Sprawa śmierci ojca Ziobry. Sąd Najwyższy nie zgodził się na przeniesienie procesu lekarzy do innego sądu

Polska
Sprawa śmierci ojca Ziobry. Sąd Najwyższy nie zgodził się na przeniesienie procesu lekarzy do innego sądu
Polsat News

Sąd Najwyższy nie zgodził się na przeniesienie do innego sądu apelacji od wyroku uniewinniającego czworo lekarzy ws. śmierci ojca Zbigniewa Ziobry. Według SN nie można uznać, że dobro wymiaru sprawiedliwości jest zagrożone, bo oskarżycielem posiłkowym jest rodzina ministra sprawiedliwości. Umiejętność korzystania przez sędziów z niezawisłości jest nierozerwalnie związana z pojęciem sądu - podano.

Ze złożonego przez Sąd Okręgowy w Krakowie wniosku wynika, że wystąpił on do Sądu Najwyższego o przekazanie sprawy apelacyjnej do rozpoznania innemu sądowi "kierując się troską o zapewnienie odpowiednich warunków dla sprawiedliwego osądzenia sprawy, to jest wolnych od wszelkich podejrzeń sędziów o brak obiektywizmu i stronniczość (czy choćby o możliwość braku posiadania przez nich tych atrybutów)".

 

Sąd Najwyższy wskazał we wtorek, że "znaczna część argumentów mających przemawiać za przekazaniem tej sprawy do innego sądu, dotyczy faktu odwołania przez Ministra Sprawiedliwości Prezesa oraz Wiceprezesów Sądu Okręgowego w Krakowie. Sąd zauważył, że odwołanie to jest odbierane przez oskarżonych oraz część opinii publicznej, jako próba wywarcia przez MS pośredniego wpływu na sędziów wyznaczonych do składu orzekającego w postępowaniu odwoławczym w niniejszej sprawie" - podano w oświadczeniu przesłanym polsatnews.pl.

 

"Podobnej próby wpływania nie można byłoby wykluczyć w przypadku przekazania sprawy do jakiegokolwiek innego sądu"

 

"Gdyby zgodzić się z wnioskującym Sądem, że fakt powyższych odwołań stanowi wystarczającą przesłankę przemawiającą za koniecznością przekazania sprawy do innego sądu, wypada zwrócić uwagę na możliwe negatywne skutki takiego rozstrzygnięcia. Gdyby bowiem założyć chociażby hipotetycznie, że decyzja Ministra Sprawiedliwości stanowiła próbę pośredniego wpływu na sędziów, to podobnej próby wpływania nie można byłoby wykluczyć w przypadku przekazania sprawy do rozpoznania jakiemukolwiek innemu sądowi okręgowemu w kraju" - zaakcentowano.

 

SN podkreślił, że w praktyce sądowej często dochodzi do różnorodnych sytuacji, w których dobro wymiaru sprawiedliwości - rozumiane jako podstawa wydania w rozsądnym terminie wolnego od wpływów, bezstronnego rozstrzygnięcia - ulega realnemu zagrożeniu. Jednak w ocenie SN nie można jednak tego zagrożenia wiązać automatycznie i każdorazowo z samym faktem zainteresowania procesem ze strony społeczeństwa i środków społecznego przekazu, czy też okolicznością, że oskarżyciel posiłkowy jest politykiem i pełni funkcję Ministra Sprawiedliwości sprawującego nadzór administracyjny nad działalnością sądów powszechnych.

 

"Sąd właściwy miejscowo nie może uchylać się od rozpoznania sprawy ze względu na osobę jednej ze stron procesowych"

 

W uzasadnieniu postanowienia Sąd Najwyższy zwrócił też uwagę to, że dla krytycznych pod adresem organów wymiaru sprawiedliwości opinii, przeciwwagę stanowi sprawność postępowania i rzetelność orzekania, nie zaś przekazywanie między sądami spraw będących przedmiotem publicznej dyskusji.

 

Sąd właściwy miejscowo nie może uchylać się od rozpoznania sprawy dlatego, że budzi ona ogromne zainteresowanie społeczności i mediów, także ze względu na osobę jednej ze stron procesowych.

 

Jak wskazał SN, "fakty wskazane powyżej nie powinny i nie mogą mieć żadnego wpływu na obiektywizm rozpoznania sprawy i stwarzać przekonania, że Sąd Okręgowy nie ma warunków do tego, by tę sprawę rozpoznać w sposób bezstronny i niezawisły. Przeciwnie, uwzględnienie wniosku stwarzałoby wręcz wrażenie, iż Sąd ten z powyższych przyczyn nie jest w stanie odseparować się od nich i stracił takie poczucie niezawisłości i bezstronności."

 

W konkluzji Sąd Najwyższy podkreślił, że umiejętność korzystania przez sędziów z niezawisłości jest nierozerwalnie związana z pojęciem "sądzenia" i "sądu".

 

Lekarze, których Zbigniew Ziobro i jego rodzina oskarża o przyczynienie się do śmierci ojca, zostali uniewinnieni w lutym 2017 r. przez Sąd Rejonowy w Krakowie. Apelację od wyroku złożył prokurator, pełnomocnicy oskarżycieli posiłkowych, tj. Krystyny Kornickiej-Ziobro wraz z synami Zbigniewem i Witoldem.

 

Odwołanie prezes sądu

 

Miała ona zostać rozpatrzona w listopadzie i grudniu, ale zanim postępowanie ruszyło pod koniec listopada minister sprawiedliwości odwołał prezes krakowskiego sądu okręgowego Beatę Morawiec.

 

Decyzja zapadła po tym, gdy Centralne Biuro Antykorupcyjne zatrzymało dyrektorów kilku sądów w Małopolsce, w związku z podejrzeniami o korupcję. Ziobro odwołał wówczas i dyrektorów i prezes Morawiec, w jej przypadku wskazując na "brak należytego nadzoru nad administracją sądu".

 

W odpowiedzi sędzia Morawiec zapowiedziała, że pozwie ministra za naruszenie jej dobrego imienia, poprzez zestawienie jej osoby z przestępstwami korupcyjnymi. - Kompetencje prezesa i dyrektora sądu są względem siebie niezależne - tłumaczył wówczas jej pełnomocnik Michał Krok.

 

Wniosek o przeniesienie rozprawy

 

Odwołaną Morawiec na stanowisku prezes Sądu Okręgowego w Krakowie zastąpiła sędzia Dagmara Pawełczyk-Woicką, która w Krakowie kojarzona jest jako znajoma ministra Ziobry.

 

Wcześniej pracowała w resorcie sprawiedliwości. Wniosek o przeniesienie sprawy śmierci ojca Ziobry do innego sądu skierowano po tym, gdy nowa prezes objęła stanowisko.

 

Dwukrotnie umarzane śledztwo

 

Ojciec Zbigniewa Ziobry był leczony od 22 czerwca 2006 r. w Szpitalu Uniwersyteckim UJ w Krakowie. Zmarł 2 lipca 2006 r. Prokuratura dwukrotnie umarzała śledztwo w tej sprawie, co otworzyło rodzinie Ziobrów drogę do złożenia w sądzie w 2011 r. subsydiarnego aktu oskarżenia.

 

W procesie oskarżeni są: ówczesny kierownik II oddziału Kliniki Kardiologii i oddziału klinicznego szpitala prof. Jacek D., ówczesny lekarz tego oddziału i wiceszef pracowni hemodynamiki, a obecnie szef II oddziału Klinicznego Kardiologii oraz Interwencji Sercowo-Naczyniowych prof. UJ Dariusz D., lekarka dyżurna Katarzyna S. i ordynator sali monitorowanej Andrzej K.

 

Zarzucono im, że "pomimo ciążącego na nich szczególnego obowiązku opieki nad pacjentem (...) narażony on został na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia, skutkiem czego pacjent 2 lipca 2006 r. zmarł".

 

"Nieprawidłowa diagnoza i leczenie"

 

Zarzuty dotyczyły nieprawidłowej diagnozy i wyboru nieprawidłowego leczenia, m.in. przeprowadzenia zabiegu angioplastyki wieńcowej (założenie stentów, w dodatku nieprawidłowych) zamiast operacji kardiochirurgicznej (wszczepienia by-passów), braku konsultacji kardiochirurgicznej, nieprawidłowości w leczeniu farmakologicznym. Oskarżeni nie przyznali się do winy i w czasie procesu odmówili odpowiedzi na pytania oskarżycieli oraz ich pełnomocnika.

 

W 2012 r. sąd odwoławczy prawomocnie uniewinnił trójkę lekarzy oskarżonych o narażenie pacjenta na niebezpieczeństwo utraty życia przez postawienie błędnej diagnozy i wybór nieprawidłowego leczenia; sprawę czwartego skierował ponownie do sądu rejonowego.

 

Wyrok ten zaskarżył do Sądu Najwyższego ówczesny prokurator generalny Andrzej Seremet. SN podzielił jego zarzut o rażącej obrazie przepisów prawa i uchylił wyrok uniewinniający, a sprawa wróciła do ponownego rozpoznania.

 

Bez związku między działaniami lekarzy a śmiercią pacjenta

 

W wyniku przystąpienia do sprawy w 2016 r. prokuratury z zamiejscowego wydziału Prokuratury Krajowej w Krakowie proces toczył się w trybie z oskarżenia publicznego, a oskarżyciele subsydiarni stali się oskarżycielami posiłkowymi.

 

10 lutego krakowski sąd rejonowy po ponownym procesie w tej sprawie uznał, że nie było związku między działaniami lekarzy a śmiercią pacjenta i uniewinnił wszystkich lekarzy.

 

W uzasadnieniu wyroku sąd stwierdził, że zebrany materiał dowodowy - wiarygodny i miarodajny - nie daje podstaw do przyjęcia, że postępowanie oskarżonych nosiło cechy błędu medycznego, skutkującego narażeniem pacjenta na niebezpieczeństwo utraty życia lub zdrowia. Natomiast zaistniałe w przebiegu leczenia komplikacje i powikłania zdrowotne należy uznać za niepowodzenie lecznicze, mieszczące się w granicach przyjętego ryzyka.

 

polsatnews.pl, PAP

ml/dro/
Czytaj więcej

Chcesz być na bieżąco z najnowszymi newsami?

Jesteśmy w aplikacji na Twój telefon. Sprawdź nas!

Komentarze

Przeczytaj koniecznie