Zgubił portfel i jego życie zamieniło się w piekło. Nie pomogło zastrzeżenie dokumentów

Polska
Zgubił portfel i jego życie zamieniło się w piekło. Nie pomogło zastrzeżenie dokumentów
pixabay/stevepb
Zdjęcie ilustracyjne

"Jestem na skraju załamania nerwowego, a ten tekst to rozpaczliwe wołanie o pomoc" - rozpoczyna swój wpis na Facebooku muzyk Michał Ciruk. W maju 2016 r. zgubił portfel. Choć zgłosił utratę dowodu osobistego i zastrzegł go, wkrótce zaczął dostawać pisma od firm i banków wzywające do zapłaty. Wobec mężczyzny toczą się postępowania sądowe, a część pieniędzy na jego koncie zajął komornik.

"W piękny ciepły wieczór postanowiłem wrócić do domu pieszo. (...) Gdy docierałem w okolice swego bloku, szukając kluczy, zorientowałem się, że nie mam portfela" - pisze Ciruk. Do zdarzenia miało dojść w weekend, dlatego mężczyzna zadecydował, że w poniedziałek zgłosi w urzędzie miasta, że zgubił dowód i go zastrzeże.

 

 

"Pożyczki na jego dowód"

 

Po zablokowaniu karty kredytowej i dowodu sytuacja wydawała się wracać do normalności. Jak przyznaje muzyk spokój okazał sie zwodniczy.

 

"Po około miesiącu zacząłem dostawać pisma od różnej maści firm kredytowych, chwilówek i banków. Wezwania do zapłaty, ponaglenia, maile, telefony, pukanie do drzwi. Oczywiście domyśliłem się, że ktoś w najlepsze bierze pożyczki na mój ZABLOKOWANY dowód" - relacjonuje.

 

Muzyk podaje, że gdy próbował wyjaśnić sprawę na komisariacie i u przedstawicieli firm, "ktoś w końcu uświadomił go, że dowód należy również zastrzec w banku". "Niezwłocznie to uczyniłem. Nie zmieniło to jednak uporczywego nękania mnie i cały smutny cyrk trwa do dzisiaj" - dodaje.

 

Kontakt z komornikiem "prawie nierealny"

 

Mężczyzna wymienił listę firm i instytucji, od których dostawał, bądź dostaje pisma. Wśród nich są banki, firmy kredytowe i telekomunikacyjne. "Trwają postępowania wobec mojej osoby. W jednych jestem oskarżonym, w innych poszkodowanym" - dodaje Ciruk.

 

Do "apogeum dramatycznej serii" miało dojść w pierwszym tygodniu maja. "Gdy wszedłem na konto okazało się, że komornik zajął mi 1700 zł." Ciruk natychmiast podjął próby skontaktowania się z panią komornik z Krakowa. Dodzwonił się do niej dopiero po paru dniach. Gdy opowiedział o swojej sprawie komornik poleciła, aby wysłał mailem wszystkie niezbędne dokumenty.

 

Mężczyzna twierdzi, że jego wiadomość do tej pory nie została odczytana, a ponowne nawiązanie z komornikiem kontaktu graniczy z cudem.

 

"Dziś znowu próbowałem się dodzwonić, ale bez rezultatu. Przezornie porobiłem screeny połączeń, smsów i maili, żeby w razie problemów udowodnić, że kontakt z komornikiem jest prawie nierealny" - pisze Ciruk.

 

"Boję się zaglądać do skrzynki na listy"

 

Stres związany z kolejnymi wezwaniami źle wpłynął stan zdrowia muzyka. "Przestałem odbierać obce numery. Boję się zaglądać do skrzynki na listy. Nienawidzę podwójnego dźwięku domofonu, bo wiem, że to listonosz niesie mi kolejną kopertę pełną bezradności, irytacji i strachu. Mam kłopoty ze snem i z żołądkiem. Byłem u psychiatry, bo noce z natrętnymi myślami i pokutowaniem za coś czego nigdy nie zrobiłem zaczęły mnie przerastać" - opisuje.

 

Mężczyzna przyznaje, że dużo zawdzięcza swojemu koledze-prawnikowi, który pomaga mu nieodpłatnie. - W innym przypadku już bym siedział - przekonuje.

 

Parę miesięcy temu Ciruk dostał stypendium od władz miasta na "realizacje płyty traktującej o Białymstoku". Po zajęciu pieniędzy przez komornika jak mówi nie może zrealizować tego projektu.

 

polsatnews.pl

bas/dro/
Czytaj więcej

Chcesz być na bieżąco z najnowszymi newsami?

Jesteśmy w aplikacji na Twój telefon. Sprawdź nas!

Komentarze

Przeczytaj koniecznie