Sasin: zwróciłem się z prośbą, by z najbliższej pensji potrącono mi nagrodę

Polska

- Odnotowałem wpływ na moje konto. Zwróciłem się o to, aby z najbliższej pensji potrącono mi nagrodę. Podziękowałem, ale stwierdziłem, że chciałbym ją zwrócić - powiedział w środę w programie "Graffiti" w Polsat News szef Komitetu Stałego Rady Ministrów Jacek Sasin.

Dopytywany przez Piotra Witwickiego, czy zrobił to "z pewnym żalem", odparł, że "nie". - Potraktowałem to, jako coś naturalnego, ponieważ pan premier Mateusz Morawiecki poinformował nas, że on wyznaje inną filozofię zarządzania radą ministrów, w której nie mieszczą się nagrody, czy specjalne premie przyznawane członkom rządu - tłumaczył Sasin. - Przyjęliśmy to, jako rzecz obowiązującą i w konsekwencji była ta decyzja o zwrocie tych nagród - podkreślił.

 

Jacek Sasin 9 stycznia został powołany na stanowiska sekretarza stanu w Kancelarii Prezesa Rady Ministrów oraz przewodniczącego Stałego Komitetu Rady Ministrów. Jak wyjaśnił w środę, jedyną nagrodę dostał w lutym w wysokości ok. 3 tys. zł.

 

- W styczniu kilkunastu osobom z KPRM zostały przyznane nagrody, ale one ich nie przyjęły - poinformowała dwa tygodnie temu rzeczniczka rządu Joanna Kopcińska. 

 

"Każdy premier ma prawo do kształtowania własnej polityki nagradzania podwładnych"

 

W czwartek była premier i obecna wicepremier Beata Szydło zabrała głos z mównicy sejmowej przed głosowaniem ws. wniosku o odrzucenie informacji szefa MSZ nt. polityki zagranicznej. Odniosła się do kwestii nagród dla ministrów rządu PiS, która - w jej ocenie - stała się "hucpą urządzaną przez polityków opozycji". - Ministrowie i wiceministrowie w rządzie PiS otrzymywali nagrody za ciężką, uczciwą pracę i te pieniądze się im po prostu należały - oświadczyła wtedy Szydło.

 

Na uwagę dziennikarza, że "to elementarna sprzeczność" między Beatą Szydło a Mateuszem Morawieckim, Sasin zapewnił, że "nie ma tu żadnej sprzeczności". - Każdy premier ma prawo do tego, żeby kształtować własną politykę oceny i nagradzania członków rady ministrów, swoich podwładnych - argumentował.

 

- Pani premier Szydło przyjęła taki sposób, że uznała, że dobrą praktyką będzie dodatkowe nagradzanie ministrów w postaci nagród, a premier Morawiecki ma inny pogląd na ten temat - powiedział Sasin. - W tej chwili pan premier Morawiecki jest premierem, ja pracuję z premierem Morawieckim w jego zespole, przyjmuję to, że on ma taki pogląd, szanuję go i respektuję - podkreślił Sasin.

 

Nagrody dla ministrów

 

W grudniu ubiegłego roku poseł PO Krzysztof Brejza zwrócił się z interpelacją ws. nagród przyznanych członkom Rady Ministrów. W odpowiedzi wiceszef Kancelarii Premiera Paweł Szrot zamieścił tabelę z łącznymi kwotami nagród brutto dla poszczególnych ministrów w 2017 r. Wynika z niej, że nagrody otrzymało 21 konstytucyjnych ministrów (od 65 100 zł rocznie do 82 100 zł), 12 ministrów w KPRM (od 36 900 zł rocznie do 59 400 zł) oraz b. premier Beata Szydło (65 100 zł).

 

Informacja o przyznanych nagrodach wywołała oburzenie opozycji, która wielokrotnie apelowała do rządzących o ich zwrot. Politycy PO w kilku miastach zorganizowali też "konwój wstydu" - kolumnę aut, które ciągnęły na przyczepach plakaty z wizerunkami polityków PiS i kwotami przyznanych im nagród.

 

Na początku marca premier Morawiecki zapowiedział likwidację wszelkich nagród, premii dla ministrów i wiceministrów. Zapowiedział również, że w ciągu najbliższych 2-3 miesięcy chce zredukować liczbę ministrów i wiceministrów o 20-25 proc., a także przejście podsekretarzy stanu do grupy urzędników służby cywilnej. Dotychczas Morawiecki przyjął dymisję 21 wiceministrów.

 

PAP, Polsat News, polsatnews.pl

mr/
Czytaj więcej

Chcesz być na bieżąco z najnowszymi newsami?

Jesteśmy w aplikacji na Twój telefon. Sprawdź nas!

Przeczytaj koniecznie