Bezdomny oblał znajomego łatwopalną cieczą i podpalił. Sąd skazał go na 25 lat więzienia

Polska
Bezdomny oblał znajomego łatwopalną cieczą i podpalił. Sąd skazał go na 25 lat więzienia
Polsat News
Zdjęcie ilustracyjne

Na 25 lat więzienia skazał w środę Sąd Okręgowy w Łodzi mężczyznę, który podczas kłótni oblał znajomego łatwopalną cieczą i podpalił go. W wyniku obrażeń poszkodowany zmarł w szpitalu. Wyrok jest nieprawomocny. Prokuratura nie wyklucza odwołania.

Uzasadniając wyrok, sąd m.in. podkreślił, że nie ma wątpliwości, że oskarżony chciał podpalić swoją ofiarę i pozbawić ją życia. Zdaniem sądu dowody jednoznacznie wskazują, że było to celowe działanie, oblanie cieczą nie było przypadkowe.

 

Wymierzając karę 25 lat więzienia, sąd uznał, że jest ona adekwatna do czynu. Przypomniał, że prokuratura domagała się dla oskarżonego kary dożywotniego więzienia, ale - według sądu - można by ją było wymierzyć tylko wtedy, gdyby nie występowały okoliczności łagodzące. W tym przypadku znalazła się "drobna" taka okoliczność - oskarżony, choć krótko, próbował ratować swoją ofiarę.

 

Zmarł po dwóch tygodniach

 

Do zdarzenia doszło w maju ubiegłego roku w śmietnikowej pergoli na łódzkim osiedlu Olechów. 38-letni mężczyzna w trakcie sprzeczki oblał łatwopalną substancją swojego znajomego, a następnie go podpalił. Obaj mężczyźni byli bezdomnymi, od dłuższego czasu wspólnie pili alkohol.

 

Gdy 38-latek oddalił się z miejsca zdarzenia, płonącemu mężczyźnie udzielili pomocy przechodnie. Początkowo trafił do łódzkiego szpitala, a następnie przetransportowano go do specjalistycznej placówki w Siemianowicach Śląskich, gdzie zmarł po około dwóch tygodniach.

 

Podejrzany został zatrzymany po kilku dniach przez policję. W prokuraturze usłyszał zarzut usiłowania zabójstwa ze szczególnym okrucieństwem. Trafił do aresztu.

 

Wspólnie nocowali w śmietnikach i zbierali złom

 

W sądzie 38-latek nie przyznał się do stawianych zarzutów. Jak wyjaśnił, poszkodowany był jego dobrym znajomym od dawna - wspólnie nocowali w śmietnikach i pustostanach, zbierali złom, pracowali dorywczo, przeznaczając zarobione pieniądze na alkohol. Feralnego dnia 38-latek po przebudzeniu zauważył zniknięcie torby, w której przechowywał cały swój dobytek, m.in. dokumenty i pieniądze. Podejrzewał, że 56-letni znajomy miał coś wspólnego z jej zniknięciem.

 

Na śmietniku przy ul. Henryka Brodatego mężczyźni mieli znaleźć butelkę z nieznaną cieczą. Podejrzewając, że jest to alkohol, 56-latek wypił nieco płynu. Według wyjaśnień podejrzanego doszło wtedy do kolejnej kłótni o zaginioną torbę. W trakcie szarpaniny 38-latek oblał kolegę płynem z butelki, a następnie zapalił papierosa i rzucił w stronę kompana płonącą zapałkę. Jak twierdził, próbował potem ugasić ogień na ubraniu 56-latka, jednak przestraszył go widok dwóch mężczyzn biegnących w stronę śmietnika, dlatego szybko się oddalił.

 

38-latek twierdził, że nie chciał podpalić kolegi, który był jego dobrym znajomym. Przeprosił też obecną na sali rodzinę ofiary i wyraził głęboki żal z powodu tego, co się stało.

bas/ PAP
Czytaj więcej

Chcesz być na bieżąco z najnowszymi newsami?

Jesteśmy w aplikacji na Twój telefon. Sprawdź nas!

Przeczytaj koniecznie