Komisja Europejska zaakceptowała polski rynek mocy

Biznes
Komisja Europejska zaakceptowała polski rynek mocy
Flickr/Thijs ter Haar

Komisja Europejska notyfikowała ustawę o rynku mocy. Jak powiedział minister energii Krzysztof Tchórzewski, z sukcesem przekonaliśmy KE, że mechanizm w polskiej ustawie jest w pełni rynkowy, a rynek mocy jest konieczny do zapewnienia bezpieczeństwa energetycznego Polski.

Według ministra proces notyfikacji ustawy o rynku mocy był jak dotychczas najtrudniejszym notyfikacyjnym zarówno w wymiarze merytorycznym, jak i organizacyjnym.

 

- Pokazaliśmy, że jest to mechanizm, który spełnia bardzo surowe kryteria w zakresie reguł pomocy publicznej. Musieliśmy wykazać, że rynek mocy będzie nie tylko realizował podstawowy cel w zakresie zapewnienia bezpieczeństwa energetycznego kraju, ale także pozwoli na skuteczne zarządzanie zmianą w polskiej energetyce w kierunku nowoczesnych rozwiązań technologicznych, takich jak DSR, magazyny energii, ale także rozwój kogeneracji i innych stabilnych, niskoemisyjnych zdolności wytwórczych - powiedział Tchórzewski.

 

Mechanizm mocowy będzie w pełni rynkowy

 

Jak zauważył minister, w przypadku Polski, inaczej niż w innych krajach, niewystarczające byłoby stworzenie mechanizmu rezerwy strategicznej. - W trakcie notyfikacji przekonaliśmy KE, że w Polsce spodziewamy się w najbliższych latach strukturalnych problemów z zaspokojeniem zapotrzebowania na energię elektryczną w odpowiednim standardzie jakościowym i że do rozwiązania tego problemu nieodzowne jest wprowadzenie mechanizmu rynku mocy, który obejmuje swoim zasięgiem cały rynek - podkreślił Tchórzewski.

 

Jak zaznaczył, mechanizm mocowy będzie w pełni rynkowy, co oznacza, że kontrakty na dostawę mocy zawierane będą w wyniku przeprowadzenia aukcji na moc i otrzyma go ten dostawca mocy, który zaoferuje najniższą cenę za odpowiednią ilość mocy. - Przy czym nie oznacza to, że mechanizm wspiera wyłącznie stare jednostki węglowe. W praktyce może okazać się, że dużo lepsze ceny oferowane są przez jednostki najnowocześniejsze, a przy tym najsprawniejsze, posiadające najniższe koszty i jednostkowe emisje - podkreślił.

 

- Istotą rynku mocy nie jest także przejmowanie na państwo całego ryzyka, jakie wiąże się z prowadzeniem działalności gospodarczej polegającej na wytwarzaniu energii elektrycznej, a jedynie minimalizowanie tego ryzyka do poziomu, który pozwala na podejmowanie racjonalnych decyzji inwestycyjnych - zaznaczył.

 

Będzie się opłacało budować elektrownie konwencjonalne

 

Jak dodał Tchórzewski, rynek mocy gwarantuje realizację polskich ambicji rozwojowych, które nierozerwalnie łączą się ze wzrostem zużycia energii elektrycznej na mieszkańca.

 

- Jeżeli w życiu codziennych chcemy się czuć jak mieszkańcy Europy Zachodniej, to oznacza wzrost zużycia energii elektrycznej o 30-40 proc. w ciągu najbliższych kilkunastu lat, a na pewno o 25 proc. do 2030 r. I rynek mocy to gwarantuje - podkreślił. Jak mówił, dzięki temu będzie się opłacało budować elektrownie konwencjonalne - nie tylko węglowe, ale i gazowe. - Bo dziś i jednych i drugich z punktu widzenia rynku obydwu typów budować się nie opłaca - zaznaczył.

 

Tchórzewski przypomniał, że w negocjacjach z KE rząd stał na stanowisku, że udział węgla w produkcji energii elektrycznej spadnie do roku 2050 do poziomu 50 proc. "Uznaliśmy, że to granica możliwa ekonomicznie. Dziś węgiel to 70 proc., a biorąc pod uwagę również produkcję ciepła to ponad 80 proc. Zatem cel na 2050 r. to zadanie ambitne, ale uznaliśmy że jest możliwe do wykonania, biorąc pod uwagę również energetykę jądrową" - powiedział.

 

Jak podkreślił, właśnie dzięki perspektywie wprowadzenia rynku mocy można było zrezygnować z planów budowy nowego źródła węglowego w elektrowni Dolna Odra i zdecydować się tam na źródło gazowe.

 

Według szacunków rynek mocy może kosztować ok. 4 mld zł rocznie

 

Rynek mocy wprowadza wsparcie w postaci dodatkowego wynagrodzenia - płatności mocowych - dla źródeł wytwórczych za to, że przez określony w kontrakcie czas, w razie potrzeby, np. niedoboru energii, będą dysponować odpowiednią mocą, czyli będą mogły dostarczyć potrzebną energię.

 

Oferty na wysokość oczekiwanego wynagrodzenia za moc będą wyłaniane w specjalnych aukcjach, które zaczną się w grudniu 2018 r. Wyjątkowo odbędą się wtedy trzy aukcje - na moc w latach 2021, 2022, 2023. Od 2019 r. będzie odbywać się jedna aukcja rocznie - na rezerwację mocy pięć lat w przód.

 

Aukcje mają wygrywać najtańsze oferty przy maksymalnym uwzględnieniu wymaganej przez KE neutralności technologicznej. Na podobnych zasadach trzeba będzie rozpatrywać oferty krajowych elektrowni, ale i - w określonej wysokości - zagranicznych źródeł, a także usługi DSR, czyli ograniczanie zużycia energii i pobieranej mocy na żądanie. Ustawa przewiduje, że im większa inwestycja w źródło wytwórcze, tym dłuższy kontrakt mocowy może ono otrzymać. Dłuższymi kontraktami premiowane będą też jednostki o niskiej emisji CO2 oraz dostarczające odpowiednio dużo ciepła do komunalnych systemów grzewczych.

 

Na płatności mocowe złożą się wszyscy odbiorcy w postaci kolejnej pozycji na rachunkach za energię. Konsumenci odczują te płatności od 2021 r. Według szacunków rynek mocy miałby kosztować ok. 4 mld zł rocznie, ale dokładny koszt będzie znany dopiero po rozstrzygnięciu aukcji. Według wcześniejszych szacunków Ministerstwa Energii przeciętne gospodarstwo domowe zapłaci poniżej 10 zł miesięcznie w zamian za gwarancję nieprzerwanych dostaw energii.

 

PAP

dk/
Czytaj więcej

Chcesz być na bieżąco z najnowszymi newsami?

Jesteśmy w aplikacji na Twój telefon. Sprawdź nas!

Komentarze

Przeczytaj koniecznie