Premier czeka na raport Jurgiela ws. aukcji w Janowie. "Jemu się należy dymisja" - mówi Kosiniak-Kamysz

Polska

- Aukcja w Janowie jest totalną klapą. To wstyd dla ministra rolnictwa, dla rządu, ale to też zniszczenie marki jaką była hodowla koni w Polsce - powiedział w "Graffiti" Władysław Kosiniak-Kamysz. Szef PSL zapowiedział również, że zwróci się na piśmie do premier Beaty Szydło i wojewodów o ogłoszenie stanu klęski żywiołowej na terenach poszkodowanych przez nawałnice.

Kosiniak-Kamysz stwierdził, że "klapa" aukcji, na której z 25 koni zlicytowano zaledwie 6 za łączną kwotę 410 tysięcy euro, wynika z tego, iż nowe kierownictwo stadniny w Janowie Podlaskim "zwolniło najlepszych hodowców".

 

- Druga sprawa, to rok temu podstawili kogoś do licytacji. To kto po roku przyjedzie i uwierzy, że ta licytacja jest uczciwa? - pytał Kosiniak-Kamysz.

 

Lider ludowców nawiązał do zamieszania podczas ubiegłorocznej licytacji klaczy Emira, którą organizatorzy licytowali dwa razy, bo nie zgłosił się zwycięzca pierwszej licytacji.

 

"Niegospodarność i powód do odwołania nieudaczników"

 

Kosiniak-Kamysz przypomniał, że dwa lata wcześniej, gdy rządziła koalicja PO-PSL, w Janowie zlicytowano konie za 4 mln euro. - Teraz to było 400 tys. euro. 10 razy mniej zarobił budżet państwa. To jest niegospodarność i powód do odwołania nieudaczników, którzy tym zarządzają - ocenił.

 

Lider ludowców przypomniał, że PSL po wakacjach złoży w Sejmie wniosek o odwołanie ministra Jurgiela. - Jemu się należy dymisja. Ilość błędów jaką popełnił wciągu tych dwóch lat jest zaskakująca. Kolejną rzeczą (poza słabymi wynikami aukcji w Janowie - red.) jest obcięcie pieniędzy na program "szklanka mleka, warzywa i owoce w szkole". Suma 450 mln zł, jaka była przekazywana dla polskich dzieciaków, została ograniczona o 200 mln zł – przypomniał.

 

"Kuriozalne decyzje"

 

Zdaniem gościa Marty Kurzyńskiej "to wszystko pokazuje, jak błędne i kuriozalne są decyzje ministra rolnictwa". - Dziwię się, że pani premier prosi tylko o wyjaśnienia, a tak naprawdę mogłaby wyprzedzić nasz wniosek i odwołać ministra - dodał Kosiniak-Kamysz.

 

O tym, że premier domaga się wyjaśnień od ministra rolnictwa ws. słabego wyniku aukcji Pride of Poland poinformował rzecznik rządu Rafał Bochenek w rozmowie z RMF FM.

 

"Wymagane jest wprowadzenie klęski żywiołowej"

 

Kosiniak-Kamysz w programie "Graffiti" odniósł się również do sytuacji po nawałnicach, do których doszło w Polsce w ostatni weekend.

 

- Dzisiaj wystąpię na piśmie do pani premier, do wojewodów, wojewody pomorskiego, kujawsko-pomorskiego - bo to albo na ich wniosek może być ogłoszony stan klęski żywiołowej, albo rząd samoistnie z siebie może też taką decyzję podjąć - zapowiedział lider PSL. - Wymagane jest wprowadzenie klęski żywiołowej i o to zwracam się do pani premier - dodał.

 

Kosiniak-Kamysz pytany, czy rząd powinien utworzyć fundusz klęskowy powiedział, że taki fundusz powinien powstać. Lider PSL zaznaczył, że "w 2010 roku, będąc w opozycji, PiS zapowiadał, że jak dojdzie do władzy, to utworzy fundusz klęskowy". - Do tej pory tego funduszu nie ma - dodał.

 

W jego ocenie reakcja rządzących w kwestii zniszczeń po nawałnicach na Pomorzu była spóźniona, a "państwo zarządzane centralnie poniosło totalną klęskę". Lider PSL ocenił, że "im więcej kompetencji byłoby w samorządach, im więcej byłoby samodzielności w podejmowaniu decyzji przez wiele osób mianowanych na różne stanowiska, tym ta reakcja byłaby dużo szybsza".

 

"Ta sytuacja nie wymaga specustawy, tylko wymaga rozsądku i szybkiego działania"

 

Na pytanie, czy powinna powstać specustawa dotycząca obecnej sytuacji na Pomorzu Kosiniak-Kamysz ocenił, że "nie wymaga ta sytuacja specustawy, tylko wymaga rozsądku i szybkiego działania".

 

Szef PSL już w środę apelował do premier Szydło o ogłoszenie stanu klęski żywiołowej na terenach zniszczonych przez nawałnice. Przekonywał, że "jest potrzeba ogłoszenia, jak najszybciej stanu klęski żywiołowej".

 

W wyniku nawałnic, które przeszły nad Polską w nocy z piątku na sobotę, zginęło sześć osób, a 52 zostały ranne. Ponad 20 tys. odbiorców pozostawało w środę przed południem bez energii elektrycznej na skutek zniszczeń wywołanych nawałnicami. W całym kraju wiatr uszkodził lub zerwał dachy z prawie 4 tys. budynków, z czego 2,8 tys. to budynki mieszkalne. Od 10 sierpnia strażacy interweniowali 21,3 tys. razy przy usuwaniu skutków burz.

 

Wojewoda nie widzi przesłanek

 

Premier Szydło pytana we wtorek podczas wizyty w miejscowości Czyczkowy k. Brus w woj. pomorskim, czy nie powinien być ogłoszony stan klęski żywiołowej, odpowiedziała, że taki stan ogłaszany jest na wniosek wojewody. Wyjaśniła, że wojewoda pomorski stwierdził, iż nie widzi obecnie takiej potrzeby. Jak zaznaczyła, "będzie to wymagało zastanowienia i analiz". Premier poinformowała, że będzie na ten temat rozmawiać m.in. z szefem MSWiA Mariuszem Błaszczakiem.

 

W środę wojewoda pomorski Dariusz Drelich powiedział, że nie wystąpił z wnioskiem o wprowadzenie stanu klęski żywiołowej, dlatego że nie widział i nie widzi ku temu przesłanek. Według niego, taki stan wprowadziłby więcej utrudnień dla mieszkańców.

 

polsatnews.pl, RMF FM, PAP

ml/luq/
Czytaj więcej

Chcesz być na bieżąco z najnowszymi newsami?

Jesteśmy w aplikacji na Twój telefon. Sprawdź nas!

Komentarze

Przeczytaj koniecznie