Prokuratura bada, czy policjanci dopełnili obowiązków w czasie zatrzymania Piotra T.

Polska
Prokuratura bada, czy policjanci dopełnili obowiązków w czasie zatrzymania Piotra T.
Polsat News

Warszawska prokuratura bada, czy policjanci biorący udział w zatrzymaniu Piotra T. i przeszukaniu miejsca w którym przebywał, dopełnili swoich obowiązków służbowych. Chodzi o dwóch policjantów; postępowanie prowadzone jest w sprawie.

Chodzi o zatrzymanie znanego specjalisty od budowania wizerunku i doradcy polityków.

 

22 października prokuratura poinformowała, że zarzucono mu "posiadanie i rozpowszechnianie treści pornograficznych z udziałem małoletniego i z prezentowaniem przemocy".

 

Śledztwo początkowo prowadziła Prokuratura Rejonowa Warszawa-Praga, a następnie przejęła je praska prokuratura okręgowa. Jej rzecznik Marcin Saduś powiedział, że po przejęciu wyłączono do odrębnego postępowania materiały dotyczące czynności podejmowanych przez policję.

 

- Wszczęliśmy śledztwo w sprawie niedopełnienia obowiązków służbowych przez funkcjonariuszy. Prowadzone jest w sprawie, czyli dotąd nikomu nie przedstawiono zarzutów - powiedział prokurator.

 

Przedmioty osobiste zabezpieczono kilkadziesiąt godzin po zatrzymaniu

 

Jak podało w poniedziałek Radio ZET policjanci, podczas zatrzymania i przeszukania, mieli nie zabrać wszystkich osobistych rzeczy T. - m.in. laptopa i czegoś, co przypominało odznakę policyjną.

 

Prokurator Saduś wyjaśnił, że kilkadziesiąt godzin po zatrzymaniu T., "policja podjęła czynności zmierzając do odzyskania" niezabezpieczonych przedmiotów i to się udało.

 

Śledztwo, w którym zatrzymano T., prowadzone było od 2015 r. Wtedy to, w czerwcu, w ramach policyjnej akcji przeciw pornografii dziecięcej, przeszukano mieszkania 34 osób, m.in. T. Zabezpieczono jego komputer i telefon. Sam T. mówił później w mediach, że nie ma z pornografią dziecięcą nic wspólnego.

 

"Musiałbym być zboczeńcem, żeby mieć coś takiego u siebie. I kompletnym idiotą. Albo mi ktoś coś podrzucił, albo próbował podrzucić. W ostatnim czasie włamano mi się na internetowe konto. Przysyłano SMS-y z groźbami i hasłami: ty pedofilu. Zgłaszałem sprawę policji, ale sprawców nie znaleziono" - mówił Super Expressowi w 2015 r.

 

Za przestępstwo rozpowszechniania treści pornograficznych z udziałem małoletniego grozi od 6 miesięcy do 8 lat więzienia, a za utrwalanie treści pornograficznych z udziałem małoletniego poniżej 15 lat, podlega karze od roku do 10 lat więzienia.

 

PAP

mta/
Czytaj więcej

Chcesz być na bieżąco z najnowszymi newsami?

Jesteśmy w aplikacji na Twój telefon. Sprawdź nas!

Komentarze

Przeczytaj koniecznie