Jest akt oskarżenia ws. b. lidera KOD. Mateuszowi Kijowskiemu grozi do 8 lat więzienia

Polska

Prokuratura Okręgowa w Świdnicy skierowała do Sądu Rejonowego w Pruszkowie akt oskarżenia przeciwko Mateuszowi Kijowskiemu, byłemu liderowi Komitetu Obrony Demokracji oraz Piotrowi Ch., byłemu skarbnikowi stowarzyszenia. Zarzucono im poświadczenie nieprawdy i przywłaszczenie 121 tys. zł. Grozi za to do 8 lat więzienia. "Zarzuty dla Kijowskiego nie dotyczą dziś naszej organizacji" - oświadczył KOD.

Akt oskarżenia dotyczy okresu od marca do listopada 2016 r.

 

"Działając wspólnie i w porozumieniu w okresie od 10 marca 2016 roku do 15 listopada 2016 roku w Owczarni i Warszawie, poświadczyli nieprawdę w dokumentach w postaci 9 faktur wystawionych przez MKM Studio sp. z o.o. - firmy należącej do Mateusza K. i jego żony, na rzecz komitetu społecznego KOD (6 faktur) i stowarzyszenia KOD (3 faktury) w zakresie wykonanych usług informatycznych i kosztów ich wykonania oraz przywłaszczyli z tego tytułu powierzone mienie w kwocie 121 000 złotych pochodzące między innymi ze zbiórek komitetu społecznego KOD" - poinformowała Prokuratura Okręgowa w Świdnicy.

 

Ponadto, zdaniem prokuratury, Kijowski i Piotr Ch. usiłowali przywłaszczyć należące do stowarzyszenia KOD pieniądze w kwocie 15 tys. zł. "Zamierzonego celu nie osiągnęli z uwagi na zablokowanie wypłaty należności za wystawione faktury przez członków zarządu KOD" - podała prokuratura.

 

Nie przyznali się do winy

 

Mateusz Kijowski nie przyznał się do popełnienia zarzucanego mu czynu. "W swoich wyjaśnieniach podał, że na posiedzeniu zarządu KOD ustalono, iż będzie mu wypłacane wynagrodzenie w wysokości 10 tys. zł miesięcznie plus podatki. Wypłata wynagrodzenia miała być realizowana poprzez wystawianie faktur, w których miały być wskazane ogólnie wykonane prace, bez szczegółowego ich wykazu i zakresu" - wyjaśnia prokuratura.

 

Piotr Ch. również nie przyznał się do popełnienia zarzucanego mu czynu. Wyjaśnił, że na spotkaniu zarządu KOD podjęto decyzję, że Kijowski będzie świadczył usługi informatyczne na rzecz KOD, za które miał otrzymywać comiesięczne wynagrodzenie.

 

Według śledczych te wyjaśnienia są sprzeczne z zebranym materiałem dowodowym i zeznaniami świadków.

 

"Nie wstydzę się swojej twarzy"

 

Mateusz Kijowski był przewodniczącym Komitetu Obrony Demokracji do końca maja 2016 r. Wówczas na pierwszym krajowym zjeździe delegatów KOD w Toruniu zrezygnował z ubiegania się o to stanowisko na kolejną kadencję.

 

Były lider KOD zgodził się na publikowanie jego danych i wizerunku. "Nazywam się Mateusz Kijowski i nie wstydzę się swojej twarzy. Nie życzę sobie, żeby mówić o mnie pierwsza literą nazwiska czy zasłaniać mi na zdjęciach oczy. Chociaż tyle możecie zrobić" - napisał w oświadczeniu.

 

 

Jak wyjaśnił, "kiedy w styczniu 2017 uruchomiono przeciwko mnie agresywną nagonkę medialną, mającą na celu zdyskredytowanie mnie w oczach opinii publicznej oraz pozbawienie możliwości publicznego działania dla dobra wspólnego, nie umiałem się bronić. Nie byłem przygotowany na to, że najbliżsi współpracownicy będą publicznie kłamać i nie umiałem się w takiej sytuacji zachować".

 

"Władze, dla których projekt pozbycia się mnie ze sceny publicznej był atrakcyjny, podchwyciły temat (być może wcześniej same pomogły go stworzyć). W czerwcu, kiedy udało się znaleźć prokuraturę, która przez oddelegowanego prokuratora postawiła mi zarzuty, widać już było, że szykuje się kolejna w Polsce sprawa polityczna. Po procesie w Suwałkach, po zarzutach dla obywateli demonstrujących na ulicach czy chociażby wykrzykujących »Lech Wałęsa« miały się pojawić zarzuty kryminalne. Cóż za gratka dla rodzącej się dyktatury" - napisał argumentuje w oświadczeniu Kijowski.

 

Jego zdaniem, "nie ma już niezależnej prokuratury. Nie ma mediów szukających prawdy". J"edyne co mi pozostało, to liczyć na niezawisłych sędziów" - stwierdził b. lider KOD.

 

"Kijowski od miesięcy nie jest członkiem KOD-u"

 

"Zarzuty dla Mateusza Kijowskiego nie dotyczą dziś naszej organizacji. Mateusz Kijowski od miesięcy nie jest członkiem KOD-u, a wszystkie jego działania, zarówno minione jak i obecne są wyłącznie jego osobistą odpowiedzialnością" - napisał w oświadczeniu Jarosław Marciniak z zarządu głównego KOD.


"W związku z powyższym nie mamy na ten temat nic więcej do dodania, a sprawę pozostawimy do rozstrzygania właściwej instytucji, jaką w tym wypadku jest sąd"- dodał.

 

polsatnews.pl

mr/zdr/dro/prz/
Czytaj więcej

Chcesz być na bieżąco z najnowszymi newsami?

Jesteśmy w aplikacji na Twój telefon. Sprawdź nas!

Przeczytaj koniecznie