Wzięły pożyczki. Sąd i prokuratura uznały, że tworzą gang starszych pań wyłudzających kredyty

Polska

W 2006 roku w Mszczonowie grupa starszych kobiet skorzystała z oferty pośrednictwa kredytowego. Każda z kobiet indywidualnie zaciągnęła pożyczkę u Anny S. Ta okazała się oszustką i zaciągnęła na klientki jeszcze kilka innych pożyczek. Prokuratura i sąd uznały, że skoro podpisy na umowach kobiet są oryginalne, to współdziałały one w oszustwie. Skazano je. W dodatku muszą spłacić długi.

W 2006 roku w Mszczonowie w województwie mazowieckim grupa starszych kobiet skorzystała z oferty pośrednictwa kredytowego. Szybko okazało się, że pośredniczka Anna S. jest bezwzględną oszustką.

 

"Potrzebowałam pieniędzy, bo mąż był chory"

 

- Pracowała w takiej agencji kredytowej na ul. Sienkiewicza. Po prostu potrzebowałam pieniędzy, bo mąż był chory – opowiada Barbara Latos.

 

- No i ona tylko te kartki przekładała i człowiek podpisywał, nie patrzył, co jest pod spodem - dodaje Wanda Sadowska.

 

- Ja spytałam, dlaczego są kartki niepowypełniane. Odpowiedziała, że nie ma teraz czasu, że ma bardzo dużo pracy i wszystko w domu sobie wypisze - wspomina Barbara Latos.

 

- Po jakimś czasie dostałam wezwanie do zapłaty pożyczki na kwotę 5000 zł – dodaje Halina Wolniewicz.

 

Szybko okazało się, że oprócz pożyczki, o którą wnioskowały kobiety, mają do spłaty jeszcze inne, zaciągnięte przez Annę S.

 

- Poszłam do tej pani. Opory robiła, ale jakoś żeśmy ją przycisnęli i spłaciła – mówi Halina Wolniewicz.

 

"Sąd mnie skazał i kazał mi zapłacić 2 tysiące złotych"

 

Niestety pozostałym paniom nie udało się nakłonić nieuczciwej pośredniczki do dobrowolnej spłaty wyłudzonych zobowiązań. Kobiety były zmuszone zawiadomić policję, a następnie prokuraturę.

 

Ta uznała, że skoro na umowach kredytowych widnieją oryginalne podpisy pokrzywdzonych kobiet, to są one współwinne wyłudzenia, a ich status z pokrzywdzonych zmienił się na oskarżone. Sprawa trafiła do sądu.  

 

- W tej sprawie akt oskarżenia wniosła prokuratura, wskazując, że panie w porozumieniu działając, zdając sobie z tego sprawę, co robią, wyłudzały kredyty – informuje Iwona Wiśniewska-Bartoszewska z Sądu Okręgowego w Płocku.

 

Barbara Latos została skazana za udział w wyłudzeniu kredytu na 8 miesięcy więzienia w zawieszeniu na dwa lata. Wandę Sadowską również uznano winną. – Sąd mnie skazał i kazał mi zapłacić 2 tysiące złotych plus koszty sądowe – opowiada. 


Osób pokrzywdzonych przez Annę S. jest znacznie więcej.

 

"Komornik wszedł mi teraz na emeryturę"

 

- Pani z osiedla miała już tyle nabrane pożyczek, że dostała udaru i zmarła. Następna, której nabrała z naszego osiedla,  też zmarła, na serce  - opowiada Halina Wolniewicz.

 

- Anna S. jest osobą skazaną wielokrotnie. Skazań jednostkowych jest siedem i jeden wyrok łączny. Wszystkie przestępstwa są przeciwko mieniu, związane z oszukańczym działaniem – informuje Iwona Wiśniewska-Bartoszewska z Sądu Okręgowego w Płocku.

 

Anna S. została skazana na 5,5 roku więzienia. Pani Wanda i pani Barbara dostały wyroki w zawieszeniu za współdziałanie z oszustką. Jednak obie kobiety jeszcze przez wiele lat będą spłacały kredyty, z których korzyści odniosła wyłącznie Anna S.

 

- Mam swoją i męża rentę. Syn jest chory psychicznie, a mąż po udarze. W tej chwili starcza, ale jak mąż oczy zamknie, to ja niestety nie będę miała z czego żyć – mówi Wanda Sadowska.

 

- Emerytury mam 1300 złotych. Nie wiem, jak spłacę 30 tys. zł. Komornik wszedł mi teraz na emeryturę. Jakieś 800 złotych będę brała. Mam z tego żyć – opowiada Barbara Latos.

 

Interwencja

 

luq/
Czytaj więcej

Chcesz być na bieżąco z najnowszymi newsami?

Jesteśmy w aplikacji na Twój telefon. Sprawdź nas!

Komentarze

Przeczytaj koniecznie