Cztery osoby zatrzymane ws. pożaru składowiska w Jakubowie

Polska
Cztery osoby zatrzymane ws. pożaru składowiska w Jakubowie
Polsat News

Cztery osoby zostały zatrzymane, w tym właściciel spółki prowadzącej nielegalne składowisko w Jakubowie (Dolnośląskie) w pobliżu Polkowic., gdzie we wtorek wybuchł groźny pożar chemikaliów. Dochodzenie dotyczy samego pożaru oraz nielegalnego gromadzenia tam niebezpiecznych materiałów.

Rzecznik Prokuratury Okręgowej w Legnicy prok. Lidia Tkaczyszyn poinformowała, że już we wtorek zatrzymano cztery osoby związane ze spółką, która nielegalnie gromadziła niebezpieczne materiały na składowisku w pobliżu Jakubowa.

 

- W tym gronie jest Janusz G. właściciel spółki i terenu. Trwają czynności z zatrzymanymi, więc nie chcę mówić o szczegółach. Śledztwo dotyczy zarówno spowodowania pożaru jak i spowodowania zagrożenia życia i zdrowia poprzez nielegalne gromadzenia materiałów niebezpiecznych bez wymaganej zgody. Spółka nie wykonała decyzji administracyjnej wydanej przez starostę polkowickiego o usunięciu tych materiałów - powiedziała rzecznik.

 

Prokuratura prowadzi śledztwo przeciwko właścicielowi

 

Dodała, że na razie nie jest jeszcze możliwe, by prokurator z biegłymi z zakresu pożarnictwa przeprowadzili wizję lokalną na miejscu pożaru składowiska. Śledztwo prowadzone jest w sprawie, a nie przeciwko Januszowi G.

 

Rzecznik poinformowała, że od 2017 r. Prokuratura Okręgowa prowadzi natomiast inne śledztwo, w którym Janusz G. ma status podejrzanego i usłyszał zarzuty. Chodzi o nielegalne gromadzenie materiałów na składowiskach w Głogowie, w gminie Radwanice oraz w gminie Jerzmanowa.

 

- Z ustaleń wynika, że już od czerwca 2016 roku były gromadzone tam materiały wbrew przepisom ustawy o składowaniu odpadów. Obecnie czekamy na opinię biegłego z zakresu ochrony środowiska. W tej sprawie jako podejrzany pojawia się też syn Janusza G. Jarosław G. - powiedziała prokurator.

 

Podkreśliła, że mimo prowadzonego śledztwa prokuratura nie była władna, by nakazać usunięcie nielegalnie zgromadzonych materiałów. - Zgodnie z prawem mógł to w trybie administracyjnym zrobić wójt i to zrobił. A następnie ukarał spółkę grzywną - powiedziała rzecznik.

 

"Dym nie jest niebezpieczny"

 

Ponad 30 załóg strażackich, w tym samolot gaśniczy, tłumiło pożar, który wybuchł we wtorek na nielegalnym składowisku odpadów. Doszło tam do eksplozji pojemników z łatwopalnymi substancjami. Służby sanitarne wojewody poinformowały, że dym nie jest niebezpieczny. Według straży pożarnej dogaszanie pogorzeliska potrwa jeszcze wiele godzin.

 

- Pożar został zlokalizowany we wtorek około godz. 23. Teraz trwa dogaszanie, m.in. z użyciem ciężkiego sprzętu, który musi przesunąć elementy konstrukcyjne, aby ratownicy mogli dotrzeć do zarzewia ognia. Trwa zalewanie pożarzyska dużą ilościa wody ze środkiem pianotwórczym - poinformował st. bryg. Sylwester Jatczak, komendant Państwowej Straży Pożarnej w Polkowicach.

 

 

Ma on nadzieję, że do popołudnia uda się dogasić pożar.

 

- Na miejscu niebawem będzie już sprzęt ciężki, który przeczuci to co uległo spaleniu, ponieważ musimy się dostać do warstw głęboko przykrytych. Jesteśmy przygotowani, że dogaszanie potrwa jeszcze kilka, a nawet kilkanaście godzin - poinformował rzecznik dolnośląskiej straży pożarnej Daniel Mucha.

 

Górnicy nie zeszli pod ziemię

 

Z powodu dużych ilości dymu wydobywających się z chemikaliów płonących na nielegalnym składowisku odpadów w pobliżu Jakubowa, trzeba było wycofać około 340 górników z zakładu KGHM.

 

- Było zagrożenie, że szyb wentylacyjny może wciągnąć dym z płonącego składowiska, a to mogłoby być niebezpieczne dla załogi pracującej pod ziemią - powiedział Jatczak.

 

Do gaszenia pożaru skierowani zostali strażacy z prawie całego województwa dolnośląskiego oraz z części lubuskiego. - Na miejsce dojechały także jednostki chemiczne z Legnicy i Wołowa, które cały czas prowadziły pomiary. Wciąż są one prowadzone w pobliżu miejsca pożaru. Nie zanotowaliśmy przekroczeń stężenia substancji niebezpiecznych - powiedział komendant.

 

Strażacy poinformowali, że na nielegalnym składowisku znajdowały się m.in. beczki z farbami, rozpuszczalnikami, olejami i nieznanymi środkami chemicznymi. Składował je przedsiębiorca, wobec którego prokuratura prowadzi śledztwo, ponieważ nie miał właściwych pozwoleń na przywożenie i przechowywanie takich materiałów. Władze samorządowe nakazały mu usunięcie tych materiałów, a gdy tego nie zrobił, ukarały go grzywną.

 

Polsat News, polsatnews.pl, PAP

hlk/bas/
Czytaj więcej

Chcesz być na bieżąco z najnowszymi newsami?

Jesteśmy w aplikacji na Twój telefon. Sprawdź nas!

Przeczytaj koniecznie