"Salaput" i "Komandos" chcą uniewinnienia. "To żadna frajda siedzieć za friko"

Polska
"Salaput" i "Komandos" chcą uniewinnienia. "To żadna frajda siedzieć za friko"
Polsat News/Zdj. ilustracyjne

Skazany na 15 lat więzienia Andrzej P. ps. Salaput wniósł w sądzie apelacyjnym o uniewinnienie go od zarzutu kierowania tzw. grupą markowską i przestępstw, których miał dokonywać. Niewinni czują się także członkowie jego grupy, która - jak twierdzą - w ogóle nie istniała. - To była zbieranina znajomych - padło na sali.

Sprawa gangu "Salaputa" rozpoznawana była przez Sąd Okręgowy Warszawa-Praga już dwa razy. Pierwszy wyrok został uchylony. O tym, czy sytuacja się powtórzy, zdecyduje Sąd Apelacyjny w Warszawie pod przewodnictwem sędzi Doroty Tyrały. O ponowny proces bądź uniewinnienie wnieśli obrońcy oskarżonych oraz sami podsądni.

 

55-letni Andrzej P. został skazany na 15 lat więzienia za założenie grupy "o charakterze zbrojnym" tuż po wyjściu z więzienia w 2004 roku i kierowanie nią aż do 2009 roku, kiedy został zatrzymany. "Salaput" miał także czerpać korzyści z cudzego nierządu przez ściąganie haraczy od prostytutek, brać udział w obrocie narkotykami, a także paserstwie kradzionych maszynek do golenia.

 

"Mam osiem klas szkoły podstawowej, nie jestem jakiś mędrzec"

 

- Wnoszę o uniewinnienie lub skierowanie sprawy do ponownego rozpoznania przez sąd okręgowy - powiedział "Salaput" we wtorek w Sądzie Apelacyjnym w Warszawie. Zarzucał sądowi pierwszej instancji, że w toku procesu był "mało aktywny", wnikliwość składu orzekającego "znikoma", prowadzenie postępowania dowodowego zostawiono oskarżonym, a wiele złożonych wniosków oddalono. - Ja mam osiem klas szkoły podstawowej, nie jestem jakiś mędrzec - stwierdził Andrzej P. - To sąd powinien przesłuchiwać - dodał. Stwierdził, że jeżeli nie zostanie uniewinniony, będzie chciał w powtórnym procesie przesłuchać m.in. prostytutki, od których miał rzekomo ściągać haracze.

 

Od wyroku sądu okręgowego odwołał się także 56-letni Wojciech Sz. "Komandos". Mężczyzna został skazany na 25 karę pozbawienia wolności za członkostwo w grupie markowskiej, oraz za udział w strzelaninie pod cmentarzem w Markach w marcu 2009 roku. Na podstawie zeznań skruszonych przestępców śledczy ustalili, że "Komandos" i Rafał K. "Dragon" (skazany na 15 lat) próbowali zabić członków grupy "szkatułowej" (od szefa grupy Rafała S. ps. Szkatuła). Przestępcy otworzyli ogień podczas tzw. rozkminki, na której miały być ustalane warunki ściągania pieniędzy od przydrożnych prostytutek. "Szkatułowi" wyszli ze zdarzenia cało. Zginął jeden z "markowskich" - Tomasz W. "Króciak". Według prokuratury, a także sądu pierwszej instancji, śmiertelnie ranić miał go kolega z grupy Michał S. "Mundek", za co został skazany na 10 lat więzienia.

 

"Wtedy siedziałem słusznie, teraz niesłusznie"

 

"Komandos" stwierdził, że jest on w tej sprawie "kozłem ofiarnym". - Uznano, że trzeba mnie skazać, bo mam swoją przeszłość - powiedział Wojciech Sz., nawiązując do zabójstwa policjanta z Żyrardowa, za które kilkanaście lat przesiedział w więzieniu. - Wtedy siedziałem słusznie, teraz siedzę niesłusznie. To żadna frajda siedzieć za friko - stwierdził.

 

Dodał, że był torturowany przez policję i w areszcie śledczym, podważał zeznania świadka koronnego, który go obciążał i kolegi z grupy, który brał udział w strzelaninie w Markach. - To było w nocy, było ciemno. Jak »Fortuniak« widział, kto strzelał? (…) Ludziom, którzy mają trochę zdrowego rozsądku, to się nie mieści w głowie - podsumował. Jego obrońca zauważył, że łuski po pociskach znaleziono kilkadziesiąt metrów od miejsc, które wskazywał "Fortuniak".

 

Przypomniał, że ten świadek miał być torturowany przez stołecznych policjantów w celu wymuszenia konkretnych wyjaśnień. Mecenas orzekł także, że "wspólne zamieszkiwanie, spędzanie czasu, wcale nie oznacza brania udziału w zorganizowanej grupie przestępczej". - To była zbieranina znajomych - powiedział. Wtórowali mu pozostali obrońcy.

 

"Proszę, żeby sąd oddalił apelacje"

 

Pozostali oskarżeni w tym Mariusz R. "Kaczor" (skazany na 6 lat), "Dragon" (15 l.) i "Mundek" (10 lat) także wnosili o uniewinnienie bądź ponowny proces.

 

Prokurator Dariusz Żądło, naczelnik Mazowieckiego Wydziału Zamiejscowego Departamentu ds. Przestępczości Zorganizowanej i Korupcji Prokuratury Krajowej, choć nie składał apelacji, zabrał głos na sali. - Proszę, żeby sąd oddalił apelacje i utrzymał wyrok sądu pierwszej instancji w mocy - powiedział Żądło.

 

Sędzia Dorota Tyrała, "z uwagi na zawiłość sprawy", odroczyła wydanie prawomocnego wyroku do 11 lutego.

zdr/ PAP
Czytaj więcej

Chcesz być na bieżąco z najnowszymi newsami?

Jesteśmy w aplikacji na Twój telefon. Sprawdź nas!

Komentarze

Przeczytaj koniecznie