Trwają wybory w Azerbejdżanie. Opozycja bojkotuje
W Azerbejdżanie trwają wybory parlamentarne, w których nie uczestniczą główne partie opozycyjne. Nie ma też na nich obserwatorów OBWE. W związku z tym wybory wygra najprawdopodobniej partia urzędującego od 12 lat prezydenta Ilhama Alijewa.
O 125 mandatów w parlamencie ubiega się 767 kandydatów, połowa z nich to przedstawiciele partii politycznych. Jednak główne stronnictwa opozycyjne bojkotują niedzielne wybory, powołując się na rozliczne naruszenia w okresie kampanii wyborczej. Opozycja i obrońcy praw człowieka oskarżają władze o uwięzienie pod sfabrykowanymi zarzutami wielu opozycjonistów i o ostre restrykcje dotyczące prowadzenia kampanii przez partie.
Od przejęcia władzy z rąk swego ojca Hejdara Alijewa w 2003 roku obecny prezydent skonsolidował swą władzę. Jego rządy zbiegły się z podwyższeniem standardów życia, dzięki wyższym zyskom z ropy i gazu. Do południa czasu lokalnego (godz. 9 czasu polskiego) frekwencja wyniosła 28,2 proc. - podała Centralna Komisja Wyborcza. Głos w jednej ze stołecznych szkół oddał m.in. Ilham Alijew. Po raz pierwszy głosował w wyborach jego 18-letni syn Hejdar.
Wybory bojkotuje również OBWE
We wrześniu Organizacja Bezpieczeństwa i Współpracy w Europuie ogłosiła, że z powodu ograniczeń nałożonych przez władze w Baku, uniemożliwiających wiarygodny proces obserwowania wyborów, odwołuje swoją misję. Lokale wyborcze zostaną zamknięte o godz. 19 czasu lokalnego (16 czasu polskiego). Wstępne wyniki ogłoszone zostaną w nocy z niedzieli na poniedziałek.
Liczący ponad 8 mln ludzi Azerbejdżan jest zasobny w ropę naftową i gaz. Europa wiąże z nim nadzieje na zmniejszenie swej energetycznej zależności od Rosji. Azerbejdżan jest też drogą tranzytową w operacjach wojskowych USA w Afganistanie.
Czytaj więcej
Komentarze