Bez porozumienia nauczycieli z rządem. Rozmowy zostaną wznowione w środę o 13:00

Polska

Po ponad 3 godzinach zakończyła się druga tura wtorkowych rozmów strony rządowej i związkowej ws. podwyżek dla nauczycieli. Według wicepremier Beaty Szydło nowe propozycje związkowców niewiele odbiegają od poprzednich i kosztowałyby budżet 12 mld zł. Mediacje mają zostać wznowione w środę o 13:00. Według szefa ZNP Sławomira Broniarza decyzji o zawieszeniu strajku nauczycieli na razie nie będzie.

- Dzisiejsza propozycja związkowców jest wyjściem naprzeciw oczekiwaniom rządu - przekonywał po spotkaniu Broniarz. 

 

Premier Szydło przekazała, iż w tej chwili oświatowa "Solidarność" jest gotowa do podpisania porozumienia, ale stronie rządowej zależy, by porozumienie zawarły wszystkie trzy związki zawodowe uczestniczące w negocjacjach.

 

- Ponieważ nie ustaliliśmy dzisiaj stanowiska, poprosiłam stronę związkową, aby rozważyła możliwość zawieszenia strajku na czas egzaminów - powiedziała Szydło. 

 

Z kolei Broniarz, który podczas spotkania z dziennikarzami mówił po Szydło, wyjaśnił, że związkowcy nie mogli zgodzić się na zawieszenie protestu na czas egzaminów w zamian za obietnicę rozmów. - Dzisiaj nie ma żadnego powodu, aby mając na stronie 1,3 mld zł, a oczekując wielokrotności tej kwoty, taką decyzję podjęli, choćby w kontekście (...) tego ogromnego poruszenia środowiska nauczycielskiego - podkreślił.

 

Dodał, że postulat ZNP w sprawie 30-procentowego wzrostu wynagrodzeń, obudowany "o uruchomienie wzrostu dodatku stażowego, będzie także z satysfakcją przyjęty przez nauczycieli".

 

Sławomir Wittkowicz z Forum Związków Zawodowych ocenił, że prowadzone rozmowy są "spóźnione o kilka miesięcy".

 

- O spotkanie ze stroną rządową, a nie ministrem edukacji narodowej, występowaliśmy od połowy ub.r. Odbijaliśmy się od ściany. (…) Odsyłano nas do minister edukacji - wskazał. - Zaprezentowaliśmy daleko idące ustępstwo ze strony związkowej, mówię o FZZ i ZNP. Te oferty są teraz przez nas i stronę rządową rozpatrywane - dodał.

 

II tura rozmów

 

Nadzwyczajne posiedzenie Prezydium Rady Dialogu Społecznego o sytuacji w oświacie zostało wznowione we wtorek po godz. 16:00.

 

- Propozycja prezydenta o 50-procentowych kosztach uzyskania przychodu jest warta, abyśmy ją analizowali - mówił na moment przed wznowieniem tych rozmów przewodniczący ZNP Sławomir Broniarz. Zaznaczył jednak, że "wciąż bliżej jest strajku niż porozumienia".

 

Strony spotkały się również rano. Po tych mediacjach wicepremier Szydło poinformowała dziennikarzy, że oprócz dotychczasowych propozycji strona rządowa przedstawiła związkowcom nową propozycję wzrostu wynagrodzeń nauczycieli.

 

- Strona rządowa zaproponowała dzisiaj nieco inne ukształtowanie wzrostu wynagrodzeń - na zasadzie zmiany w rozdysponowaniu dodatków - powiedziała Szydło. - Czyli tym samym wzrost wynagrodzeń w tej samej puli, która jest przeznaczona w tej chwili, kształtować się będzie na wyższym poziomie, czyli we wrześniu nie na poziomie pięciu, lecz dziewięciu procent wzrostu wynagrodzenia - poinformowała wicepremier.

 

"Jesteśmy gotowi rozmawiać nawet i w kolejnych dniach"

 

Jak zaznaczyła, to "dobra propozycja, ona jest przede wszystkim w tej chwili możliwa". - Pozostaje nam zakończyć te rozmowy, będą się one toczyły po południu. Jesteśmy gotowi rozmawiać nawet i w kolejnych dniach - jeżeli będzie taka potrzeba - zaznaczyła Szydło.

 

- To jest tak, że chcielibyśmy oczywiście dużo więcej zrobić, ale są określone możliwości budżetowe. Jesteśmy odpowiedzialni za budżet, jesteśmy odpowiedzialni za system edukacji, ale musimy ważyć wszystkie elementy w tym procesie - powiedziała wówczas wicepremier.

  

Zapowiedziała, że po południu podczas rozmów oficjalnie zostanie szczegółowo zaprezentowany pomysł prezydenta Andrzeja Dudy dotyczący obniżenia podstawy opodatkowania dla nauczycieli, który przedstawi prezydencki minister Andrzej Dera.

 

"Solidarność" gotowa do zaakceptowania propozycji

 

Szydło powiedziała, że ma wstępną deklarację NSZZ "Solidarność", że te propozycję są dla nich do zaakceptowania, natomiast nie zgadzają się na nie Forum Związków Zawodowych i ZNP. - Podnoszą jeszcze uwagi i jest jeszcze dyskusja o 1000 zł na wynagrodzenia dodatkowo, czyli w tym roku ponad 17 mld zł, czyli nie ma ze strony ZNP i FZZ postępu, ale też strona społeczna - te dwie centrale zadeklarowały, że zostaną przygotowane nowe propozycje i analiza tego, co przedstawił rząd.

 

- Dla rządu warunkiem podpisania porozumienia jest to, żeby wszystkie trzy centrale chciały je podpisać, bo to tylko gwarantuje, że nie będzie strajku - podkreśliła prowadząca rozmowy ze strony rządowej wicepremier Szydło.

 

- Wydaje się, że jesteśmy jeden krok do przodu, ale cały czas rozmawiamy - dodała.

 

"Dobra, realna oferta"

 

Według Szydło oprócz Solidarności, która jest zdecydowana już podpisać porozumienie - widzi też zmianę podejścia pozostałych central - za co chce im podziękować.

 

- I ze strony FZZ i ZNP wydaje się, że jest wola i oczekiwanie, żebyśmy to porozumienie podpisali, a na pewno, żeby nie doszło do strajku - oceniła. - Cały czas jestem przekonana, że tak się stanie - dodała.

 

W ocenie wicepremier zależy to przede wszystkim od strony społecznej. - Rząd przedstawił propozycję, ona jest dobrą propozycją, ona jest przede wszystkim w tej chwili możliwa - argumentowała.

 

- To jest tak, że chcielibyśmy oczywiście dużo więcej zrobić, ale są określone możliwości budżetowe. Jesteśmy odpowiedzialni za budżet, jesteśmy odpowiedzialni za system edukacji, ale musimy ważyć wszystkie elementy w tym procesie - powiedziała wicepremier. - Dzisiaj możemy pozwolić sobie, pokazać taką możliwość finansową - dodała.

 

Tak jak mówiła w poniedziałek - ponad to, co już jest w budżecie, wygospodarowane zostały środki - 667 mln zł, żeby zwiększyć planowane wcześniej podwyżki "tak, by zostały one przyspieszone" - podkreśliła. - W tej chwili zaproponowaliśmy inną strukturę tych podwyżek i czekamy na decyzje - mówiła wicepremier.

 

- Cały czas dążymy do tego, żeby jednak nie było strajku - dodała.

 

"Staramy się szukać rozwiązania"

 

- Forum Związków Zawodowych i Związek Nauczycielstwa Polskiego przedstawiły dziś rządowi ofertę. Zeszliśmy z żądania tysiąca złotych wynagrodzeń zasadniczych od 1 stycznia. Proponujemy podwyżkę w wysokości 30 proc. od 1 stycznia 2019 r., proponujemy również uwolnienie dodatku stażowego ponad ustawowy limit określony w Karcie Nauczyciela na 20 proc., czyli w połowie aktywności zawodowej nauczyciela i czekamy na odniesienie się strony rządowej do naszych propozycji - poinformował na porannej konferencji prasowej Sławomir Wittkowicz z FZZ.

 

- To 30 proc. to jest kwota dla nauczyciela stażysty na poziomie zwiększenia wynagrodzenia o jakieś 720-730 złotych miesięcznie, natomiast dla nauczyciela dyplomowanego to kwota około 990 złotych - wyjaśnił. 

 

- To jest nasza oferta, żeby nie można było też dyskutować, że dwie centrale związkowe mają zaporowe warunki, nie chcą rozmawiać i za wszelką cenę dążą do konfliktu społecznego - podkreślił Wittkowicz. - Staramy się szukać rozwiązania. Akceptujemy propozycje, które przedstawił rząd, niemniej one są cały czas niesatysfakcjonujące - dodał.

 

Wskazał również, że związki zawodowe "szukają drogi do rozwiązania problemu, żebyśmy mogli zawrzeć porozumienie ze stroną rządową przed 8 kwietnia".

 

"Próba zaognienia sytuacji"

 

Sławomir Broniarz z ZNP odnosząc się do wypowiedzi wicepremier Szydło podkreślił, że "ma wrażenie, jakbyśmy byli na zupełnie różnych spotkaniach". - Próba przekazania iż związki zawodowe się usztywniły i dalej podtrzymują swój postulat tysiąca złotych jest nieprawdą - powiedział.

 

Jak dodał, "to niezbyt dobrze rokuje na ciąg dalszy negocjacji, a jednocześnie pokazuje, że jest próba zaognienia sytuacji - na pewno nie przez stronę związkową". Jego zdaniem, związki zawodowe "szukają wyjścia z tego dramatycznego impasu". - Nie jest wolą ani Forum, ani ZNP eskalowanie tego konfliktu. Czekamy na stanowisko rządu i wyliczenia dotyczące propozycji pana prezydenta - zaznaczył Broniarz.

 

- Rząd nie da z tej kieszeni, to da z innej, ale ich zawartość się nie zwiększa; nie zwiększa się pula pieniędzy. (...) Wydaje mi się, że jest o czym rozmawiać, ale to nie może być kompromis, polegający na tym, że związki zawodowe się ze wszystkiego wycofają - powiedział Broniarz. 

 

Po posiedzeniu Ryszard Proksa poinformował, że "»Solidarność« wyraża umiarkowany optymizm". - Nasze minimum negocjacyjne jest zrealizowane, ale oczywiście czekamy na efekty negocjacji, które złożyli koledzy z ZNP i Forum Związków Zawodowych; jeżeli będzie jeszcze lepiej, to jak najbardziej przyjmiemy tę propozycję - podkreślił.

 

- Jeżeli się cokolwiek zmieni, to jak najbardziej zaakceptujemy to, natomiast trzeba podkreślić, że rząd oprócz tej naszej 15-procentowej waloryzacji płac, dołożył jeszcze pieniądze w sensie obligatoryjnej wypłaty dodatku za wychowawstwo 300 złotych dla każdego nauczyciela i dołożył jeszcze godziny dodatkowe do realizacji przez dyrektorów - zaznaczył Proksa. Jak dodał, "rząd nie określił, skąd wziął te pieniądze, ale na pewno nie odebrał dodatków nauczycielom".

 

  

 

W spotkaniach uczestniczyli m.in. wicepremier Beata Szydło, minister edukacji narodowej Anna Zalewska, wiceminister edukacji Maciej Kopeć, minister rodziny, pracy i polityki społecznej Elżbieta Rafalska, wiceminister finansów Tomasz Robaczyński, szef kancelarii premiera Michał Dworczyk i sekretarz stanu w Kancelarii Prezydenta Andrzej Dera.

 

Stronę związkową reprezentowali m.in.: prezes Związku Nauczycielstwa Polskiego Sławomir Broniarz, przewodnicząca Forum Związków Zawodowych Dorota Gardias, szef Branży Nauki, Oświaty i Kultury FZZ Sławomir Wittkowicz, szef Sekcji Krajowej Oświaty i Wychowania NSZZ "Solidarność" Ryszard Proksa oraz szef OPZZ Jan Guz.

 

Przed rozpoczęciem wtorkowych spotkań szefowa MRPiPS Elżbieta Rafalska pytana przez dziennikarzy o propozycję prezydenta ws. wynagrodzeń dla nauczycieli odpowiedziała: "rozmawiamy bardzo szeroko, różne propozycje się pojawiają, to strona związkowa stawia warunki, które są bardzo trudne do spełnienia, jeśli chodzi o wynagrodzenie"

 

Zdaniem prezesa ZNP propozycja prezydenta "nie może być jedynym elementem wskazującym na mechanizm podniesienia płac nauczycieli". - Czekamy na skutki formalne wynikające z tej kalkulacji polegającej na obniżeniu kosztów uzyskania przychodów. To może być jeden z elementów, który wpłynie na to, że będziemy bliżej owego 1 tys. zł. Z punktu widzenia naszych oczekiwań to byłby krok zasadny, natomiast pytanie, co na to powie minister finansów - powiedział Broniarz.

 

 

- Bierzemy to pod uwagę, ale tutaj głos zależy bardziej od strony rządowej - podkreślił. Jak dodał, "jeżeli pani premier (Beata) Szydło, czy pani minister (Elżbieta) Rafalska przyjdą z jakimiś konkretnymi wyliczeniami wskazującymi na zasadność przyjęcia rozwiązania pana prezydenta, z każdej złotówki będziemy zadowoleni".

dk/prz/msl/ml/ PAP, Polsat News
Czytaj więcej

Chcesz być na bieżąco z najnowszymi newsami?

Jesteśmy w aplikacji na Twój telefon. Sprawdź nas!

Przeczytaj koniecznie