Szkoła bez zadań domowych? Czego nie robi się dla dziecka... w Ameryce
W szkole uczniowie najbardziej nie lubią wstawania na pierwszą lekcję, klasówek i zadań domowych. Tymczasem w Stanach Zjednoczonych niektórzy nauczyciele doszli do wniosku, że może warto byłoby zrezygnować z zadawania uczniom prac domowych i dać im więcej czasu wolnego. Podobno wtedy, według jednej z teorii, dzieci uczyłyby się lepiej.
Odrabianie lekcji to dla większości dzieci przykry obowiązek. Dyrektorzy niektórych amerykańskich szkół, np. w stanie Alabama, gotowi są na eksperyment, który uwolniłby uczniów od tego obowiązku i dałby im więcej czasu wolnego.
- Najlepszym sposobem na to, by dziecko osiągało świetne wyniki w nauce jest sprawić, żeby pokochało naukę, a nie czuło, że ona pozbawia je możliwości zabawy. Odrabianie lekcji zabija w dzieciach zainteresowanie nauką - stwierdził jeden z tamtejszych pedagogów.
Nauczyciele ze szkół podstawowych, w których nie zadaje się prac domowych, twierdzą, że ich uczniowie są mniej zestresowani, mniej zmęczeni i dlatego przyswajają więcej wiedzy podczas lekcji. Zadowoleni są też rodzice.
Dotyczy to jednak tylko niektórych szkół, w wybranych stanach. Większość amerykańskich pedagogów uważa, że z zadań domowych nie zależy całkowicie rezygnować. Warto jednak dostosować ich ilość do wieku dziecka.
Amerykańskie pomysły nie są nowe. W Polsce największa dyskusja na ten temat wybuchła w 2007 r., gdy ówczesny rzecznik Praw Ucznia Krzysztof Olędzki stwierdził, że zadawanie prac domowych jest niezgodne z prawem. Wystąpił nawet do Rzecznika Praw Obywatelskich ze skargą.
RPO wówczas wniosek odrzucił uznając, że "integralną częścią obowiązku szkolnego są na równi: przygotowanie ucznia do zajęć lekcyjnych, obecność ucznia w szkole podczas prowadzenia zajęć, a także utrwalenie zdobytej w czasie zajęć wiedzy".
Polsat News, AP
Czytaj więcej