"Zapamiętajcie nazwisko sędziego", "Ma śmietnik zamiast serca". Włosi o horrorze w Madrycie

Świat
"Zapamiętajcie nazwisko sędziego", "Ma śmietnik zamiast serca". Włosi o horrorze w Madrycie
PAP/EPA/KIKO HUESCA

Real Madryt przegrał u siebie Juventusem Turyn 1:3, ale dzięki zaliczce z pierwszego meczu awansował do półfinału Ligi Mistrzów. Spotkanie do samego końca trzymało w napięciu i rozstrzygnęło się w doliczonym czasie gry, kiedy sędzia podyktował rzut karny dla "Królewskich". Zdaniem Włochów - niesłusznie.

Juvnentus przegrał tydzień temu w Turynie pierwszy mecz ćwierćfinałowy z Realem Madryt aż 0:3. Odrobienie takich strat na Santiago Bernabeu wydawało się ekstremalnie trudne, dlatego wielu kibiców włoskiego klubu pogodziło się już z faktem, że ich ulubieńcy pożegnają się z rozgrywkami.

 

Jednak już po 45 minutach gry rewanżu w Madrycie, to co wcześniej wydawało się nierealne, było na wyciągniecie ręki. Do przerwy zespół "Starej Damy" prowadził 2:0, po dwóch golach Mario Mandzukica strzelonych głową.

 

Straty z Turynu odrobione

 

W 61. minucie fatalny błąd popełnił bramkarz "Królewskich". Po dośrodkowaniu z lewej strony boiska Navas złapał piłkę, ale pod presją Blaise'a Matuidiego wypuścił ją z rąk, a rywal wykorzystał to bez skrupułów. Straty z Turynu zostały zatem odrobione.   

 

 

Do ogromnych emocji doszło w końcówce meczu. Gdy kibice czekali już na dogrywkę, Medhi Benatia wybił piłkę sprzed Lucasa Vazqueza, ale zrobił to w taki sposób, że angielski sędzia Michael Oliver bez wahania podyktował rzut karny.

 

 

Goście rzucili się do arbitra z ogromnymi pretensjami. Za zbyt emocjonalną reakcję Buffon został ukarany czerwoną kartką.

 

 

To oznaczało, że do bramki w wyjątkowo trudnej sytuacji wejdzie Wojciech Szczęsny.

 

Po wykonywania rzutu karnego podszedł Ronaldo. Portugalczyk nie pomylił się i tym samym Real awansował do półfinału Ligi Mistrzów po raz ósmy z rzędu, co jest rekordem rozgrywek.

 

 

Po zakończeniu spotkania legendarny bramkarz Juventusu i reprezentacji Włoch nie chciał wypowiadać się o pracy sędziego. W końcu jednak nie wytrzymał i stwierdził, że swoimi decyzjami w końcówce spotkania sędzia pokazał, że "jest jedynie killerem, jest zwierzęciem".

 

- Tylko ktoś kto ma śmietnik zamiast serca może podjąć w takim momencie, takie decyzje. Skazał nas na odpadnięcie z Ligi Mistrzów - dodał rozżalony zawodnik, dla którego był to prawdopodobnie ostatni mecz Ligi Mistrzów, ponieważ po sezonie planuje zakończyć karierę.

 

- Przyznanie tak wątpliwego, a nawet "superwątpliwego" karnego tuż przed ostatnim gwizdkiem to zniszczenie pracy całej drużyny, która dała z siebie absolutnie wszystko. Człowiek nie może przesądzać o wykluczeniu zespołu taką decyzją. Kiedy czuję, że nie jestem wystarczająco dobry, sam idę do narożnika. Sędzia powinien zrobić to samo. To kwestia rozsądku. To znaczy, że nie wiesz, gdzie jesteś, jakie drużyny grają, g... wiesz - grzmiał Buffon.

 

"Do sędziowania takiego spotkania potrzebny jest charakter"

 

Doświadczony bramkarz uważa, że Oliver nie przygotował się do sędziowania tego spotkania.

 

- Trzeba było wcześniej obejrzeć pierwszy mecz w Turynie i zobaczyć, że za podobne zagranie w polu karnym nie odgwizdano karnego dla Juventusu. Ale przede wszystkim do sędziowania takiego spotkania potrzebny jest charakter. Jeśli go nie masz, lepiej obejrzyj je z trybun z żoną i dziećmi, zajadając frytki. Co powiedziałem arbitrowi przed czerwoną kartką? Mogłem powiedzieć wszystko, bo jeśli podejmujesz taką decyzję w takim momencie, to znaczy, że nie masz pojęcia o sporcie - ocenił.

 

 

Gdy pomeczowe emocje opadły, udzielający wywiadu Buffon został zaczepiony przez Ronaldo. Panowie serdecznie się wyściskali i podziękowali sobie za mecz.

 

 

Decyzje sędziego wywołały oburzenie we Włoszech. Włoscy komentatorzy kontestują i decyzję o podyktowaniu rzutu karnego i czerwoną kartkę dla Buffona. Nikt nie ma żalu do Wojciecha Szczęsnego, który zastąpił Buffona w bramce i był bezradny wobec strzału Cristiano Ronaldo.

 

Do tej sytuacji w ogóle nie powinno dojść - powtarzali sprawozdawcy radia RAI. Wymieniali też wiele razy nazwisko sędziego Michaela Olivera, który podjął te decyzje. Mówili, że trzeba je zapamiętać.

 

"Niebywała kpina"

 

"La Gazzetta dello Sport" na swojej stronie internetowej napisała, że na stadionie w Madrycie doszło do "dramatu" i w takich okolicznościach Juventus musiał pożegnać się z Ligą Mistrzów. Ale zrobił to, dodano, z podniesioną głową. Największy włoski dziennik sportowy podkreśla, że klub z Turynu zdobył się na "legendarny wyczyn", za jaki uznaje trzy bramki strzelone Realowi w Madrycie.

 

"To niebywała kpina. Eliminacja z powodu karnego w 98. minucie" - grzmi "Corriere dello Sport". Gazeta nie ma wątpliwości, że to był najbardziej gorzki z możliwych dla Juventusu finał meczu. "Ronaldo zatrzymał historię" - dodaje się w relacji z Madrytu. Przypomniano zarazem na otarcie łez, że zwycięstwo nad Realem 3:1 to "osiągnięcie, na jakie nigdy nie zdobyła się żadna europejska drużyna w świątyni" tego klubu.

 

Turyńska "La Stampa" oceniła: "mecz Juventusu na stadionie Bernabeu był doskonały do 93. minuty, gdy Benatia podciął Vazqueza w polu karnym, a Buffon, wyproszony z boiska za protesty, zakończył najgorzej jak mógł swoją karierę w Lidze Mistrzów. Mimo to madrycki stadion zgotował mu owację na stojąco". Do tego feralnego momentu w ocenie dziennika "biało-czarni trzymali w garści +Królewskich+, odrabiając ich przewagę trzech goli zdobytą w Turynie.

 

"Pokazali, że są częścią historii światowej piłki"

 

"Wyglądało to niewiarygodnie, tym bardziej więc boli porażka na kilka sekund przed końcem, ponieważ spotkanie od początku potoczyło się po myśli trenera Massimiliano Allegriego" - stwierdza "La Stampa".

 

W komentarzach we Włoszech podkreśla się również, że środowy mecz był "legendarny" i okazał się "ciężką lekcją Juventusu dla Realu".

 

"Juventus mimo to przeszedł do historii, nie - on nigdy jej nie opuścił. Piłkarze pokazali, że są częścią historii światowej piłki" - mówił po meczu załamany sprawozdawca publicznego radia.

 

"Dzięki, Juve" - napisał na Twitterze premier Włoch Paolo Gentiloni, kibic turyńskiego klubu. Nazwał go "wielkim".

 

 

Co zrozumiał w zupełnie innym tonie o meczu w Madrycie wypowiadają się hiszpańskie media, które określają spotkanie mianem "horroru".

 

Publiczna rozgłośnia RNE uważa, że ekipa z Turynu uwierzyła, że może powtórzyć wtorkową niespodziankę rodzimej AS Romy, która odrobiła straty z pierwszego meczu w rewanżu w Rzymie, pokonując 3:0 ekipę FC Barcelona.

 

"Frustracja zawodników Juventusu musi być ogromna"

 

"Frustracja zawodników włoskiej drużyny musi być ogromna. Niemniej jednak karny podyktowany w doliczonym czasie gry został prawidłowo odgwizdany przez arbitra" - ocenili reporterzy RNE, wskazując, że Wojciech Szczęsny nie miał szans przy obronie karnego.

 

Tymczasem madrycki dziennik "As" podkreśla, że po raz kolejny bohaterem spotkania okazał się Cristiano Ronaldo, strzelec gola z rzutu karego. Gazeta przypomniała, że w pierwszym pojedynku, zakończonym wygraną Realu 3:0, Portugalczyk był autorem dwóch goli i jednej asysty.

 

"Juventusowi udało się spełnić w środę nieosiągalne pozornie marzenie i odrobić straty (…). W końcówce Juve stracił jednak głowę z powodu wielkiego wysiłku, jaki włożył wcześniej w ten mecz" - ocenili dziennikarze stołecznej gazety.

 

"Marca" wskazuje na strachliwą grę Realu do czasu utraty trzeciego gola. Stołeczna gazeta odnotowuje słabą postawę obrońców, a także bramkarza Keylora Navasa. Przypomina, że to po jego błędzie goście z Turynu odrobili straty z pierwszego meczu.

 

"UEFA pilnie powinna zrobić przegląd tego typu domorosłych arbitrów"

 

W drużynie gospodarzy madrycki dziennik wyróżnił Cristiano Ronaldo. "Po raz kolejny Cristiano uratował Real, strzelając gola osiem minut po zakończeniu regulaminowego czasu gry. Nie mogło być dramatyczniej", oceniła "Marca".

 

Natomiast "Mundo Deportivo" oskarża angielskiego sędziego Michaela Oliviera o zepsucie pięknego meczu. Krytykuje go nie tylko za odgwizdanie rzutu karnego w końcówce pojedynku, ale też za czerwoną kartkę dla bramkarza Juventusu.

 

"Gianluigi Buffon miał prawo protestować jako kapitan zespołu. UEFA pilnie powinna zrobić przegląd tego typu domorosłych arbitrów co Olivier" - ocenił wydawany w Katalonii dziennik.

 

"Mundo Deportivo" zauważył, że Real był w środę tak słaby jak w spotkaniu przeciwko Borussii Dortmund w 2013, kiedy w półfinale rozgrywek LM niemiecki zespół "dowodzony przez Roberta Lewandowskiego strzelił mu cztery bramki”.

 

polsatnews.pl, PAP 

dk/ml/
Czytaj więcej

Chcesz być na bieżąco z najnowszymi newsami?

Jesteśmy w aplikacji na Twój telefon. Sprawdź nas!

Przeczytaj koniecznie