Przemycali migrantów z Turcji do Rumunii. Zarzuty dla członków gangu

Świat
Przemycali migrantów z Turcji do Rumunii. Zarzuty dla członków gangu
commons.wikimedia.org/CC BY-SA 3.0

Bułgarska prokuratura postawiła w czwartek zarzuty członkom siedmioosobowego gangu, który przez prawie dwa lata zajmował się przemytem migrantów z Turcji do Rumunii. Do grupy przestępczej należało trzech Bułgarów, dwóch Syryjczyków i dwóch Irakijczyków. Członków gangu zatrzymano na początku tygodnia w różnych bułgarskich miastach.

Według prokuratury przemytnicy zapewniali nielegalnym migrantom "pełną obsługę": przyjmowali ich na granicy z Turcją, przewozili mikrobusami do Sofii, zapewniali mieszkania, najczęściej w romskiej dzielnicy na zachodzie miasta i stamtąd w koordynacji z rumuńskimi wspólnikami wywozili do Widynia na północnym zachodzie Bułgarii, skąd przez Dunaj przerzucali migrantów do Rumunii.

 

Gang działał od stycznia 2016 roku. Dla zmylenia policji w przygranicznych regionach jego członkowie zmieniali tablice rejestracyjne swoich pojazdów. Cena przewiezienia jednego migranta od granicy do granicy wynosiła 2 tys. euro.

 

Podczas rewizji przy aresztowaniu u zatrzymanych znaleziono broń, narkotyki, zagraniczne paszporty i ponad 20 tys. euro.

 

Intratny "biznes"

 

Gangów przemycających migrantów są dziesiątki i zwykle część ich członków stanowią Arabowie, którzy osiedlili się w Bułgarii w ostatniej dekadzie. Część grup przestępczych działa również na terytorium Grecji. Dwa tygodnie temu zatrzymano tam dziewięcioosobową grupę, która przemycała ludzi przez granicę turecko-grecką.

 

Według ekspertów, w Bułgarii w intratnym biznesie uczestniczą również policjanci, funkcjonariusze Straży Granicznej, a nawet politycy. Latem przy zatrzymaniu dużej grupy migrantów w okolicach miasta Płowdiw wyszło na jaw, że wśród organizatorów przemytu jest lokalna liderka struktury nacjonalistycznego Narodowego Frontu Ocalenia Bułgarii (NFSB), koalicyjnego partnera w obecnym bułgarskim rządzie. Polityk podała się do dymisji i po zawarciu porozumienia z prokuraturą otrzymała trzyletni wyrok pozbawienia wolności w zawieszeniu.

 

Przed nielegalnym przekraczaniem bułgarskiej granicy powinno powstrzymywać migrantów budowane od 2013 roku ogrodzenie. Zainwestowano w nie prawie 100 mln euro, ale niektóre z najbardziej niedostępnych kilkukilometrowych odcinków wciąż nie są gotowe.

 

Ogrodzenie nie spełnia oczekiwań

 

Ogrodzenie jest stałym źródłem konfliktów władz z opozycją, która oskarża budujące je firmy o korupcję. Kolejny taki skandal wybuchnął w czwartek w parlamencie. Opozycja poinformowała, że posiada film, udowodniający złą jakość prac budowlanych i przekaże go do Brukseli, skąd pochodzi część finansowania ochrony granicy.

 

Ostatnio ulewne deszcze podmyły fundamenty ogrodzenia w regionie miasta Małkie Tyrnowo. Pod przeszkodą utworzyły się dziury, przez które można przechodzić.

 

MSW Bułgarii potwierdziło, że taki problem pojawił się, lecz został już usunięty. Jednocześnie rząd poinformował, że ogrodzenie wzdłuż granicy z Turcją włączono do listy strategicznych obiektów bezpieczeństwa narodowego.

 

Według danych MSW presja migracyjna nie jest duża. Od stycznia do września na granicach i wewnątrz Bułgarii zatrzymano 2487 nielegalnych migrantów, o 83,5 proc. mniej w porównaniu z analogicznym okresem 2016 roku.

 

PAP

paw/
Czytaj więcej

Chcesz być na bieżąco z najnowszymi newsami?

Jesteśmy w aplikacji na Twój telefon. Sprawdź nas!

Komentarze

Przeczytaj koniecznie