Piąty miesiąc nie może pochować ojca. "To nie jest godne żadnego człowieka"

Polska

Elżbieta Adamiec ze Śląska od ponad pięciu miesięcy nie może odebrać z zakładu pogrzebowego ciała ojca zmarłego w Niemczech. Przy transporcie zwłok nie dopełniono formalności i szczątki Polaka "utknęły" w prawnej pustce. Teraz nikt, od grabarzy po resort zdrowia, nie wie, co z nimi zrobić. Z każdym dniem rośnie dług córki zmarłego za przechowywanie zwłok. Dziś to już prawie 50 tys. zł.

54-letni ojciec Elżbiety Adamiec zmarł 4 kwietnia. Jego ostatnim życzeniem było wrócić do rodzinnego domu, do Polski. Niestety nie zdążył.

 

Pani Elżbieta znalazła zakład pogrzebowy spod Gorzowa Wielkopolskiego, który miał pomóc sprowadzić zwłoki jej ojca do Polski. Z podpisanej z firmą umowy wynika, że zakład zobowiązał się do załatwienia wszelkich formalności.  

 

- Byliśmy umówieni tak, że tata zostanie przewieziony i skremowany u nich, po czym przewiozą go do nas do Zabrzega, gdzie miał być pochowany - opowiedziała "Interwencji" Elżbieta Adamiec.

 

Zabrakło zgody starosty

 

Kobieta przygotowała pochówek dla zmarłego ojca. Niestety zakład pogrzebowy nie przywiózł ciała na miejsce.

 

- Zwłoki przywieziono legalnie, bo były wszystkie dokumenty, ale nielegalnie są one na terenie kraju. Zakład pogrzebowy nie miał bowiem pozwolenia od starosty bielskiego, żeby takie ciało można było tutaj przechowywać - tłumaczy właścicielka drugiego wynajętego przez rodzinę zakładu pogrzebowego, który bezskutecznie próbował odebrać zwłoki od pierwszego.

 

Przedstawiciel zakładu pogrzebowego, który sprowadził zwłoki z Niemiec zrzuca odpowiedzialność na klientki. Twierdzi, że w rozmowie telefonicznej zobowiązały się do dostarczenia mu niezbędnych dokumentów i utrzymuje, że ma nagranie takiej rozmowy.

 

- Na podstawie aktu europejskiego mieliśmy możliwość wywiezienia zwłok tylko do naszej siedziby, dalsze czynności zostały zlecone rodzinie - powiedział pan Adrian z firmy zajmującej się sprowadzaniem zwłok z zagranicy.

 

"Jeden urząd odsyła nas do drugiego"

 

Problem powinno rozwiązać uzupełnienie dokumentacji, ale to nie takie proste. Pani Elżbieta próbowała uzyskać zgodę na transport zwłok w Ministerstwie Zdrowia, sanepidzie, starostwie i prokuraturze. - Jeden urząd odsyła nas do drugiego - opowiada.

 

Żaden urząd wstecznie nie wyda zgody na transport zwłok z zagranicy ani na pochówek.

 

- Starosta bielski nie był i nie jest organem właściwym do zajęcia się tą sprawą. Starosta może zająć się taką sprawą w momencie, kiedy zwłoki są jeszcze za granicą - poinformował Stanisław Pięta ze Starostwa Powiatowego w Bielsku-Białej.

 

- To sytuacja incydentalna ze względu na to, że ustawa o cmentarzach i chowaniu zmarłych przewiduje całą procedurę transportu zwłok z zagranicy i wskazuje, że podlega kodeksowi ten, kto nie otrzyma tych zezwoleń, a przetransportuje zwłoki. Natomiast nie wiemy, co dalej z tymi zwłokami zrobić - skomentował radca prawny Przemysław Ligęzowski.

 

"Nikt nie powinien zostać tak potraktowany"

 

Licznik grabarzy bije. Za przechowywanie zwłok zakład spod Gorzowa Wielkopolskiego żąda już blisko 50 tys. zł.

 

- To, co się dzieje w tym momencie z moim tatą, nie jest godne żadnego człowieka. Nikt nie powinien zostać tak potraktowany przez zakład pogrzebowy, urzędy i ministerstwa - podsumowała pani Elżbieta.

 

Interwencja

ml/luq/
Czytaj więcej

Chcesz być na bieżąco z najnowszymi newsami?

Jesteśmy w aplikacji na Twój telefon. Sprawdź nas!

Komentarze

Przeczytaj koniecznie