Lekarze bez Granic wycofują swój personel po ataku na szpital w Jemenie
Organizacja Lekarze bez Granic (MsF) poinformowała w czwartek, że wycofuje swój personel z sześciu szpitali na północy Jemenu po ataku przeprowadzonym w poniedziałek na placówkę wspieraną przez tę organizację. Zginęło 19 osób, a ponad 20 zostało rannych.
Podkreślono, że taka decyzja "nigdy nie jest łatwa", ale nie ma innego wyjścia wobec "braku wiarygodnych gwarancji, że strony konfliktu będą respektować chroniony status placówek medycznych, personelu i pacjentów".
Początkowo informowano, że w poniedziałkowym ataku, przypisywanym walczącej z szyickimi rebeliantami Huti koalicji arabskiej, zginęło 11 osób, ale po śmierci kilku rannych liczba ofiar śmiertelnych wzrosła do 19; rannych jest 24.
Według Lekarzy bez Granic był to czwarty i najbardziej krwawy z ataków na obiekt wspierany przez tę organizację w Jemenie, gdzie od 1,5 roku trwa konflikt zbrojny.
Bombardowania po załamaniu rozmów pokojowych
MsF oceniła, że ataki z powietrza w północnym Jemenie, bastionie rebeliantów Huti, nasiliły się od załamania rozmów pokojowych w tym miesiącu. Organizacja oświadczyła, że bombardowania trwają mimo udostępnienia stronom konfliktu współrzędnych GPS placówek medycznych. Dotyczy to również danych szpitala, w prowincji Hadżdża, który został zaatakowany w poniedziałek.
Koalicja dowodzona przez Arabię Saudyjską wspiera jemeńskie siły rządowe lojalne wobec rządu Abda ar-Raba Mansura Al-Hadiego, starając się wyprzeć ze stołecznej Sany i kilku prowincji szyicki ruch Huti, wspierany przez Iran. Huti kontrolują także prowincję Hadżdża.
Członkowie wojskowej koalicji rozpoczęli naloty w Jemenie w marcu 2015 roku, gdy Huti zmusili rząd Hadiego do ucieczki z kraju do Arabii Saudyjskiej.
W wyniku konfliktu zginęło dotychczas co najmniej 6,4 tys. ludzi.
PAP
Czytaj więcej
Komentarze