Proces byłego szefa KOD: księgowa zrezygnowała, uważała, że wciągnięto ją w nieprawidłowości

Polska
Proces byłego szefa KOD: księgowa zrezygnowała, uważała, że wciągnięto ją w nieprawidłowości
PAP/Piotr Nowak

Byliśmy zadziwieni wysokością wynagrodzenia szefa Komitetu Obrony Demokracji Mateusza Kijowskiego i pomysłem, żeby zastąpić formalną pensję fakturami za usługi informatyczne - zeznał w piątek przed pruszkowskim sądem prof. Jan Hartman w procesie dot. tzw. "afery fakturowej KOD".

W piątek przed Sądem Rejonowym w Pruszkowie odbyła się kolejna rozprawa w procesie byłego lidera Komitetu Obrony Demokracji Mateusza Kijowskiego oskarżonego o poświadczenie nieprawdy w fakturach i przywłaszczenie 121 tys. zł ze zbiórek KOD. Zeznania w tej sprawie składał m.in. były członek KOD, profesor filozofii Jan Hartman, który zgodził się na podanie nazwiska.

 

Świadek odniósł się do spotkania zarządu KOD ze stycznia 2017 r., podczas którego przyjęto uchwałę wzywającą ówczesnego przewodniczącego stowarzyszenia M. Kijowskiego do ustąpienia z tej funkcji w związku z informacjami medialnymi, zgodnie z którymi firma Kijowskiego miała dostawać pieniądze za usługi informatyczne, które - według zarządu KOD - nie były wykonywane.

 

Formalne wynagrodzenie zastąpione fakturami

 

- Byliśmy przeświadczeni, że M. Kijowski powinien otrzymywać godne wynagrodzenie za swoją ciężką pracę jako szef KOD-u. To wynagrodzenie musiało być jednak absolutnie poprawne z punktu widzenia formalnego i proporcjonalnej wysokości - stwierdził Hartman.

 

Jednocześnie zaznaczył, że wysokość wynagrodzenia zaskoczyła zarząd organizacji: - Byliśmy zadziwieni wysokością kwoty i samym pomysłem, żeby zastąpić formalne wynagrodzenie fakturami za usługi - podkreślił.

 

Jak dodał, zarząd KOD-u dostrzegał zagrożenie wizerunkowe dla stowarzyszenia w sytuacji, "że pewne kwoty zebrane do puszek mogły ostatecznie trafić do rąk Mateusza Kijowskiego".

 

Hartman zwrócił też uwagę, że zarząd stowarzyszenia wiedział o "problemach finansowych" Kijowskiego.

 

Problemy finansowe Kijowskiego 

 

- Nie negowaliśmy tego, że firma Kijowskiego część z tych czynności mogła wykonać. Chodzi jednak o nieproporcjonalność i metodę załatwiania problemów finansowych Mateusza. Co do istoty rzeczy, że musimy mu pomóc przetrwać bytowo, skoro zajmuje się codziennie przez wiele godzin sprawami KOD-u, nie było ani sporu, ani wątpliwości. Nikt nie mówił, że ta firma, czy Kijowski nic nie zrobili w sferze informatycznej, ale też nikt nie twierdził, nawet sam M. Kijowski, że usługi informatyczne zostały wykonane w pełnym zakresie - zaznaczył.

 

Prof. Hartman zeznał też, że na spotkaniu zarządu KOD w 2017 r. obecna była również księgowa stowarzyszenia. Z jego relacji wynika, że poruszony wówczas został temat rozbieżności między rzeczywistą datą zwrotu stowarzyszeniu pewnej kwoty pieniędzy przez M. Kijewskiego a datą na pokwitowaniu.

 

- Rozmowa była nieprzyjemna, księgowa wyszła z płaczem. Tematem rozmowy była rozbieżność pomiędzy realną datą dostarczenia przez Mateusza Kijowskiego gotówki, a datą zaksięgowania. Księgowa czuła się chyba zmuszana do czegoś, czego nie chciała robić. W domyśle: przyjęcie tego antyksięgowania - mówił świadek.

 

- Stanowczo księgowa uważała, że doszło do nieprawidłowości i została wciągnięta. Miała do zarządu KOD-u żal i zrezygnowała ze swojej pracy. Było to bardzo dramatyczne zdarzenie - dodał Hartman.

 

"Brak konkretnych dowodów"

 

Dopytywany przez pełnomocnika oskarżonego mec. Jacka Dubois o konkretne zarzuty kierowane przez księgową, nie potrafił przypomnieć sobie szczegółów jej wypowiedzi.

 

Przyznał przy tym, że "nie przedstawiono żadnych konkretnych dowodów i argumentów, że data na dowodzie wpłaty wniesionej przez Kijowskiego została antydatowana".

 

Pytany przez obrońców o charakter usług, które Kijowski miał wykonywać dla KOD-u oświadczył, że nie ma szczegółowej wiedzy ws. działań informatycznych byłęgo lidera stowarzyszenia.

 

W sprawie tej w piątek zeznawał także świadek przeprowadzający kontrolę podatkową w firmie Kijowskiego.

 

- Powodem kontroli były doniesienia medialne i doniesienie indywidualne. Kontrola wykazała niewielkie uszczuplenie, ale nie było ono związane z przedmiotem doniesienia. Przedmiotem doniesienia były faktury wystawiane na MKS studio i płatności - wskazał świadek.

 

Zarzuty poświadczenia nieprawdy 

 

Proces w tej sprawie rozpoczął się przed pruszkowskim sądem w czerwcu zeszłego roku. Były lider KOD nie przyznał się wówczas do winy.

Na ławie oskarżonych oprócz Kijowskiego zasiada też były skarbnik Komitetu Obrony Demokracji Piotr Ch. Jak informowała prokuratura oskarżonym grozi do 8 lat więzienia.

 

Kijowskiemu i Ch. zarzuca się m.in., że poświadczyli nieprawdę w dokumentach w postaci 9 faktur wystawionych przez MKM Studio sp. z o.o. - firmę należącą do Kijowskiego i jego żony - na rzecz komitetu społecznego KOD (6 faktur) i stowarzyszenia KOD (3 faktury) w zakresie wykonanych usług informatycznych.

 

Faktury, zdaniem prokuratury, wystawiono za usługi informatyczne, które firma Kijowskiego i jego żony miała wykonać dla komitetu społecznego i stowarzyszenia KOD. Zdaniem śledczych, usługi te nie zostały wykonane, a Kijowski oraz Ch. mieli przywłaszczyć sobie z tego tytułu 121 tys. zł.

 

- Pieniądze te pochodziły między innymi ze zbiórek komitetu społecznego KOD - informowała prokuratura.

 

Obu oskarżonym zarzucono także usiłowanie przywłaszczenia należących do stowarzyszenia KOD 15 tys. zł. Oskarżeni - według prokuratury - mieli nie osiągnąć zamierzonego celu z uwagi na zablokowanie wypłaty należności za wystawione faktury przez członków zarządu KOD. Akt oskarżenia dotyczy okresu od marca do listopada 2016 r.

maw/hlk/ PAP
Czytaj więcej

Chcesz być na bieżąco z najnowszymi newsami?

Jesteśmy w aplikacji na Twój telefon. Sprawdź nas!

Przeczytaj koniecznie