Demonstracja w Berlinie przeciw działaniom Merkel. Policja użyła siły
- Pani Merkel, pokazujemy pani czerwoną kartkę – mówiła Frauke Petry, szefowa prawicowo-populistycznej partii Alternatywa dla Niemiec (AfD), która zorganizowała demonstrację. W proteście wzięło udział ponad 5 tys. osób, w tym neonaziści. Środowiska lewicowe próbowały zatrzymać marsz. Policja użyła wobec nich pałek i gazu łzawiącego.
Demonstranci przeszli śródmieściem niemieckiej stolicy. Skandowali hasła "my jesteśmy narodem" i "Merkel musi odejść". Zarzucali także mediom szerzenie kłamstw. Przewodnicząca AfD powiedziała, że realizowana przez rząd polityka wobec uchodźców doprowadziła do "całkowitego fiaska państwa".
- Narzucamy innym państwom politykę, której one nie chcą - powiedział przewodniczący AfD w Brandenburgii Alexander Gauland i skrytykował Berlin za "moralny imperializm" wobec innych krajów Unii Europejskiej. Porównał obecną sytuację w Europie do schyłkowego okresu Cesarstwa Rzymskiego "najechanego przez hordy barbarzyńców".
Wzdłuż trasy marszu ustawili się przeciwnicy Alternatywy dla Niemiec. Kilkaset osób gwizdało i nazywało demonstrantów "rasistowską hołotą". Porządku strzegło 1,1 tys. funkcjonariuszy.
Alternatywa dla Niemiec
AfD powstała na wiosnę 2013 roku jako ugrupowanie eurosceptyczne, domagające się usunięcia Grecji i innych krajów południowoeuropejskich ze strefy euro. Od tego czasu partia odniosła szereg sukcesów w wyborach lokalnych, nie zdołała jednak przekroczyć progu wyborczego w wyborach do Bundestagu. Ugrupowanie, które pozbyło się latem liberalnych działaczy gospodarczych, skręciło w stronę prawicowego populizmu. Wobec kryzysu migracyjnego poparcie dla AfD wzrasta - ostatnie sondaże wskazują na 8-procentowe poparcie w skali całego kraju i znacznie wyższe, sięgające 15 proc., w landach wschodnich, czyli dawnej NRD.
PAP
Czytaj więcej
Komentarze