Poseł Lenz (PO) popchnął posła Leśniaka (PiS). Biegli ocenią, czy doszło do uszczerbku na zdrowiu

Polska

Do awantury doszło w lipcu ub. roku. Podczas drugiego czytania projektu ustawy o reformie Sądu Najwyższego posłowie PiS zgromadzili się wokół prezesa. Kinga Gajewska (PO) nagrywała to telefonem, który chciał odebrać Dominik Tarczyński (PiS). Wtedy podbiegł Tomasz Lenz i popchnął stojącego obok Tarczyńskiego Leśniaka, który stwierdził, że doznał "uszczerbku" i złożył doniesienie do prokuratury.

Do zdarzenia doszło w nocy z 18 na 19 lipca 2017 roku. W rozmowie z reporterem radia RMF FM poseł Józef Leśniak powiedział, że kilka godzin po tym, jak został popchnięty przez posła z PO zaczął odczuwać ból i poszedł do lekarza. Nie zdradził szczegółów, ale zawiadomił prokuraturę o popełnieniu przestępstwa i przedstawił śledczym zaświadczenia od lekarzy specjalistów.

 

Śledztwo w sprawie dwóch poturbowanych z PiS

 

Leśniak zapowiadał także złożenie wniosku o ukaranie posła PO przez komisję etyki poselskiej.

 

Radio RMF FM podało, że teraz to biegli z dziedziny medycyny zajmą się wyjaśnieniem, czy popchnięcie posła mogło wywołać wspomniane dolegliwości.

 

Prokuratura, która od 1 września 2017 roku prowadzi śledztwo w sprawie naruszenia nietykalności funkcjonariusza publicznego poprzez "poprzez uderzenie rękoma w plecy" dysponuje nagraniem zdarzenia oraz stenogramami z posiedzenia Sejmu, zostali już także przesłuchani świadkowie. Śledczy zakwalifikowali to jako czyn z art. 222 par. 1.: "Kto narusza nietykalność cielesną funkcjonariusza publicznego lub osoby do pomocy mu przybranej podczas lub w związku z pełnieniem obowiązków służbowych, podlega grzywnie, karze ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do lat 3".

 

Od stwierdzenia, czy doszło do uszczerbku na zdrowiu zależy teraz kwalifikacja prawna czynu, podała prokuratura, która dokumentację medyczną ma od posła, ale uzyskała ją także niezależnie z lecznicy, w której parlamentarzysta wykonał badania. "Jeśli pojawią się dane (np. w postaci dokumentacji lekarskiej) wskazujące, że mogło dojść również do spowodowania określonych obrażeń - prokurator musi to zweryfikować, m.in. poprzez opinię biegłego z zakresu medycyny sądowej" - poinformował prok. Łukasz Łapczyński, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Warszawie. 

 

Sprawa ma także drugi wątek. Śledczy tym samym postępowaniem objęli także "popychanie i szarpanie za ubranie" posła PiS Grzegorza Janika, który stał niedaleko Leśniaka. On także został przesłuchany w tej sprawie. W odróżnieniu od Leśniaka nie skarży się jednak na jakiekolwiek obrażenia.

 

Poseł PiS zgłasza, poseł PO przeprasza

 

Leśniak, zaraz po zdarzeniu twierdził, że mógł zostać naruszony art. 217. Kodeksu karnego. Zgodnie z nim: "Kto uderza człowieka lub w inny sposób narusza jego nietykalność cielesną, podlega grzywnie, karze ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do roku".

- Stałem, przyglądałem się, co się dzieje na sali plenarnej. Pan poseł Lenz podszedł do mnie, uderzył, popchnął i zaczął szarpać się z pozostałymi posłami - zaznaczył Leśniak.


Poseł Platformy Tomasz Lenz odniósł się do zamieszania w Sejmie na antenie Polsat News w programie "To Był Dzień".


- Do tego w ogóle nie powinno dojść. Wszelkie nieporozumienia w Sejmie powinny być rozpatrywane na mównicy sejmowej, na zasadzie argumentów. Mam nadzieję, że takie sytuacje jak wczoraj się nie powtórzą - podkreślił poseł PO.

 


polsatnews.pl, rmf24.pl

 

hlk/
Czytaj więcej

Chcesz być na bieżąco z najnowszymi newsami?

Jesteśmy w aplikacji na Twój telefon. Sprawdź nas!

Przeczytaj koniecznie