Sprawa śmierci Igora Stachowiaka trafi do sądu rejonowego

Polska
Sprawa śmierci Igora Stachowiaka trafi do sądu rejonowego
Polsat News
Zdjęcie ilustracyjne

Sąd Rejonowy dla Wrocławia Śródmieścia jest sądem właściwym do rozpatrzenia sprawy byłych czterech policjantów oskarżonych w sprawie śmierci Igora Stachowiaka na wrocławskim komisariacie w maju ubiegłego roku - zdecydował Sąd Apelacyjny we Wrocławiu.

Sąd Rejonowy dla Wrocławia Śródmieścia wnioskował od Sądu Apelacyjnego we Wrocławiu, aby proces oskarżonych byłych policjantów toczył się przed Sądem Okręgowym jako sądem pierwszej instancji.

 

Sprawa zbyt zawiła

 

- Wniosek argumentowano zawiłością tej sprawy oraz jej wagą. Sąd Apelacyjny jednak uznał, że nie są to przesłanki do tego, aby proces w pierwszej instancji toczył się przed Sądem Okręgowym i nie uwzględnił tego wniosku - powiedział w piątek rzecznik Sądu Apelacyjnego we Wrocławiu sędzia Witold Franckiewicz.

 

Śledztwo w sprawie przekroczenia uprawień przez funkcjonariuszy policji i nieumyślnego spowodowania śmierci Igora Stachowiaka wszczęła Prokuratura Rejonowa dla Wrocławia Starego Miasta. Decyzją Prokuratury Krajowej postępowanie zostało jednak przekazane Prokuraturze Okręgowej w Poznaniu. 20 marca do Sądu Rejonowego dla Wrocławia Śródmieścia skierowano akt oskarżenia przeciwko czterem byłym policjantom: Łukaszowi Rz., Adamowi W., Pawłowi P. i Pawłowi G., którzy w dniu śmierci Stachowiaka pełnili służbę jako funkcjonariusze Komisariatu Policji Wrocław Stare Miasto.

 

Byli funkcjonariusze oskarżeni zostali o przekroczenie uprawnień i znęcanie się nad osobą pozbawioną wolności. Grozi im kara do 5 lat więzienia. Prokuratura podkreśliła jednak, że "wyczerpująco zebrany w toku śledztwa materiał dowodowy nie daje podstaw do skierowania aktu oskarżenia w zakresie nieumyślnego spowodowania śmierci Igora S.".

 

Użyto paralizatora

 

Igor Stachowiak zmarł w maju ubiegłego roku na komisariacie Wrocław Stare Miasto, wcześniej kilkakrotnie był rażony paralizatorem.

 

Przeciwko policjantowi używającemu paralizatora komendant miejski policji we Wrocławiu wszczął postępowanie dyscyplinarne, a następnie zawiesił go w czynnościach służbowych na trzy miesiące.

 

Sprawa stała się głośna po wyemitowaniu w maju ub. roku reportażu w TVN24, gdzie m.in. pokazano zapis z kamery paralizatora. Później "Fakty" TVN podały, że policja miała dostęp do nagrań, choć deklarowała co innego.

 

W związku z tymi wydarzeniami ówczesny szef MSWiA odwołał komendanta dolnośląskiej policji, jego zastępcę ds. prewencji i komendanta miejskiego we Wrocławiu. Wszyscy funkcjonariusze: zatrzymujący Stachowiaka i używający wobec niego tzw. tasera, są już poza policją.

12 września ub.r. Prokuratura Okręgowa w Poznaniu przedstawiła czterem policjantom zarzuty przekroczenia uprawnień oraz znęcania się fizycznego i psychicznego nad Igorem Stachowiakiem.

 

W toku śledztwa przesłuchano kilkudziesięciu świadków, powołano biegłych lekarzy medycyny sądowej, biegłych z zakresu fonoskopii, biologii, toksykologii, genetyki, informatyki, daktyloskopii oraz z dziedziny taktyki i techniki interwencji. Zabezpieczono także dokumenty oraz nagrania z monitoringu i telefonów komórkowych. Na potrzeby śledztwa przeprowadzono także eksperyment procesowy.

 

PAP

bas/
Czytaj więcej

Chcesz być na bieżąco z najnowszymi newsami?

Jesteśmy w aplikacji na Twój telefon. Sprawdź nas!

Przeczytaj koniecznie