Resort Ziobry wycofuje się z pomysłu podniesienia opłat sądowych. "Z uwagi na negatywne opinie"

Polska
Resort Ziobry wycofuje się z pomysłu podniesienia opłat sądowych. "Z uwagi na negatywne opinie"
Polsat News

"Zmiany dotyczące opłat, zawarte w projekcie reformy Kodeksu postępowania cywilnego, miały charakter propozycji i jak cała reforma zostały poddane szerokim konsultacjom społecznym. Z uwagi na negatywne opinie w kwestii opłat Ministerstwo Sprawiedliwości nie będzie podtrzymywać tych propozycji" - poinformował resort w komunikacie.

W piątek "Fakt" w artykule pt. "Sądy tylko dla bogatych" napisał: "Kiedy w Sejmie, w świetle kamer i przy protestach opozycji, rządzący przepychają zmiany w ustawach o Krajowej Radzie Sądownictwa i Sądzie Najwyższym, Ministerstwo Sprawiedliwości po cichu forsuje drakońskie podwyżki opłat sądowych. Z 30 do 100 zł - tyle wzrośnie minimalna opłata sądowa".

 

Drogie rozwody, kosztowne rozwiązanie spółki


Jedną z najwyższych podwyżek miało zostać objęte złożenie pozwu o rozwód. Opłata miała wzrosnąć z 600 zł do 2000 zł.

 

Wśród propozycji pojawił się także wzrost opłat podstawowych np. w sprawach spadkowych, czy dotyczących ksiąg wieczystych z 60 i 50 zł do 100 zł.

 

Zmiany dotyczyły także opłat dla przedsiębiorców, m.in. pozwu o rozwiązanie spółki, czy wyłączenia wspólnika. Miałyby wzrosnąć z 2 do 5 tys. złotych.

 

Projekt wprowadzał także opłaty za działania, które obecnie są bezpłatne, np. wezwanie świadka, czy doręczenie wyroku z uzasadnieniem, co kosztowałoby 100 zł.


Jak podkreśliło ministerstwo, "intencją projektowanych wcześniej zmian było urealnienie opłat sądowych, które nie były podwyższane od 12 lat, czyli uwzględnienie inflacji czy wzrostu przeciętnej płacy".


"Podatnik nie powinien ponosić kosztów cudzych rozwodów"


Resort wyjaśnił, że plany zwiększenia opłat za wnioski rozwodowe wynikały m.in. z tegorocznego raportu Instytutu Wymiaru Sprawiedliwości, "zgodnie z którym przeciętny, realny koszt postępowań sądowych w sprawach rozwodowych wynosi 2322,57 zł".


Jak tłumaczyło ministerstwo, "projektodawcy chcieli ograniczyć koszty ponoszone przez podatników, którzy są obciążani wynoszącą ponad 1700 zł różnicą między stałą sądową opłatą za wniosek o rozwód (dziś 600 zł) a rzeczywistym kosztem tego rozwodu. Ocenili bowiem, że podatnik nie powinien ponosić kosztów cudzych rozwodów".

 

"Ministerstwo Sprawiedliwości uważa jednocześnie, że opłaty sądowe muszą być akceptowalne społecznie i nie mogą utrudniać dostępu obywateli do sądów" - napisano w komunikacie.

 

"Zwolnienia od opłat sądowych dla ludzi niezamożnych"


"Dlatego Ministerstwo Sprawiedliwości nie będzie podtrzymywać propozycji podwyższenia opłat, a ostateczny kształt reformy zostanie uzgodniony w ramach trwających konsultacji społecznych, prac rządu, a następnie parlamentu" - dodano.


Ministerstwo zwróciło także uwagę, że "bez względu na ostateczny kształt reformy będą obowiązywać zwolnienia od opłat sądowych dla ludzi niezamożnych, a osoba, która wygra proces, otrzyma pełny zwrot kosztów".


"Darmowe będą postępowania o wynagrodzenia za pracę i o świadczenia z ubezpieczenia społecznego. Istotną zmianą ma być zniesienie opłaty za wydanie tytułu wykonawczego potrzebnego do egzekucji zasądzonego świadczenia" - zaznaczono.


"Drzwi sądów będą zamknięte dla tych, których na to nie stać"


Pomysł zmiany opłat sądowych skrytykował m.in. były minister sprawiedliwości Borys Budka z PO.


- Mówi się o tym, że reforma wymiaru sprawiedliwości ma służyć ludziom. Ma zbliżyć wymiar sprawiedliwości do tych ludzi. A tymczasem okazuje się, że drzwi sądów będą zamknięte dla tych których na to nie stać - zauważył.

 

polsatnews.pl, PAP

prz/hlk/
Czytaj więcej

Chcesz być na bieżąco z najnowszymi newsami?

Jesteśmy w aplikacji na Twój telefon. Sprawdź nas!

Komentarze

Przeczytaj koniecznie