Po interwencji policji za skandowanie "Lech Wałęsa" powstanie raport dokumentujący zachowania służb

Polska

Rzecznik Praw Obywatelskich zapowiedział wydanie raportu dokumentującego zachowania służb. - Po raz pierwszy spotykam się z sytuacją, że skandowanie jakiegokolwiek hasła, które nie godzi w porządek prawny, stanowi zakłócenie zgromadzenia - powiedział Adam Bodnar komentując w "Wydarzeniach" odpowiedź policji na skargę obywatela skandującego »Lech Wałęsa«, co policja uznała za wykroczenie.

Rzecznika Praw Obywatelskich chciał wyjaśnień w sprawie interwencji policji wobec uczestnika lipcowej kontrmiesięcznicy smoleńskiej, którego oskarżono o zakłócenie przebiegu oficjalnych uroczystości. Policja odpisała, że podjęła interwencję wobec mężczyzny, "który w trakcie zabezpieczenia zgromadzenia publicznego wykrzykiwał słowa, cyt. »Lech Wałęsa«, czym dopuścił się popełnienia czynu zabronionego o znamionach wykroczenia".

 

Bodnar: to jest zupełnie nowa interpretacja


Politycy PiS, podobnie jak policja, tłumaczą, że nie chodzi o Wałęsę, ale o sam fakt zakłócania uroczystości.


- To jest zupełnie nowa interpretacja, to powinno podlegać wyjaśnieniom - powiedział Rzecznik Praw Obywatelskich Adam Bodnar.


Policja odmówiła w niedzielę dziennikarzom "Wydarzeń" wypowiedzi w tej sprawie przed kamerą. Na Twitterze, w odpowiedzi na tekst polsatnews.pl, broni się podkreślając, że dla oceny wykroczenia nie jest ważne, co kto krzyczy, ale że zakłóca legalne zgromadzenie.

 

Prof. Chmaj: wszyscy maja być cicho dookoła?


- Jeżeli odbywa się legalne zgromadzenie, to wszyscy maja być cicho dookoła? – pyta konstytucjonalista prof. Marek Chmaj.


- Mamy tutaj do czynienia na pewno z nadgorliwością policji. Czyn zarzucony jednemu z manifestantów nie powinien być w żaden sposób karany. Po to mamy wolności i prawa określone w konstytucji, byśmy mogli z nich korzystać - argumentuje prof. Chmaj. 

 

- Policja nie może ingerować w konstytucyjne wolności - podkreśla konstytucjonalista.

 

"Jak wieszano portrety europosłów PO, to policjanci nic nie robili" 


- Tutaj policja ściga człowieka, który krzyczał »Lech Wałęsa«, bo nie lubicie Lecha Wałęsy, ale jak wieszano portrety europosłów PO w Katowicach, to policjanci stali i nic nie robili - zauważył w programie "Śniadanie w Polsat News" poseł PO Marcin Kierwiński nawiązując do demonstracji narodowców w listopadzie 2017 r. Jej uczestnicy powiesili na symbolicznych szubienicach zdjęcia europosłów PO. Policja wówczas nie interweniowała.


Jan Rulewski, były opozycjonista i senator z Platformy Obywatelskiej, ostro zrecenzował taką reakcję policji. - Nie do końca można pojąć Polskę, zwłaszcza tego okresu,  i jednak - nie jest to nadużyciem - to przypomina tamte czasy – powiedział Rulewski w programie "Skandaliści".


Na swoim blogu Lech Wałęsa Nową ustawę o zgromadzeniach publicznych porównał do czasów PRL. Pytał czy tak powinna działać policja w demokratycznym kraju. Na co w tym wypadku powinna pozwalać demokracja, o to zapytaliśmy byłego prezydenta. – Niech sobie krzyczy, głos wyrabia - powiedział Wałęsa.

 

Soloch: Policjant złamał prawo? Nie złamał

 

Najwyraźniej innego zdania byli policjanci, których decyzji bronią politycy obozu władzy.


- Należy postawić sobie pytanie, czy policjant złamał prawo interweniując, czy nie. Nie złamał tego prawa - zdecydowanie stwierdza Paweł Soloch, szef Biura Bezpieczeństwa Narodowego.

 

Rzecznik Praw Obywatelskich będzie domagał się wyjaśnień od Komendanta Głównego Policji.

 

"W 2018 r. skandowanie »Lech Wałęsa« budzi podejrzenia"


- W latach 80. ludzie skandowali na demonstracjach »Lech Wałęsa« i niektórzy za to odpowiadali karnie. Okazuje się, że w 2017, 2018 r. skandowanie »Lech Wałęsa« budzi także podejrzenia ze strony władz - mówi Adam Bodnar, który zapowiedział wydanie raportu dokumentującego zachowania służb.

 

polsatnews.pl
 

 

grz/
Czytaj więcej

Chcesz być na bieżąco z najnowszymi newsami?

Jesteśmy w aplikacji na Twój telefon. Sprawdź nas!

Przeczytaj koniecznie