, prawdopodobnie też byłby tam pod ziemią.

 

W środę górnik odwiedził w szpitalu tych kolegów, którym udało się wydostać i z drobniejszymi urazami są pod opieką lekarzy.

 

- To dla mnie jak druga rodzina. Wraca się na chwilę do domu, a potem człowiek znów widzi się w pracy z kolegami - powiedział rozmówca Polsat News.

 

Na pytanie, czy nie boi się takiej pracy, odpowiedział "nie". - Już się do tego przyzwyczaiłem. Patrzę na to z takiej perspektywy, że ktoś to przecież musi robić - przyznał.

 

- Co za różnica, czy zginę na ulicy, czy tutaj? To jest moja praca i muszę utrzymać rodzinę. Na to nie ma reguły - stwierdził.

 

 

Polsat News

po/hlk/
Czytaj więcej

Chcesz być na bieżąco z najnowszymi newsami?

Jesteśmy w aplikacji na Twój telefon. Sprawdź nas!

Przeczytaj koniecznie