Wojna w Syrii. Armia wspierana przez rosyjskie lotnictwo nasiliła ataki na Wschodnią Ghutę

Świat
Wojna w Syrii. Armia wspierana przez rosyjskie lotnictwo nasiliła ataki na Wschodnią Ghutę
PAP/EPA/MohammedBadra/Ewakuacja mieszkańców Wschodniej Ghuty

- Syryjskie siły zbrojne wspierane przez lotnictwo rosyjskie nasiliły w środę ataki na Wschodnią Ghutę, ostatnią enklawę rebeliantów położoną w pobliżu Damaszku - podała agencja Reutera, powołując się na naocznych świadków. Broni jej ok. 200 bojowników opozycji.

"W najbliższym czasie dojdzie prawdopodobnie do zmasowanego ataku na enklawę, która znajduje się obecnie pod kontrolą ugrupowania Ahrar asz-Szam, wchodzącego w skład konfederacji Front Islamski, jednoczącego oddziały opozycji syryjskiej" - pisze Reuters.

 

Ofensywa miałaby na celu likwidację okrążenia w jakim znalazła się centralna baza pojazdów opancerzonych w mieście Harasta; niektóre jej filie są obecnie w rękach ugrupowania Ahrar asz-Szam - pisze Reuters. Od niedzieli grupa ta rozszerzyła znacznie kontrolowany przez siebie obszar w pobliżu Harasty.

 

Ostrzał dzielnic mieszkalnych Harasty

 

Syryjskie media państwowe nie informują o przygotowywanej ofensywie, powiadomiły natomiast o ostrzelaniu "przez terrorystów z moździerzy dzielnic mieszkalnych Harasty", na co armia odpowiedziała nalotami bombowymi we Wschodniej Ghucie. "Znacznie przetrzebiło to szeregi rebeliantów" - podała rządowa telewizja.

 

Reuters informuje, powołując się na dane opozycyjnej obrony cywilnej, że w trwających od czterech dni nalotach zginęło łącznie 38 cywilów, a 147 osób zostało rannych. Tylko we wtorek życie straciło 5 osób.

 

Baza w Haraście była początkowo wykorzystywana przez syryjską armię do ostrzeliwania Wschodniej Ghuty. Gdy znalazła się w pierścieniu oddziałów opozycji, przestało to być możliwe - pisze Reuters.

 

Naloty bombowe

 

We wtorek doszło do co najmniej 30 nalotów bombowych na Wschodnią Ghutę - twierdzą świadkowie, z którymi rozmawiali korespondenci agencji Reutera.

 

Pod koniec grudnia organizacja Międzynarodowego Czerwonego Krzyża przeprowadziła nad ranem ewakuację chorych z enklawy we Wschodniej Ghucie. Sytuacja ok. 400 tys. cywilów zamkniętych w enklawie jest dramatyczna.

 

Ewakuacja po apelu ONZ

 

Ewakuacja rozpoczęła się po apelu ONZ do reżimu prezydenta Baszara el-Asada o umożliwienie przewiezienia do szpitali ok. 500 chorych, w tym dzieci cierpiących na nowotwory. Według oceny ekspertów ONZ w oblężonej już 4 lat enklawie jest ok. 130 dzieci wymagających pilnego leczenia. 12 proc. znajdujących się tam dzieci cierpi na ostre niedożywienie.

 

Jak poinformowało Syryjsko-Amerykańskie Stowarzyszenie Medyczne (SAMS), pierwszych 4 pacjentów zostało przewiezionych do szpitali w Damaszku. Są to osoby z grupy 29 wytypowanych w pierwszej kolejności do ewakuacji. Pozostali mają być ewakuowania w najbliższych dniach.

 

Sytuacja humanitarna osiągnęła "punkt krytyczny"

 

Ewakuację chorych rozpoczęto na mocy porozumienia między rządem Asada i rebeliantami z ugrupowania Dżaisz al-Islam.

 

Według syryjskiego Czerwonego Półksiężyca ewakuacja nastąpiła po "długich rokowaniach". Rzeczniczka MCK odmówiła komentarzy powołując się na delikatny charakter operacji.

 

MCK ocenia, że życie ludności cywilnej we Wschodniej Ghucie "stało się niemożliwe" a sytuacja humanitarna osiągnęła "punkt krytyczny". W ostatnich bombardowaniach lotnictwa rządowego zginęły dziesiątki cywilów. Brakuje żywności, wody i lekarstw.

 

PAP

nro/
Czytaj więcej

Chcesz być na bieżąco z najnowszymi newsami?

Jesteśmy w aplikacji na Twój telefon. Sprawdź nas!

Komentarze

Przeczytaj koniecznie