Manifestacja "NIE dla nacjonalizmu i faszyzmu" w Gdańsku

Polska

W sobotę w Gdańsku odbyła się manifestacja pod hasłem "NIE dla nacjonalizmu i faszyzmu" zorganizowana przez prezydenta miasta Pawła Adamowicza. Według Urzędu Miejskiego w Gdańsku i policji w manifestacji uczestniczyło ok. 1,5 tysiąca osób.

Manifestacja pod hasłem "NIE dla nacjonalizmu i faszyzmu" rozpoczęła się w sobotę o godz. 12 na Długim Targu z inicjatywy prezydenta Gdańska. Adamowicz zorganizował ją w odpowiedzi na zjazd ONR, który odbył się w ubiegłą sobotę w historycznej sali BHP Stoczni Gdańskiej oraz marsz narodowców przez miasto.

 

"To jest hańba"

 

- Historia powinna być dla nas ostrzeżeniem i lekcją, ale okazuje się, że dla wielu naszych rodaków ta historia sprzed 70 i 80 lat nie jest przemyślana. Ubierają się w kostiumy organizacji nacjonalistycznych, faszystowskich, które były antysemickie, które siały nienawiść, które mówiły, że jeden naród jest ponad innymi narodami. I to jest hańba - mówił Adamowicz podczas wiecu.

 

Prezydent Gdańska przypomniał stanowisko NSZZ "Solidarność" z pierwszego zjazdu w Gdańsku w 1981 r. mówiące o tym, że związek "sprzeciwia się wszelkim podziałom narodowościowym i walczyć będzie o zagwarantowanie pełni praw obywatelskich wszystkim Polakom niezależnie od ich przynależności narodowej lub pochodzenia".

 

"Świętość została skalana nacjonalizmem i nienawiścią"

 

- Lider obecnego związku zawodowego Solidarność Piotr Duda mówi, że sala BHP jest wynajmowana komercyjnie, a więc zysk, komercja decyduje o tym, że to ważne miejsce, a przez niektórych uważane za miejsce święte, może być przeliczane na złotówki i euro. Ci sami działacze często powtarzają, że plac Solidarności, Pomnik Poległych Stoczniowców i sala BHP, w której podpisano historyczne porozumienie w sierpniu 1980 r., są święte. Ale ta świętość została w ubiegłą sobotę skalana nacjonalizmem i nienawiścią - mówił prezydent Gdańska.

 

Przywołał też słowa papieża Jana Pawła II z obrad ONZ, że "prawdziwy patriota nie zabiega nigdy o dobro własnego narodu kosztem innych".

 

- Czy to jest zrozumiałe? Niech te słowa świętego Jana Pawła II dotrą do tych kapłanów rzymskokatolickich i związkowców, którzy uważają, że dla każdego w zielonej koszuli jest miejsce w sali BHP, czy na spotkaniach w miejscach innych sakralnych. Bo ci, którzy dopuszczają taką demonstracyjną obecność w tych miejscach, legalizują to, mówią: "To nic złego", dopuszczają w tych przestrzeniach słowa przepełnione nienawiścią - dodał Adamowicz.

 

"Nie pozwolimy, żeby tego typu organizacja zawłaszczała nasze symbole"

 

Z kolei wicemarszałek Senatu Bogdan Borusewicz (PO) nawoływał: - Dzisiaj pogrobowcy przedwojennego ONR maszerują głównymi ulicami Polski. Dlatego musimy powiedzieć "nie" faszyzmowi, "nie" tym, którzy, korzystając z demokracji, chcą ją zniszczyć. Z bocznych ulic, z marginesu polityki oni stają się coraz bardziej widoczni i bezczelni. Jeżeli przywódca związku, który nazywa się dumnie Solidarność uważa, że nic się nie stało, że ta organizacja zrobił swój zlot, parteitag w sali BHP, gdzie wykuwała się wolność i demokracja w Polsce, to ja pytam, co musi się stać, żeby coś się stało? Nie pozwolimy, żeby tego typu organizacja zawłaszczała nasze symbole.

 

Przemawiała też m.in. sygnatariuszka Porozumień Sierpniowych, posłanka PO, Henryka Krzywonos-Strycharska. - Oburzenie moje nie jest tylko dlatego, że faszyści weszli do Gdańska, ale że nasz rząd pozwala na te wszystkie skrajne rzeczy, że pozwala im robić to, co chcą - powiedziała.

 

"Dbanie o powiększenie wyborczego elektoratu jest ważniejsze od naszego bezpieczeństwa"

 

Głos zabrała także 96-letnia Magdalena Wyszyńska, pochodzenia żydowskiego, która przeżyła wojnę dzięki swojemu korepetytorowi. - Brak ze strony władz państwowych stanowczych działań w kierunku unicestwienia dążeń nazistowskich nasuwa podejrzenia, że dbanie o powiększenie wyborczego elektoratu jest ważniejsze od naszego bezpieczeństwa - oceniła.

 

- Ja byłam świadkiem wejścia obcej armii do Polski, ale widząc tu państwa wierzę, że państwo nigdy na to nie pozwolą i nigdy do tego nie dopuszczą - mówiła z kolei prof. Joanna Muszkowska-Penson, więźniarka Ravensbrueck, której Rada Miasta Gdańska przyznała w marcu tytuł honorowego obywatela miasta Gdańska.

 

W czasie trwającego godzinę wiecu w Gdańsku rozdano 600 flag: po 200 polskich, gdańskich i Unii Europejskiej. Demonstrację rozpoczęto od odśpiewania hymnu narodowego, a zakończono "Odą do radości".

 

"Nie planowaliśmy tworzyć żadnej kontrmanifestacji" 

 

Rzecznik prezydenta Gdańska poinformował w sobotę rano, że obok organizowanej demonstracji antyfaszystowskiej, odbędzie się tylko jedna kontrmanifestacja, na której spodziewanych jest od 10 do 30 osób. Wcześniej media informowały, że środowiska narodowe planują nawet 11 zgromadzeń w odpowiedzi na manifestację Adamowicza. 

 

Jeszcze w poniedziałek 16 kwietnia gdański magistrat informował o ośmiu takich zgromadzeniach publicznych. Urzędnicy spodziewali się, że ta liczba jeszcze wzrośnie. Ostatecznie pozostało jedno zgłoszenie, inne wycofano. 

 

W sobotę demonstracji Adamowicza przyglądała się niewielka grupa przedstawicieli Narodowego Frontu Polskiego. - Pojawiliśmy się tutaj, aby nagrać film informujący innych nacjonalistów z Polski o sytuacji w Gdańsku, o zestawianiu nacjonalistów polskich z faszyzmem tutaj. Nie planowaliśmy tworzyć żadnej kontrmanifestacji, nie zapraszaliśmy nikogo na to - przekazała Polsat News przedstawicielka Frontu. 

 

polsatnews.pl, Polsat News, PAP

ml/mta/luq/
Czytaj więcej

Chcesz być na bieżąco z najnowszymi newsami?

Jesteśmy w aplikacji na Twój telefon. Sprawdź nas!

Przeczytaj koniecznie