Kary dla policjantów za opieszałość. Zranione butelką kobiety same pomogły znaleźć oskarżonego

Polska
Kary dla policjantów za opieszałość. Zranione butelką kobiety same pomogły znaleźć oskarżonego
zdj. archiwalne/Polsat News

Policjanci, którzy zajmowali się sprawą dwóch młodych kobiet, zranionych w ubiegłym roku butelką w centrum Katowic działali opieszale - wynika z ustaleń postępowania dyscyplinarnego. Dwóch funkcjonariuszy zostało ukaranych, a komendant komisariatu - odwołany ze stanowiska.

O wynikach wewnętrznego postępowania, zakończonego jeszcze w ubiegłym roku, poinformowała w piątek katowicka policja.

 

Do ujęcia sprawcy, Sebastiana K., przyczyniły się same pokrzywdzone, które - zniechęcone brakiem wyników policyjnego śledztwa - do poszukiwań sprawcy wykorzystały media społecznościowe, zamieściły w internecie film z monitoringu, na którym kamera zarejestrowała napastnika. Jego proces toczy się przed katowickim sądem. Odpowiada m.in. za usiłowanie zabójstwa jednej z kobiet, dwaj jego znajomi - za pobicie.

 

"Czynności mogły być wykonane szybciej"

 

Niezależnie od prokuratury, która prowadziła śledztwo dotyczące okaleczenia kobiet, jeszcze w maju ub.r. szef katowickiej policji zlecił wyjaśnienie, czy doszło do popełnienia przewinienia dyscyplinarnego przez funkcjonariuszy z VI komisariatu. Wszczęto postępowania dyscyplinarne.

 

- Jednocześnie komendant powiadomił prokuraturę o zaistniałym zdarzeniu. W dniu 3 lipca ub. roku Prokurator Prokuratury Okręgowej poinformował Komendanta Miejskiego Policji w Katowicach, że zachowanie policjantów nie wyczerpuje znamion czynu określonego w art. 231 Kk (niedopełnienia obowiązków lub przekroczenia uprawnień - red.) - przekazała rzeczniczka katowickiej komendy Aneta Orman.

 

- W toku postępowania dyscyplinarnego stwierdzono jednak pewne nieprawidłowości, które polegały na opieszałości w prowadzonym postępowaniu przygotowawczym. Czynności mogły być wykonane szybciej. Wyciągnięto wobec dwóch policjantów konsekwencje dyscyplinarne - podała komisarz.

 

Zastępca naczelnika wydziału kryminalnego w VI komisariacie został przeniesiony na niższe stanowisko służbowe. Obecnie pracuje w jednym z wydziałów komendy miejskiej. Referent sprawy otrzymał ostrzeżenie o niepełnej przydatności na zajmowanym stanowisku służbowym. Został przeniesiony do innego komisariatu i pracuje w służbie patrolowej. Na pewien czas był odsunięty od prowadzenia postępowań przygotowawczych.

 

Komendant odwołany

 

Komendant komisariatu został odwołany ze stanowiska. Postępowanie dyscyplinarne wobec niego zostało umorzone z uwagi na przejście w stan spoczynku. Wewnętrzne postępowanie wykazało też nieprawidłowości w pracy zastępcy dyżurnego komisariatu, który przyjmował zgłoszenie od poszkodowanych. Został uznany za winnego, ale komendant odstąpił od jego ukarania.

 

Jak wynika z ustaleń śledztwa, dwie pokrzywdzone wraz ze znajomymi - kobietą i dwoma mężczyznami - w nocy z 31 marca na 1 kwietnia 2017 r. w centrum Katowic spotkali wracających z dyskoteki trzech oskarżonych. Wtedy Sebastian K. podszedł do jednej z kobiet i zaczął ją szarpać.

 

Gdy w obronie kobiety stanął jeden z jej znajomych, wszyscy trzej oskarżeni w tej sprawie zaatakowali jego i kolegę, bili ich pięściami i kopali po całym ciele - podawała prokuratura. W trakcie bójki Sebastian K. rozbił butelkę po piwie - twierdzi, że tylko po to, by wystraszyć przeciwników.

 

Kobiety same znalazły nagranie z baru

 

Jak wynika z opinii biegłych, obrażenia, których doznała jedna z pokrzywdzonych, nie tylko trwale ją oszpeciły, lecz także narażały na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia. Według prokuratury, K. działał z zamiarem pozbawienia jej życia. Obrażenia drugiej kobiety - rana podbródka i przedramienia - naruszyły prawidłowe funkcjonowanie jej organizmu na dłużej niż 7 dni.

 

Pokrzywdzone same znalazły bar z kamerą monitoringu, która mogła nagrać Sebastiana K. - skojarzyły, że napastnik trzymał w ręku kebab. - Przekazały swoje ustalenia policji. Cztery dni później policja potwierdziła, że ma to nagranie, a dziewczyny rozpoznały na nim napastnika. Ale minął miesiąc i nic się nie wydarzyło. 

 

Film w internecie

 

Sprawa nabrała tempa dopiero, gdy dziewczyny opisały cała sytuację w internecie. W maju opublikowały film z baru, dzięki temu szybko udało się ustalić tożsamość napastnika. Okazało się, że jest w areszcie w związku z innym przestępstwem. Zarzuty dotyczące ataku w Katowicach usłyszał pod koniec maja.

 

Proces Sebastiana K. i jego dwóch znajomych ruszył przed miesiącem przed Sądem Okręgowym w Katowicach. K. nie zaprzeczył, że mógł pociąć twarz dziewczyn, ale jak twierdzi, nie zrobił tego z rozmysłem. Przeprosił za to, co się stało.

 

PAP

mta/
Czytaj więcej

Chcesz być na bieżąco z najnowszymi newsami?

Jesteśmy w aplikacji na Twój telefon. Sprawdź nas!

Komentarze

Przeczytaj koniecznie