Ponad 3,5 tys. lekarzy wypowiedziało klauzule opt-out. Szpitale zamykają oddziały i wstrzymują zabiegi

Polska

3546 lekarzy rezydentów i specjalistów wypowiedziało umowy, na mocy których wyrażali zgodę na przedłużenie czasu pracy powyżej 48 godzin tygodniowo. To najnowsze dane przekazane we wtorek przez biuro prasowe Ministerstwa Zdrowia. Planowe zabiegi i operacje wstrzymał m.in. Uniwersytecki Dziecięcy Szpital Kliniczny w Białymstoku, a szpital w Giżycku zawiesił działalność oddziału pediatrycznego.

MZ poinformowało, że wypowiedzenia klauzuli opt-out złożyło 1889 rezydentów i 1657 innych lekarzy. W tych placówkach, w których klauzulę wypowiedziała znaczna część lekarzy, istnieje ryzyko problemów z obsadą dyżurów lekarskich.

 

Zgodnie z rejestrem prowadzonym przez Naczelną Izbę Lekarską, w Polsce jest ponad 131,5 tys. lekarzy posiadających prawo wykonywania zawodu i ponad 35,8 tys. dentystów posiadających prawo wykonywania zawodu.

 

Jedyna specjalistyczna placówka lecząca dzieci w Podlaskiem wstrzymała zabiegi

 

- Z powodu braku lekarzy, Uniwersytecki Dziecięcy Szpital Kliniczny w Białymstoku wstrzymał planowe zabiegi i operacje - poinformowała dyrektor placówki prof. Anna Wasilewska. Szpital szuka lekarzy chętnych do pracy.

 

Szpital jest jedyną specjalistyczną placówką w Podlaskiem, która leczy dzieci.

 

W tym szpitalu, tzw. klauzule opt-out wypowiedziało na koniec grudnia 8 lekarzy i 26 rezydentów (dane urzędu wojewódzkiego). 

 

Wasilewska poinformowała, że grafik dyżurów lekarzy w szpitalu jest ułożony do połowy stycznia, placówka szuka lekarzy: głównie anestezjologów, pediatrów, ortopedy, okulisty, specjalisty chorób zakaźnych lub osoby, która chce się specjalizować w tej dziedzinie. Dodała, że szpital chce rozmawiać z "każdym" lekarzem zainteresowanym pracą.

 

Nie wiadomo, kiedy zabiegi będą mogły się odbyć

 

W Uniwersyteckim Dziecięcym Szpitalu Klinicznym w Białymstoku w ciągu tygodnia odbywa się zazwyczaj - średnio - około stu różnych zabiegów planowych. Czasem w ciągu dnia przeprowadzanych jest ok. 20 różnych zabiegów. Przełożonych jest 90-95 proc. zabiegów. Szpital prosi o kontakt rodziców dzieci, które mają planowane zabiegi i zabiegi w znieczuleniu, o wcześniejszy kontakt i informuje, że zabiegi się nie odbędą się i nie wiadomo, kiedy będą mogły się odbyć.

 

Lekarzy brakuje także na szpitalnym oddziale ratunkowym. Dyrektor UDSK mówi, że na SOR są lekarze, ale potrzeba ich więcej niż obecnie szpital ma do dyspozycji. Dziennie na SOR trafia ok. 120-150 dzieci.

 

Dyrektor podlaskiego oddziału NFZ w Białymstoku Maciej Olesiński mówił we wtorek w Polskim Radiu Białystok, że NFZ dostał informacje od dyrektorów szpitali w regionie, że "generalnie we wszystkich podlaskich szpitalach nie przewiduje się, by po 1 stycznia pacjenci odczuli problem".

 

- Zapewniono nas, że bezpieczeństwo zdrowotne mieszkańców jest zabezpieczone, świadczenia będą realizowane - mówił Olesiński i dodał, że "nie powinno z tym być większych problemów". Takie zapewnienie NFZ dostał także z UDSK, choć szpital poinformował NFZ, że mogą być opóźnienia w realizacji zabiegów planowych - mówił Olesiński. Zaznaczył jednak, że "nie ma mowy o tym", żeby pacjenci wymagający pomocy byli "w jakikolwiek sposób zagrożeni".

 

"Nie wpłynęła wymagana liczba ofert"

 

Działalność zawiesił także oddział pediatryczny szpitala w Giżycku. 

 

- Mali pacjenci są kierowani do innych szpitali na Warmii i Mazurach: do Kętrzyna, Ełku, Pisza i Mrągowa - podał we wtorek starosta giżycki Wacław Strażewicz. - Zawieszenie na 3 miesiące funkcjonowania oddziału dziecięcego nastąpiło na wniosek zarządcy restrukturyzacyjnego szpitala skierowany do wojewody warmińsko-mazurskiego - dodał.

 

- Z końcem grudnia lekarzom pracującym w oddziale skończyły się kontrakty a w ogłoszonym konkursie nie wpłynęła wymagana liczba ofert - podał starosta Strażewicz.

 

Wyjaśnił, że nie było lekarza chętnego na objęcie stanowiska koordynatora oddziału pediatrycznego, a gdyby taka osoba podjęła pracę w giżyckim szpitalu to łatwiej byłoby budować zespół lekarzy-pediatrów.

 

Dodał, że rozmowy z lekarzami wciąż trwają i być może oddział pediatryczny uda się ponownie uruchomić.

 

"Potrzebne są systemowe rozwiązania"

 

Starosta podkreślił, że bolączką powiatowych szpitali jest brak kadry medycznej. Młodzi lekarze nie są zainteresowani podjęciem pracy a pracujący odchodzą na emerytury.

 

- Mimo iż szpitale powiatowe oferują wyższe wynagrodzenia niż szpitale w dużych ośrodkach, to nie znajdują się chętni do pracy. Potrzebne są systemowe rozwiązania, które by zachęciły lekarzy do pracy w powiatowych placówkach służby zdrowia - ocenił.

 

Szpital w Giżycku jest drugim na Warmii i Mazurach, który zawiesił działalność oddziału pediatrycznego z powodu braku lekarzy. Do maja nie działa oddział dziecięcy szpitala w Morągu.

 

"Szpitalowi brakuje obsady"

 

O zawieszenie działalności oddziału wewnętrznego zawnioskował również szpital powiatowy w Kluczborku. 

 

Pod koniec ubiegłego roku internę zamknął szpital w sąsiednim powiecie oleskim.

 

Zgodnie z treścią wniosku do wojewody opolskiego, oddział wewnętrzny szpitala powiatowego liczący 35 łóżek, chce zawiesić działalność od pierwszego lutego, jednak starosta Kluczborka Piotr Pośpiech nie wykluczył przyspieszenia tego terminu.

 

- Szpitalowi brakuje obsady wymaganej do jego całodobowej działalności. Lekarze odchodzą do innej pracy i w tej chwili nie mamy nikogo na ich zastępstwo. Jutro spotykam się z wojewodą opolskim. Jest bardzo możliwe, że termin zawieszenia działalności oddziału chorób wewnętrznych Powiatowego Centrum Zdrowia w Kluczborku będzie musiał być przyspieszony - powiedział Pośpiech.

 

"Lekarzy najzwyczajniej w świecie brakuje"

 

Zdaniem Konrada Rekuckiego, koordynatora Porozumienia Rezydentów województwa opolskiego, podobna sytuacja jak w Oleśnie i Kluczborku może zaistnieć także w innych placówkach na terenie województwa.

- Z mojej wiedzy wynika, że problem z obsadą dyżurów mają także szpitale w innych miejscowościach regionu. Przyczyną nie tyle jest sam protest, ile sytuacja w ochronie zdrowia i jej problemy, które czekają na rozwiązanie od wielu lat. Lekarzy najzwyczajniej w świecie brakuje. Nie ma ich, a ci, którzy są zatrudnieni w szpitalach, wybierają pracę w jednostkach, które oferują im lepsze warunki - podkreślił Rekucki.

 

Pod koniec ubiegłego roku wojewoda opolski wyraził zgodę na zawieszenie oddziału wewnętrznego szpitala w Oleśnie. Tam także powodem był brak wystarczającej liczby lekarzy.

 

"Problem dotyczy wszystkich powiatów w województwie"

 

Według opolskich lekarzy, może okazać się, że najwięcej problemów wynikających z zawieszenia działalności oddziałów wewnętrznych szpitali powiatowych w sąsiadujących ze sobą powiatach oleskim i kluczborskim mogą mieć osoby starsze i ich opiekunowie, gdyż coraz częściej interna pełni rolę oddziałów geriatrycznych.

 

- Społeczeństwo się starzeje, a z powodu olbrzymiej emigracji zarobkowej, w naszym regionie widać to w szczególny sposób. Na internę trafia coraz więcej i coraz starszych pacjentów, którymi nie ma kto się zająć i nie ma też gdzie ich odesłać, bo problem dotyczy wszystkich powiatów w województwie - powiedział jeden z rozmówców PAP.

 

Od października lekarze i przedstawiciele innych zawodów medycznych prowadzą protest, domagając się m.in. zwiększenia nakładów na ochronę zdrowia do 6,8 proc. PKB od 2021 r. oraz wzrostu wynagrodzeń. Lekarze zapowiedzieli, że w placówkach na terenie całego kraju będą wypowiadać klauzulę opt-out (jej podpisanie jest przez lekarza dobrowolne i oznacza zgodę na wydłużenie czasu pracy, dzięki czemu szpitale mogą zapewnić obsadę lekarską przez całą dobę).

 

PAP

zdr/prz/
Czytaj więcej

Chcesz być na bieżąco z najnowszymi newsami?

Jesteśmy w aplikacji na Twój telefon. Sprawdź nas!

Komentarze

Przeczytaj koniecznie