Była pożyczka, weksle i notariusz. Pożyczył 30 tys. zł - stracił majątek. Ma ponad 200 tys. zł długu

Polska

Jedna pożyczka pogrążyła rodzinę Siemniszków z Pasłęka. Pan Zbigniew, który cierpi na dziecięce porażenie mózgowe, pożyczył od Dariusza Sz. 30 tys. zł. Pieniędzy nie oddał na czas i w efekcie stracił warte 140 tys. zł mieszkanie. To jednak nie koniec jego problemów, bo Dariusz Sz. żąda kolejnych pieniędzy. Zbigniew Siemniszko i jego matka muszą spłacić już ponad 200 tys. zł.

Pan Zbigniew cierpi na porażenie mózgowe czterokończynowe. Jest upośledzony w stopniu lekkim. W 2007 roku mieszkał ze schorowanymi rodzicami w bloku w Pasłęku. Mieszkanie rodzice zapisali panu Zbigniewowi, ale z prawem dożywocia.


- Kiedy ojciec zaczął chorować, brało się kredyty. Chciałem to skonsolidować, ciężko było, a ja miałem 600 zł renty - opowiada Zbigniew Siemniszko.


Danuta N. - pośredniczka kredytowa z Elbląga skontaktowała mężczyznę z Dariuszem Sz. ze Śląska, który zadeklarował, że pożyczy rodzinie 30 tysięcy złotych. Najpierw jednak przysłał do Pasłęka swojego pracownika, który obejrzał i sfotografował mieszkanie, a potem kazał panu Zbigniewowi znieść służebność zapisaną w księdze wieczystej.


- Była taka sytuacja, że naprawdę nie było nawet co zjeść, rodzina nam pomagała, więc pojechaliśmy pożyczyć pieniądze – opowiada pan Zbigniew.


Ponad 2 tys. zł za przejazd samochodem


- Przyjechał pociągiem do Katowic na dworzec i tam czekał samochód zorganizowany przez "dobroczyńcę". Zawieziono ich do notariusza, gdzie czekały do podpisu weksle i akt notarialny. Dostali pieniądze z potrąceniem 2300 zł za przejazd tym samochodem – mówi Wojciech Perliński ze Stowarzyszenia 304 KK.


U notariusza Siemniszkowie podpisali porozumienie wekslowe zobowiązując się, że jeśli nie spłacą w terminie 30 tys. zł pożyczki, uruchomione zostaną cztery weksle - łącznie na 84 tys. zł. Oprócz tego zabezpieczeniem transakcji był akt notarialny i hipoteka na mieszkaniu Siemniszków o wartości 84 tys. zł.


"Czy pani notariusz oszalała?"


Pan Zbigniew mówi, że u notariusza nikt nie wytłumaczył mu, co podpisuje. - Wszystko działo się szybko, ojciec spojrzał na mnie, matka spojrzała na mnie, musiałem decyzję podjąć - wspomina.


- Nie było podstawy do odmowy działań, nawet jeśli pani widziała, że ta umowa jest co najmniej dziwna? - zapytała reporterka "Interwencji" notariusz, u której podpisano akt notarialny.


- Jakbym widziała, że on jest chory czy nie jest w stanie tego zrozumieć… ale widocznie było wszystko w porządku - usłyszała odpowiedź.


- Czy pani notariusz oszalała? Czy pani notariusz nie widzi nierówności świadczeń? Obie strony czynności mają być zabezpieczone równomiernie, o jakiej równości tu mówimy? - pyta Wojciech Perliński ze Stowarzyszenia 304 KK.

 

"Kim pani jest, żebym ja się pani tłumaczył?"


Otrzymane od Dariusza Sz. pieniądze Siemniszkowie wpłacili komornikowi, ale nie pokryły one wszystkich zobowiązań. Nie mieli środków na oddanie w terminie pożyczki Dariuszowi Sz. Wtedy ten uzyskał w sądzie w Katowicach nakaz zapłaty, od którego pan Zbigniew się nie odwołał. Dla rodziny zaczął się koszmar.


- Wierzyciel uzyskał z samej egzekucji 38 tys. zł, a z tej egzekucji są winni jeszcze 21 tys. zł. Sprawca przejął ich mieszkanie, które, jak oszacował komornik, jest warte 140 tys. zł. Oprócz tego sprawca w 2014 roku wezwał ich do zapłaty odszkodowania z tytułu bezumownego korzystania z lokalu w kwocie 900 zł miesięcznie. Wszystkie te zobowiązania dają ok. 270 tys. zł - mówi Wojciech Perliński ze Stowarzyszenia 304 KK.


- To nie jest pani sprawa, dlaczego umowa była tak skonstruowana. Kim pani jest, żebym ja się pani tłumaczył? Ja się mogę przed sądem tłumaczyć, państwo Siemniszko przegrali ze mną cztery sprawy - mówi Dariusz Sz.


Prokuratura umorzyła śledztwo


Pan Zbigniew i jego matka próbowali unieważnić umowę pożyczki, a także udowodnić, że cała transakcja była oszustwem. Bezskutecznie. Łącznie stracili już około 200 tys. zł.


- Postępowanie zostało przeprowadzone przez prokuraturę w Piekarach Śląskich i zakończyło się umorzeniem z uwagi na brak znamion czynu zabronionego. W decyzji o umorzeniu brak jest informacji o tym, czy prokurator wziął pod uwagę stan zdrowia pokrzywdzonych, czy wziął pod uwagę, że pokrzywdzony jest osobą upośledzoną - informuje Joanna Smorczewska, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Gliwicach.


- Jest taka lekarska analiza, z której wynika, że pan Zbigniew jest niesamodzielny, nie może być zatrudniony, przyjmuje duże dawki leków psychotropowych – mówi Wojciech Perliński ze Stowarzyszenia 304 KK.


Matka eksmitowana do pomieszczenia bez wody i centralnego ogrzewania


Chory Pan Zbigniew od kilku lat mieszka na Śląsku. Opiekuje się niepełnosprawną żoną. 4 września tego roku jego 80-letnia schorowana matka została wyeksmitowana do pomieszczenia bez wody, ubikacji i centralnego ogrzewania.


Eksmisja odbyła się, mimo że w czerwcu tego roku Sąd Okręgowy w Elblągu unieważnił hipotekę ustanowioną na mieszkaniu Siemniszków przy zawieraniu pożyczki.


- Prokurator wystąpił z wnioskiem o zabezpieczenie powództwa, żeby zawiesić postępowanie egzekucyjne związane z nakazaniem opuszczenia pokrzywdzonym lokalu i żeby osobie, która weszła we władztwo tego lokalu zablokować możliwość sprzedaż tego lokalu – informuje Iwona Piotrowska, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Elblągu.


- Sąd uznał, że nie ma interesu prawnego w tym zabezpieczeniu. Sprawą zajmowali się sędziowie specjalizujący się w takich sprawach, więc bardzo proszę, żeby respektować te orzeczenia – mówi Tomasz Koronowski, rzecznik Sądu Okręgowego w Elblągu.

 

Interwencja, polsatnews.pl

prz/luq/
Czytaj więcej

Chcesz być na bieżąco z najnowszymi newsami?

Jesteśmy w aplikacji na Twój telefon. Sprawdź nas!

Komentarze

Przeczytaj koniecznie