PiS chce zmiany zasad wyborów do europarlamentu. Z każdego okręgu co najmniej 3 europosłów

Polska
PiS chce zmiany zasad wyborów do europarlamentu. Z każdego okręgu co najmniej 3 europosłów
Flickr/© European Union 2018 - European Parliament

Przypisanie każdemu okręgowi wyborczemu konkretnej liczby posłów wybieranych do Parlamentu Europejskiego - to główne założenie projektu noweli Kodeksu wyborczego, który klub PiS złożył w Sejmie. Według propozycji PiS, w okręgu wyborczym wybieranych ma być co najmniej trzech europosłów.

W wyborach do Parlamentu Europejskiego jest 13 okręgów - jeden okręg obejmuje obszar jednego lub więcej województw albo część województwa. Obecnie nie ma określonej liczby europosłów wybieranych w konkretnym okręgu.

 

Według obecnych przepisów głosowanie w wyborach do PE odbywa się według systemu proporcjonalnego, w którym głosy oddane na poszczególne listy przeliczane są na mandaty metodą d’Hondta w skali całego kraju. Dopiero po ustaleniu liczby mandatów przypadających poszczególnym komitetom rozdziela się je pomiędzy poszczególne listy kandydatów, zaś mandaty uzyskują kandydaci, którzy na danej liście otrzymali największą liczbę głosów.

 

Projekt PiS

 

Projekt PiS zawiera przepisy na mocy których określana ma być liczba europosłów wybieranych w poszczególnych okręgach oraz wprowadza zasadę, że w okręgu wyborczym wybiera się ich co najmniej trzech.

 

Ustalanie liczby posłów do PE wybieranych w poszczególnych okręgach wyborczych ma być dokonywane za każdym razem według jednolitej normy przedstawicielstwa, uzyskiwanej w wyniku podziału aktualnej liczby wyborców w kraju przez przyporządkowaną Polsce liczbę posłów do PE - w obecnej kadencji polskich eurodeputowanych jest 51.

 

Następnie - odrębnie dla każdego okręgu - aktualna liczba jego wyborców podzielona ma zostać przez otrzymany uprzednio iloraz stanowiący jednolitą normę przedstawicielstwa i w ten sposób określana będzie liczba mandatów przypadających w danym okręgu wyborczym.

 

"Uproszczenie skomplikowanej procedury"

 

Przedstawiciel wnioskodawców poseł PiS Artur Zasada powiedział, że projekt nowelizacji Kodeksu wyborczego - który dostępny jest na sejmowej stronie internetowej - ma na celu uproszczenie skomplikowanej procedury wyborów do Parlamentu Europejskiego i uczynienie jej sprawiedliwą.

 

Jak mówił Zasada, nowa procedura przypisująca każdemu okręgowi wyborczemu konkretną liczbę mandatów do zdobycia ma zapobiegać efektowi tzw. głosu wędrującego, gdzie siła głosów wyborców w danym okręgu nie musiała przekładać się na mandat poselski w tymże okręgu.

- Dzięki naszym zmianom wyborca, idąc do wyborów, będzie wiedział ilu posłów w jego okręgu wyborczym będzie wybieranych. Dzisiaj tego nie wie, dzisiaj ta liczba nie jest z góry ustalona - zależy od rozkładu głosów - podkreślił poseł PiS.

 

Jak zaznaczył zgodnie z obecnymi przepisami "jest tak, że ktoś głosuje na kandydata z okręgu wyborczego w Bydgoszczy", a dzięki jego głosowi "wybierany jest ktoś na Śląsku albo w Małopolsce" i "taki wyborca może czuć się oszukany i w następnych wyborach nie pójdzie do urny".

 

Wybory sprawiedliwe

 

- Jeżeli chcemy, żeby Polacy chodzili głosować w wyborach, to musimy im zagwarantować, że te wybory będą jasne, proste, czytelne, a przede wszystkim sprawiedliwe - podkreślił. Dodał, że projekt nowelizacji nie zmienia granic okręgów wyborczych.

 

- Przy naszej propozycji, wyborca ma pewność tego, że z danego okręgu wyborczego będą jego przedstawiciele w Parlamencie Europejskim - zaznaczył.

 

Projekt nowelizacji Kodeksu wyborczego zakłada również, że liczba osób na listach poszczególnych komitetów wyborczych będzie uzależniona od liczby mandatów wybieranych w danym okręgu wyborczym; liczba kandydatów na liście nie może być mniejsza niż liczba posłów wybieranych w danym okręgu i większa niż dwukrotność liczby posłów wybieranych w danym okręgu wyborczym. - Oznacza to wszyscy kandydaci we wszystkich okręgach mają dokładnie takie same szanse - ocenił Zasada.

 

PO: PiS chce wyeliminować mniejsze partie polityczne z PE


- W mojej ocenie, jeżeli PiS proponuje zmiany w ordynacji wyborczej, to zawsze skończy się to próbą budowania ordynacji w sposób, który ma sprzyjać PiS-owi. Mamy z nimi jak najgorsze doświadczenia w pracach w komisji dotyczących ordynacji do samorządu. Rozmowa z PiS o ordynacji, to jest jak rozmowa z włamywaczem o systemie zabezpieczeń budynku - ocenił poseł PO Mariusz Witczak.

 

Polityk Platformy przypomniał, że w następnej kadencji europarlamentu - ze względu na wyjście Wielkiej Brytanii z Unii - Polska będzie miała w PE o jeden mandat więcej, niż obecnie (czyli 52). - Teoretycznie te 52 mandaty można podzielić na 3, to wychodzi z grubsza 17. Możemy mieć więc 17 okręgów wyborczych, a nie 13, jak dotychczas. Krótko mówiąc, otwiera się bardzo szerokie pole do manipulowania granicami okręgów wyborczych - ocenił Witczak.

 

- Nieważne więc, co PiS chce zlikwidować, czy "wędrujący mandat", czy dołożyć do "ściany wschodniej" dwa-trzy mandaty więcej, ale cokolwiek by nie chcieli zrobić, to sprzyja PiS-owi - podkreślił poseł Platformy.

 

Propozycje mogą być sprzeczne z prawem UE

 

Wyraził też pogląd, że projektowane przez obóz rządzący zmiany mogą być sprzeczne z prawem Unii Europejskiej. Zgodnie z decyzją Rady UE z 20 września 1976 r. (zmienianej później dwukrotnie poprzez Traktat z Amsterdamu i kolejną decyzję Rady z 2002 r.) w każdym państwie członkowskim członkowie Parlamentu Europejskiego są wybierani m.in. na zasadzie proporcjonalnej.

 

- W wytycznych europejskich mówi się jasno, że wybory muszą mieć charakter proporcjonalny. Jeżeli stwarza się możliwość okręgów trzymandatowych jako system powszechny, to znaczy, że zbliżamy się do systemu większościowego - przekonywał Witczak.

 

Wiceszef klubu PO Waldy Dzikowski, który w latach 2009-2011 brał udział w pracach nad przygotowaniem Kodeksu wyborczego, a w 2003 roku głosował za uchwaleniem obecnej ordynacji wyborczej do PE, wyraził pogląd, że celem projektu PiS jest eliminacja mniejszych partii politycznych.

 

"Stworzona na potrzeby aktualnej sytuacji politycznej"

 

Zwrócił uwagę, że przy tak małych okręgach, jak dwu, czy trzymandatowych, trzeba uzyskać minimum 18-20 proc. głosów, by dostać się do europarlamentu. -Chodzi o polaryzację na scenie w wyborach europejskich. Komunikat jest taki: my - Zjednoczona Prawica jesteśmy po tej stronie, a wy sobie radźcie i zobaczymy, co z tego wyniknie - zaznaczył Dzikowski.

 

- A tak naprawdę clue programu tkwi w tym, jak rozrysować okręgi wyborcze - dodał poseł Platformy.

 

Dzikowski przyznał, że obecnie obowiązująca ordynacja wyborcza jest niedoskonała i nie do końca sprawiedliwa; w jego ocenie jednak propozycja Prawa i Sprawiedliwości też nie jest dobrym rozwiązaniem i jest stworzona na potrzeby aktualnej sytuacji politycznej

 

Kolejne wybory do Parlamentu Europejskiego odbędą się w przyszłym roku - od 23 do 26 maja 2019 r.

 

PAP

mr/
Czytaj więcej

Chcesz być na bieżąco z najnowszymi newsami?

Jesteśmy w aplikacji na Twój telefon. Sprawdź nas!

Komentarze

Przeczytaj koniecznie