Szef AgroUnii: jeden minister nazywał rolników "frajerami", teraz "pustką intelektualną"

Polska

- Przed następnym spotkaniem nie będę tego pamiętał. Ja nie jestem pamiętliwy, a pan minister jest nerwowy - powiedział w "Polityce na Ostro" lider AgroUnii Michał Kołodziejczak. Zareagował w ten sposób na wypowiedź ministra rolnictwa Jana Krzysztofa Ardanowskiego, który przyznał: "Odbyłem kilka rozmów z przedstawicielami protestujących i muszę stwierdzić wielką pustkę intelektualną".

W środę w Warszawie protestowali przedstawiciele ogólnopolskiego ruchu rolników AgroUnii. Najpierw manifestowali na placu Zawiszy, następnie przeszli na rondo Dmowskiego, później przed Sejm i resort rolnictwa. 

 

Do ich protestu przed południem odniósł się minister rolnictwa i rozwoju wsi Jan Krzysztof Ardanowski. Podkreślił, że dla spełniania postulatów rolników, m.in. w zakresie większych transferów pieniędzy na wieś, potrzebna jest społeczna akceptacja.

 

- Część organizacji rolniczych nie chce rozmawiać, nie chce się podzielić z innymi swoją wiedzą, być może dlatego, że tej wiedzy nie mają ich przedstawiciele. Oni uważają, że wszyscy mają z nimi rozmawiać na kolanach. Już nie chcą rozmawiać z ministrem rolnictwa. Odbyłem kilka rozmów z przedstawicielami protestujących i muszę stwierdzić wielką pustkę intelektualną - wskazał Ardanowski.

 

"Minister nie powinien takich słów używać"

 

O słowa ministra rolnictwa został zapytany w "Polityce na Ostro" szef AgroUnii Michał Kołodziejczak.

 

- Przed następnym spotkaniem nie będę tego pamiętał. Ja nie jestem pamiętliwy, a pan minister jest nerwowy, może i nieudolny, może nie potrafi zapanować, ale ja tego pamiętać nie będę, dla mnie tematu nie ma - powiedział.

 

Jak stwierdził, "takich określeń każdy się może w Polsce nasłuchać". - Niestety to świadczy też o tym, że minister takich słów nie powinien mówić - zauważył.

 

Podkreślił, że dzisiaj "dużo mówi się o mowie nienawiści w naszym kraju i takie coś niestety temu wszystkiemu sprzyja". 

 

- Mnie jest wstyd, że jeden minister nazywał rolników "frajerami", teraz "pustką intelektualną". Do czego to zmierza? - pytał.

 

"Walczymy w imieniu polskich konsumentów!"

 

Manifestujący rolnicy mieli ze sobą transparenty z hasłami: "Puste chlewnie, sady, stoły, polski rolnik prawie goły", "Walczymy o godność i suwerenność prawdziwych Polaków" i "Walczymy w imieniu polskich konsumentów!". Po godz. 10 na pl. Zawiszy i w innych miejscach w Warszawie uruchomili syreny, których dźwięk miał, według organizatorów, symbolizować "płacz polskiej wsi nad demolką rządu, który biernie przygląda się wyniszczaniu polskich gospodarstw rodzinnych przez wielkie korporacje".

 

Protestujący domagali się m.in. nałożenia na sklepy wielkopowierzchniowe obowiązku oferowania do sprzedaży produktów rolno-spożywczych z minimalnym udziałem 51 proc. produktów pochodzenia i produkcji krajowej, graficzne znakowanie produktów rolno-spożywczych flagą kraju pochodzenia, nałożenia na Rosję embarga na sprzedaż do Polski węgla kamiennego - do czasu zniesienia przez ten kraj ograniczeń w eksporcie polskich owoców i warzyw.

 

Żądają też uzdrowienia samorządu rolniczego i wprowadzenia reformy izb rolniczych, audytu rolniczych związków zawodowych i funduszy promocji żywności oraz reformy tych instytucji, wprowadzenie ustawowego zakazu komercjalizacji ujęć wody oraz potraktowanie wody jako strategicznego surowca do produkcji żywności, a także podjęcia natychmiastowej interwencji państwa w celu uratowania rynku trzody chlewnej.

 

Dotychczasowe odcinki "Polityki na Ostro" można obejrzeć tutaj.

zdr/luq/ Polsat News
Czytaj więcej

Chcesz być na bieżąco z najnowszymi newsami?

Jesteśmy w aplikacji na Twój telefon. Sprawdź nas!

Przeczytaj koniecznie