"Okazało się, że tylko kawałek marszu był prezydenta"

Polska

- Myślę, że prezydent Andrzej Duda ma duży kłopot. Najpierw chciał być na tym marszu, później odwołał swoją obecność, a następnie postanowił się przyłączyć i okazało się, że tylko kawałek marszu jest jego. Reszta podążała w formule marszu nieprezydenckiego - powiedział w Polsat News były prezydent Bronisław Komorowski, komentując Biało-Czerwony Marsz "Dla Ciebie Polsko" w Warszawie.

Marsz zorganizowano z okazji 100. rocznicy odzyskania przez Polskę niepodległości. Według Komorowskiego ważne jest wrażenie, jakie pozostało po udziale głowy państwa w pochodzie. 

 

- Finał w obrazku na świecie jest taki, że polski prezydent i władze jeszcze z udziałem żołnierzy polskich szli na czele marszu nacjonalistów z zaproszonymi gośćmi gdzieś z udziałem organizacji neofaszystowskich we Włoszech, a może i neonazistowskich z Niemiec - przekazał były prezydent podczas programu "Sto lat Polsko", poświęconego 100. rocznicy odzyskania przez Polskę niepodległości.

 

Komorowski przyznał, że nacjonaliści to margines, bo w marszu szli i inni obywatele, ale to "margines niezwykle widoczny".

 

- Na całym świecie, musi wywołać refleksję to, dlaczego prezydent idzie na czele marszu skrajnych sił nacjonalistycznych. Można tłumaczyć to tysiącem uśmiechów, obecnością dzieci, watą na patyku, ale nic nie zmieni faktu, że polski prezydent i rząd na własne życzenie szli prowadząc pochód, w którym dominowały skrajne żywioły polityczne - skomentował. 

 

- To nie były marginesy. Cała masa nacjonalistów w Polsce ma takie poglądy i głosi je. Flaga europejska została spalona i to stało się przed czołem tego marszu i zostało to nagłośnione przez Młodzież Wszechpolską - dodał drugi z gości Bogdana Rymanowskiego, były premier Kazimierz Marcinkiewicz. 

ml/
Czytaj więcej

Chcesz być na bieżąco z najnowszymi newsami?

Jesteśmy w aplikacji na Twój telefon. Sprawdź nas!

Przeczytaj koniecznie