Morawiecki: Izrael prowadzi twardą politykę historyczną, my ją zaniedbaliśmy

Polska
Morawiecki: Izrael prowadzi twardą politykę historyczną, my ją zaniedbaliśmy
PAP/Radek Pietruszka

- Izrael prowadzi twardą politykę historyczną, my nie tylko ją zaniedbaliśmy, ale jeszcze przez lata uprawialiśmy pedagogikę wstydu; po latach zaniedbań musimy prowadzić szeroko zakrojoną akcję informacyjną na całym świecie - powiedział dla piątkowego "Super Expressu" premier Mateusz Morawiecki.

Premier powiedział, że jest zaskoczony reakcjami na nowelizację ustawy o IPN, "ponieważ ta ustawa była dyskutowana przez ostatnie półtora roku".

 

- Wiceministrowie sprawiedliwości spotykali się wielokrotnie z panią ambasador Izraela. Pani ambasador potwierdzała, że ten kierunek zmian jest akceptowalny. Strona izraelska była zatem o wszystkim doskonale poinformowana. Mamy prawo wszyscy czuć się zaskoczeni. Nic nie zapowiadało takiej reakcji. Ministerstwo uwzględniło izraelski postulat, że badania naukowe, prace historyków i artystyczne są wyłączone spod tej ustawy, więc w pełni zapewniona jest swoboda wypowiadania się w tej sprawie. Nie można jednak zaprzeczać Holokaustowi, nie można też kłamać o "polskich obozach zagłady", bo takich nie było - powiedział premier.

 

Premier był pytany, co sądzi o opiniach, "że nie chodzi o żadną ustawę o IPN, tylko o ustawę reprywatyzacyjną". - Nie wiem, czy łączenie tych tematów jest uprawnione. Dzisiaj koncentrujemy się na wyjaśnieniu naszym partnerom izraelskim i amerykańskim intencji tej ustawy i z całą mocą podkreślam, że w najmniejszym stopniu nie narusza ona wolności wypowiadania się, wolności słowa, swobody badań naukowych, czy stwierdzeń dotyczących indywidualnych zbrodni, które miały miejsce w czasie II wojny światowej pod okupacją niemiecką - powiedział Morawiecki.

 

"Policzek wymierzony w twarz wszystkich pomordowanych w czasie wojny"

 

Wskazał, że reakcją na oświadczenie Departamentu Stanu Stanów Zjednoczonych ws. nowelizacji jest oświadczenie Ministerstwa Spraw Zagranicznych, w którym podkreślono, że ustawa ma na celu zapobieganie bardzo krzywdzącym dla okupowanego i mordowanego przez Niemców polskiego narodu stwierdzeniom, takim jak "polskie obozy śmierci", "polskie obozy zagłady". - Natomiast wszelkie wypowiedzi związane z indywidualnymi przestępstwami są jak najbardziej dopuszczalne - dodał premier.

 

- Członek Knesetu, były izraelski minister finansów, Yar Lapid w czasie uchwalania zmian w ustawie o IPN kłamie otwarcie i publicznie, pisząc: "były polskie obozy śmierci i żadna ustawa tego nie zmieni". Dziennikarka "Jerusalem Post" Lahav Harkov powiela to haniebne kłamstwo" - zaznaczył Morawiecki. - Te słowa to policzek wymierzony w twarz wszystkich pomordowanych w czasie II wojny światowej. Załoga obozu w Auschwitz liczyła w sumie 8,5 tysięcy strażników i funkcyjnych. Nie było wśród nich nikogo o polskim nazwisku - dodał.

 

- Niestety, nasi poprzednicy kapitulowali, jeśli chodzi o walkę o dobre imię Polski za granicą. Jak widzimy, państwo Izrael prowadzi swoją twardą politykę historyczną, my nie tylko ją zaniedbaliśmy, ale jeszcze przez lata uprawialiśmy pedagogikę wstydu, czyli coś odwrotnego, sami kalaliśmy własne gniazdo, mając najpiękniejszą historię na świecie. Tymczasem niektóre państwa, jak Niemcy, prowadzą, mówiąc delikatnie, kontrowersyjną politykę historyczną. My, po latach, zaniedbań, musimy prowadzić, szeroko zakrojoną akcję informacyjną na całym świecie - powiedział premier.

 

Skomentował wpis Tuska

 

Szef rządu pytany, czy Polska nadal ma bardzo dobre relacje z Izraelem, odpowiedział: "Chcę wierzyć, że mamy". - Wielu przedstawicieli Izraela dopuszcza się uogólniania, na które my się zgodzić nie możemy, ale jest też wielu przyjaciół Polski, którzy rozumieją całą krzywdę sformułowań "polskie obozy śmierci". Nasi przyjaciele nie mogą przenosić indywidualnych zbrodni na naród. Muszą brać pod uwagę, że Polskie Państwo Podziemne, największe państwo podziemne w historii świata, wydawało wyroki śmierci na szmalcowników, na morderców Żydów - powiedział.

 

Premier skomentował też wpis na Twitterze szefa Rady Europejskiej, b.premiera Donalda Tuska. Tusk napisał: "Kto rozpowszechnia kłamliwe sformułowanie o polskich obozach, szkodzi dobremu imieniu i interesom Polski. Autorzy ustawy wypromowali to podłe oszczerstwo na cały świat, skutecznie jak nikt dotąd. A więc, zgodnie z ustawą...".

 

- Cóż, Donald Tusk jest dorosły i sam pracuje na swój wizerunek wśród Rodaków. To zupełnie nieprawdziwe spojrzenie na rzeczywistość. My, w odróżnieniu od naszych poprzedników, chcemy odkłamać fałszywe spojrzenie na naszą historię. Nasi poprzednicy nie zrobili w tym zakresie nic. Nawet nieprzyjazne nam międzynarodowe media informują teraz, że "polskie obozy zagłady" to niewłaściwe sformułowanie. Jakiś efekt już osiągnęliśmy - podkreślił.

 

"Wolność słowa w żaden sposób nie jest zagrożona"

 

Premier odniósł się także do słów senator PiS Anny Anders, która podczas debaty w Senacie krytycznie wypowiedziała się m.in. o trybie prac nad nowelizacją ustawy o IPN.

 

- Na pewno miała na myśli to, że ustawa może naruszać wolność słowa, że tak może być zrozumiana, że tego obawiają się nasi amerykańscy przyjaciele. Jest inaczej, wolność słowa w żaden sposób nie jest zagrożona. Mogę o tym zapewnić. Naród i państwo polskie czci ofiary Holokaustu, ci Żydzi, którzy zostali okrutnie wymordowani przez Niemców, byli w dużej części naszymi, polskimi obywatelami - oświadczył Mateusz Morawiecki.

 

 

PAP

zdr/
Czytaj więcej

Chcesz być na bieżąco z najnowszymi newsami?

Jesteśmy w aplikacji na Twój telefon. Sprawdź nas!

Komentarze

Przeczytaj koniecznie