Waszczykowski: zastanowimy się nad wspólną z Amerykanami odpowiedzią po incydencie na Bałtyku
- Będziemy rozmawiać z Amerykanami o incydencie na Bałtyku, był on wymierzony głównie przeciwko nim, zastanowimy się nad wspólną odpowiedzią - powiedział szef MSZ Witold Waszczykowski, odnosząc się do przelotu rosyjskich samolotów nad amerykańskim okrętem na Morzu Bałtyckim. O tym, że będzie reakcja Polski i innych sojuszników na te wydarzenia zapewniał także szef MON, Antoni Macierewicz.
Dwa rosyjskie samoloty bojowe wielokrotnie przeleciały w poniedziałek i wtorek w pobliżu amerykańskiego niszczyciela rakietowego na wodach międzynarodowych na Bałtyku; na pokładzie okrętu był polski śmigłowiec.
- Będziemy rozmawiać na ten temat z Amerykanami, dlatego że to był incydent wymierzony przeciwko Amerykanom głównie. Zastanowimy się nad wspólną odpowiedzią - powiedział dziennikarzom w Sejmie szef polskiej dyplomacji.
- Niestety od jakiegoś czasu już możemy obserwować tego typu prowokacyjne zachowanie, bądź to rosyjskich samolotów, bądź okrętów podwodnych, które testują nasze systemy obronne. Pytanie jest, w jakim celu, do czego jest to im potrzebne - mówił minister spraw zagranicznych.
Rzecznik rząd Rafał Bochenek powiedział dziennikarzom w czwartek, że do takiego incydentu nie powinno dojść. - Jesteśmy członkiem NATO i to tylko utwierdza nas w tym, że te działania, które podejmujemy od kilku miesięcy - zabiegamy o to, by wojska Sojuszu były tutaj obecne, by ta aktywność Sojuszu na terenie Polski i w ogóle na wschodniej flance była większa - są w pełni zasadne - mówił. Dopytywany, czy będzie reakcja polskiego rządu, odpowiedział, że jeszcze nie ma takich informacji.
Macierewicz: będzie reakcja Polski i innych sojuszników na incydent na Bałtyku
- Będzie jasna odpowiedź ze strony polskiego rządu na incydent z udziałem rosyjskich samolotów bojowych i amerykańskiego okrętu na Bałtyku - powiedział w czwartek minister obrony Antoni Macierewicz.
- Jest oczywiste, że jest bardzo zdecydowane stanowisko Stanów Zjednoczonych, zapewne pozostali sojusznicy zrobią także to, co jest niezbędne w takiej sytuacji - powiedział Macierewicz dziennikarzom.
Szef MON ocenił, że przeloty rosyjskich samolotów bojowych nad ćwiczącym na Bałtyku amerykańskim okrętem, na którego pokładzie znajdował się polski śmigłowiec, to wyraz wrogości Rosji wobec Polski, USA i NATO.
"Wyraz wrogości Rosji wobec Polski, USA i NATO"
- Rosja powtarza swoje nastawienie, swoje agresywne zamiary, których jesteśmy świadkami już od wielu, wielu lat. Agresywny ton rosyjski, agresywne zachowania rosyjskie nasilają się niestety, o czym uprzedzaliśmy od dawna naszych partnerów z NATO - powiedział.
Macierewicz, który w poniedziałek rozmawiał w Brukseli z sekretarzem generalnym sojuszu i naczelnym dowódcą sojuszniczych sił w Europie gen. Philipem Breedlove'em, dodał, że te rozmowy "na szczęście pokazują, że NATO świetnie rozumie zagrożenie rosyjskie i większość naszych postulatów, tego, co stawiamy jako konieczność wzmocnienia wschodniej flanki".
Szef MSZ Witold Waszczykowski zapowiedział, że Polska zastanowi się nad wspólną odpowiedzią z Amerykanami.
Szczerski: NATO musi aktywnie budować bezpieczeństwo w regionie
- NATO musi bardzo wyraźnie przejść do aktywnego budowania bezpieczeństwa regionu na własnych warunkach - tak prezydencki minister Krzysztof Szczerski skomentował incydent na Bałtyku z udziałem rosyjskich samolotów bojowych.
- NATO nie może już więcej cofać się, być wyłącznie reaktywne wobec zachowań strony rosyjskiej, która buduje w naszym regionie ofensywny potencjał wojskowy. Na ten ofensywny potencjał wojskowy, na działania rosyjskie w całym regionie od Kaukazu przez Ukrainę, Mołdawię po tego typy incydenty, które są na Morzu Bałtyckimi NATO musi odpowiedzieć zbudowaniem swojego defensywnego, obronnego potencjału - powiedział dziennikarzom Szczerski. Jak mówił, chodzi o to, by cena ewentualnych prowokacji wobec NATO w regionie była wysoka.
Szczerski uważa, że incydent był testowaniem zdolności do reakcji. Zwrócił uwagę, że nie są to pierwsze niebezpieczne manewry lotnictwa rosyjskiego. "Jest niewyobrażalne, by doszło do sytuacji kolizji lub niebezpiecznego incydentu dotyczącego cywilnych uczestników ruchu pasażerskiego, lotniczego" - dodał prezydencki minister.
Incydent na Bałtyku
W poniedziałek i wtorek dwa rosyjskie samoloty bojowe Su-24 wielokrotnie przelatywały nad niszczycielem USS Donald Cook, zbliżając się na odległość ok. 900 metrów na wysokości ok. 30 metrów. Według AP z powodu działań Rosjan odwołano zaplanowane operacje lotnicze polskiego śmigłowca na pokładzie niszczyciela.
We wtorek wokół amerykańskiego okrętu kilkakrotnie przeleciał rosyjski śmigłowiec, którego załoga robiła zdjęcia. Tego samego dnia dwa Su-24 ponownie przelatywały nad niszczycielem. Jeden z nich zbliżył się do amerykańskiej jednostki na odległość 9 metrów.
Rosyjskie samoloty nie były uzbrojone, nie reagowały na próby kontaktu radiowego ze strony Amerykanów.
Incydent wydarzył się na wodach międzynarodowych w odległości 70 mil morskich (ok. 130 km) od Kaliningradu. USS Donald Cook wyszedł w poniedziałek z portu w Gdyni.
Biały Dom zaniepokojony
Siły zbrojne USA opublikowały nagranie i zdjęcia rosyjskiego Su-24 przelatującego na małej wysokości w pobliżu amerykańskiego okrętu. Europejskie dowództwo sił zbrojnych USA wyraziło "głębokie zaniepokojenie tymi niebezpiecznymi i nieprofesjonalnymi rosyjskimi manewrami lotniczymi", wskazując, że mogą one prowadzić do niepotrzebnego wzrostu napięć między krajami i że ich rezultatem mogłaby być "błędna kalkulacja lub wypadek, mogący spowodować poważne obrażenia lub ofiary śmiertelne".
Według ministerstwa obrony Rosji rosyjskie samoloty bojowe, przelatując w pobliżu niszczyciela rakietowego USA będącego na wodach międzynarodowych na Bałtyku, przestrzegały wszelkich reguł bezpieczeństwa i międzynarodowych przepisów.
Rzecznik rosyjskiego resortu obrony Igor Konaszenkow powiedział w czwartek, że załogi Su-24 wykonywały w ostatnich dniach planowe loty szkoleniowe nad neutralnymi wodami Morza Bałtyckiego. Trasa przelotu przebiegała przez rejon, w którym znajdował się amerykański niszczyciel. Konaszenkow powiedział, iż był to obszar leżący około 70 km od rosyjskiej bazy morskiej. "Po natrafieniu na okręt będący w polu widzenia, rosyjscy piloci wykonali zwrot i wycofali się, przestrzegając przy tym wszelkich zasad bezpieczeństwa".
PAP
Czytaj więcej
Komentarze