Frasyniuk przed sądem ws. naruszenia nietykalności policjantów. Nie przyznał się do winy

Polska

Przed stołecznym sądem rejonowym rozpoczął się w poniedziałek proces Władysława Frasyniuka oskarżonego o naruszenie nietykalności dwóch umundurowanych policjantów. Chodzi o incydenty podczas kontrmanifestacji wobec marszu smoleńskiego 10 czerwca 2017 r. Działacz opozycji z czasów PRL nie przyznał się do winy. Proces zostanie wznowiony w grudniu.

Przed sądem prokurator odczytał akt oskarżenia. Dotyczy on naruszenia nietykalności dwóch funkcjonariuszy podczas wykonywania czynności służbowych - popchnięcia rękami, przepychania i kopnięcia jednego z tych policjantów. Oskarżenie trafiło w czerwcu do Sądu Rejonowego dla Warszawy-Śródmieścia. Oskarżonemu grozi do 3 lat pozbawienia wolności.

 

"Nie kopnąłem policjanta"

 

- Nie przyznaję się do winy - oświadczył Frasyniuk, który na początku procesu zgodził się na publikację nazwiska i wizerunku. Podkreślił, że "to nie jest proces o pobicie policjantów, czy wierzganie nogami, nie jest to też proces o używanie słów obraźliwych, np. »konstytucja«". - To proces, który ma zastraszyć obywateli broniących wolności i prawa do zgromadzeń" - dodał.

 

Ocenił, że prokurator w tym procesie "służy rujnowaniu państwa prawa". - Nie kopnąłem policjanta, to absolutnie nieprawdziwy, wymyślony fakt - powiedział Frasyniuk. Zaznaczył, że jego zachowanie z 10 czerwca zeszłego roku można określić jako "bierny opór".

 

Jak wskazuje prokuratura, policjanci pilnujący porządku podczas marszu smoleńskiego podjęli interwencję wobec Frasyniuka i towarzyszących mu osób, którzy siedząc na ulicy, zablokowali legalny przemarsz.

 

Policja: nie reagował na polecenia

 

- Kopnięcie było na tyle mocne, że je poczułem - zeznał przed sądem pierwszy z policjantów. Zaznaczył, że choć "sytuacja była nieprzyjemna", nie może ocenić, czy kopnięcie było celowe. Mówiąc o zachowaniu Frasyniuka dodał, że "umundurowany policjant powinien być traktowany z szacunkiem, a tego szacunku nie było".

 

- Odepchnięcie było o takiej sile, że cofnęło mnie - powiedział zaś drugi policjant, który na co dzień służy w jednostce na północy kraju. Dodał, że inne osoby uczestniczące w zajściu - poza Frasyniukiem - nie odpychały go.

 

Zeznał też, że krótko po incydentach w związku ze sprawą miał kontakt telefoniczny z zastępcą komendanta wojewódzkiego policji w swym województwie. Dodał, że zawiadomienie w sprawie złożył w dniu wolnym od pracy, gdy do jego domu przyjechał wieczorem funkcjonariusz, aby takie zawiadomienie odebrać.

 

- Najbardziej istotny wątek dotyczył tego, skąd w ogóle wzięło się to zawiadomienie. (...) Dzwoni zastępca komendanta wojewódzkiego i pyta, czy będzie składane zawiadomienie na Frasyniuka, a jak się dowiaduje, że tak, to pyta, czy może w jakiś sposób ułatwić złożenie zeznań w tej sprawie. I okazuje się, że sprawa jest tak pilna, że do domu funkcjonariusza kierowany jest policjant, aby ułatwić złożenie zawiadomienia. Coś w tej sprawie dzieje się dziwnego - ocenił obrońca Frasyniuka mec. Piotr Schramm.

 

"Wierzgał nogami, krzyczał"

 

- Frasyniuk stawiał gwałtowny opór, wierzgał nogami, krzyczał i reagował agresywnie. W trakcie wynoszenia go poza trasę przemarszu kopał jednego z policjantów, naruszając jego nietykalność cielesną. Zachowywał się agresywnie także po przeniesieniu ze środka ulicy, wyrywając się policjantom, którzy próbowali go wylegitymować. Funkcjonariusza, który wzywał go do zachowania zgodnego z prawem, gwałtownie popchnął, naruszając także jego nietykalność cielesną - mówił, gdy akt oskarżenia trafiał do sądu, rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej w Warszawie prok. Łukasz Łapczyński.

 

Sąd w poniedziałek odroczył proces do 13 grudnia. Będzie wówczas m.in. kontynuował przesłuchanie drugiego z policjantów.

 

Warszawski sąd okręgowy uchylił na początku października umorzenie innej sprawy Frasyniuka, który jest obwiniony o wykroczenie blokowania marszu smoleńskiego 10 czerwca 2017 r. Sprawą ponownie zajmie się sąd rejonowy.

 

Natomiast w końcu sierpnia sąd rejonowy nieprawomocnie uniewinnił Frasyniuka w jeszcze jednej ze spraw związanych z incydentami 10 czerwca 2017 r. Frasyniuk był obwiniony o wykroczenie wprowadzenia w błąd policjanta "co do tożsamości własnej osoby". Frasyniuk legitymowany wówczas przez policjanta przedstawił się jako "Jan Józef Grzyb".

las/bas/ PAP
Czytaj więcej

Chcesz być na bieżąco z najnowszymi newsami?

Jesteśmy w aplikacji na Twój telefon. Sprawdź nas!

Komentarze

Przeczytaj koniecznie