Masz taki banknot z czasów PRL-u? Nie wyrzucaj, jest wart fortunę

Przeszukując szuflady, albumy czy stare pudła, wciąż można natknąć się na przedmioty sprzed dekad. Czasem są to ozdoby, a nierzadko również banknoty i monety. Zakładanie, że takie pamiątki nie mają już żadnej wartości może być błędem. Za niektóre egzemplarze kolekcjonerzy są gotowi zapłacić pokaźne sumy.
Chociaż od denominacji w Polsce minęło już trzydzieści lat, niejedna osoba nadal przechowuje pieniądze z czasów PRL. Jak się okazuje ich wartość jest nie tylko sentymentalna. Środków, którymi płacono w Polsce Ludowej, już nie wymienimy na aktualne złotówki.
Dla pasjonatów numizmatyki mogą to być jednak prawdziwe rarytasy.
PRL-owskie banknoty mogą być wiele warte
Od czego zależy wyjątkowość starych banknotów? Czynników jest kilka. Po pierwsze, trudno jest odnaleźć taki przedmiot codziennego użytku w dobrym, czy nawet idealnym stanie. Poza tym gratką dla kolekcjonera są konkretne nominały, wyjątkowe serie, charakterystyczne numery seryjne lub błędy w druku.
To te elementy, czasem występujące jednocześnie, decydują, czy trzymany w ręku pieniądz jest wart kilka, czy kilka tysięcy złotych.
ZOBACZ: Masz je w domu? Te książki mogą być warte fortunę, nawet 180 tys. zł za egzemplarz
Przeglądając serwisy aukcyjne i specjalistyczne sklepy, nietrudno natknąć się na cenne okazy. Wśród nich jest banknot z Mieszkiem I i Bolesławem Chrobrym o nominale 2000 zł. Błędy podczas druku sprawiły, że niepoprawnie umieszczono na nich numer serii. Taki egzemplarz wycenia się na ponad dwa tysiące złotych.
Odnaleźć też można 5000 zł z wizerunkiem Fryderyka Chopina, zachowane w świetnym stanie i z rzadką literką w kodzie serii. Cena obecnie równa się nominałowi. Nawet kilkaset złotych są gotowi wydać znawcy za 200 000 zł z panoramą Warszawy na rewersie.
W sprzedaży są również zestawy stuzłotówek z Ludwikiem Waryńskim albo tysiączłotówek z Mikołajem Kopernikiem. Za taki pakiet można dostać 400, 500, a nawet powyżej 1000 zł.
Moneta za kilkadziesiąt tysięcy
Kluczem jest więc zwrócenie uwagi na jakość znalezionego okazu oraz niektóre detale. W wycenie może pomóc numizmatyk specjalista. Podobnie sprawa się ma z monetami. Także za bilon z czasów PRL płacone są spore sumy, nawet większe niż w przypadku "papierkowego" pieniądza.
ZOBACZ: Polacy wskazali w badaniu wymarzony zawód dla ich dzieci
Około 10 tysięcy złotych można dostać za... złotówkę. Chodzi o monetę wybitą w 1957 roku w tak zwanym nowym srebrze. Kilkadziesiąt tysięcy złotych może być warta z kolei dziesięciogroszówka z 1973 roku. Chodzi o jeden specyficzny rodzaj, mianowicie nieposiadający wybitego znaku mennicy.
Moda na retro
Nie tylko za numizmaty można sporo zainkasować. Dla przykładu odświeżony zestaw foteli Celia z lat 60. XX wieku kosztuje ponad trzy tysiące złotych. Ok. 600-700 zł płaci się za fotele zaprojektowane przez Józefa Chierowskiego. Za podobne kwoty wystawione są zestawy porcelany z Ćmielowa.
Bardzo popularne niegdyś komplety kryształów (m.in. z huty szkła w Ząbkowicach) dziś również sprzedawane są za trzy i czterocyfrowe sumy. Jak więc widać, błędem może się okazać bezrefleksyjne pozbywanie się odnalezionych skarbów sprzed lat.
Czytaj więcej