K. Morawiecki: ks. Jegierski mnie szantażował, sprawa jest w prokuraturze

Polska

- Ksiądz Tomasz Jegierski nie dawał mi żadnych pieniędzy; sprawa jest w prokuraturze, bo ks. Jegierski mnie szantażował - powiedział w Sejmie poseł Kornel Morawiecki (WiS), odnosząc się do zarzutów jakoby miał przyjąć 96 tys. zł pożyczki i jej nie oddać. O rzekomej pożyczce mówił poseł PO Stanisław Gawłowski, gdy Sejm zajmował się sprawą wyrażania zgody na jego zatrzymanie i aresztowanie.

Podczas swojego wystąpienia poseł Gawłowski przywołał postać obecnego na sejmowej galerii księdza Tomasza Jegierskiego, prezesa fundacji "SOS dla życia".

 

Jak mówił Gawłowski, "do księdza Jegierskiego kilka lat temu przyszedł Marek Pawlak, asystent obecnego posła Kornela Morawieckiego i zaproponował wsparcie ze strony Wielkopolskiego Banku Kredytowego, którym wówczas zarządzał obecny premier Mateusz Morawiecki". Poseł PO powiedział, że "warunkiem tej pomocy była wpłata 96 tys. zł na rzecz Kornela Morawieckiego i jego organizacji Solidarność Walcząca, 5 stycznia 2013 r. Kornel Morawiecki odebrał te pieniądze, a na żądanie księdza pokwitował je jako pożyczkę".

 

- Nie ma tutaj z nami premiera Morawieckiego, ale są prokuratorzy, mam nadzieję, że się zajmą tą sprawą, bo to jest oficjalne zgłoszenie - oświadczył. - Panie premierze Morawiecki, stawiam publiczne pytania, czy pan jest skorumpowany? Czy pan wpłacał ze swego banku dotacje dla dzieci pod warunkiem, że pieniądze zostaną przekazane na rzecz pańskiego ojca? - pytał Gawłowski.

 

Do tych zarzutów odniósł się z mównicy sejmowej Kornel Morawiecki. "Ja tylko chcę powiedzieć, że ksiądz Jegierski nie dawał mi żadnych pieniędzy i że sprawa jest w prokuraturze, bo ksiądz Jegierski szantażował mnie tym, że otrzymałem od niego jakieś pieniądze i to tylko tyle mam do powiedzenia w tej sprawie" - mówił.

 

Gawłowski: zrzekł się immunitetu, aby bronić się sądzie

 

Z wnioskiem do Sejmu o zgodę na zatrzymanie i tymczasowe aresztowanie Gawłowskiego wystąpił Zachodniopomorski Wydział Zamiejscowy Departamentu ds. Przestępczości Zorganizowanej i Korupcji Prokuratury Krajowej w Szczecinie, który zamierza przedstawić posłowi i sekretarzowi generalnemu PO pięć zarzutów, w tym trzy o charakterze korupcyjnym.

 

Chodzi o okres, gdy Gawłowski pełnił funkcję wiceministra ochrony środowiska w rządach PO-PSL. Wówczas miał przyjąć, jako łapówkę co najmniej 175 tysięcy złotych w gotówce, a także dwa zegarki o wartości prawie 25 tysięcy złotych. Zarzuty, które prokuratura ma ogłosić posłowi, dotyczą też podżegania do wręczenia korzyści majątkowej w wysokości co najmniej 200 tysięcy złotych, a także ujawnienia informacji niejawnej oraz plagiatu pracy doktorskiej. Gawłowski w styczniu sam zrzekł się immunitetu. Aby możliwe było jego ewentualne zatrzymanie i tymczasowe aresztowanie, potrzebna jest jednak zgoda Sejmu.

 

 

Poseł tłumaczył w czwartek w Sejmie, że zrzekł się immunitetu, bo chciał stanąć przed sądem, by "wszystkie pomawiające i obrzydliwe zarzuty obronić tam". - PiS od początku tej kadencji Sejmu robiło wszystko, co możliwe, aby doprowadzić do możliwości osadzenia w więzieniach swoich przeciwników politycznych. W pewien sposób ten wniosek jest ukoronowaniem całego procesu niszczenia polskiego systemu konstytucyjnego - ocenił.

 

Poseł PO, wskazywał, że na sejmowej mównicy stoi nie jako przestępca zakrywający się immunitetem, ale jako dumny poseł, który został "wybrany przez PiS na ofiarę, aby przykryć przekręty i strach". Sejm odłożył głosowanie nad wnioskiem prokuratury o zgodę na zatrzymanie i tymczasowe aresztowanie Gawłowskiego. 

 

PAP

grz/ml/
Czytaj więcej

Chcesz być na bieżąco z najnowszymi newsami?

Jesteśmy w aplikacji na Twój telefon. Sprawdź nas!

Komentarze

Przeczytaj koniecznie