Prezydent: moje wystąpienie do Senatu ws. referendum - przesądzone

Polska
Prezydent: moje wystąpienie do Senatu ws. referendum - przesądzone
PAP/Jakub Kamiński

- Sprawa tego, że wystąpię do Senatu o zgodę na zarządzenie referendum konsultacyjnego w sprawie kierunków ustrojowych przyszłej konstytucji, jest przesądzona, bo to zależy ode mnie - powiedział w wywiadzie dla "Do Rzeczy" prezydent Andrzej Duda. W jego ocenie pozycja prezydenta w nowej konstytucji powinna być wzmocniona.

Jak powiedział prezydent, nie wyobraża sobie "sytuacji, by to referendum się nie odbyło, bo Polacy tego oczekują i są zainteresowani przyszłością swojego kraju".

 

Według prezydenta "jest czas na nową konstytucję, bo ta, którą mamy, jest konstytucją okresu przejściowego". - Ona ma dzisiaj 20 lat i wiemy, jakie ma niedostatki - choćby fakt, że można było podnieść Polakom wiek emerytalny zwykłą większością głosów, bo konstytucja tego prawa obywateli nie zabezpieczyła - argumentował.

 

- Osobiście uważam, że rola prezydenta powinna zostać w nowej konstytucji wzmocniona, ale chcę o to zapytać Polaków, czy oni też tak uważają - zaznaczył prezydent.

 

"Jeżeli chcemy prezydenta wyłącznie ceremonialnego, to wybierajmy go poprzez Zgromadzenie Narodowe"


Jak mówił, dzisiaj mamy sytuację, że prezydent jest wybierany w wyborach powszechnych przez naród, co stanowi jedyny tak silny mandat, tymczasem konstytucyjna pozycja prezydenta nie jest wcale mocna. W jego ocenie nazwy są "mocne", bo mowa jest o "najwyższym zwierzchniku sił zbrojnych", jednak - jak podkreślił prezydent - ten najwyższy zwierzchnik może coś zrobić tylko wtedy, kiedy ma wniosek ze strony szefa MON albo premiera.

 

- Jeżeli wybieramy prezydenta w wyborach powszechnych, to powinien on mieć silniejszą pozycję niż dzisiaj. Jeżeli chcemy prezydenta wyłącznie ceremonialnego, o ograniczonych kompetencjach, tak jak jest w Niemczech, to wybierajmy go poprzez Zgromadzenie Narodowe - zaznaczył prezydent.

 

"Element pewnej niewiedzy czy może chaosu komunikacyjnego MSZ"


Duda w wywiadzie był też pytany o niezadowolenie z tempa nominacji ambasadorskich, które wyrażał szef MSZ Witold Waszczykowski. - To ostatnie jest elementem pewnej niewiedzy czy może chaosu komunikacyjnego MSZ, bo pan minister dokumenty przeze mnie podpisane otrzymał jeszcze w maju - odpowiedział prezydent.

 

- Jedyne, przy czym się upierałem, to, by najpierw został powołany ambasador przy NATO, bo jadąc na szczyt NATO w Brukseli chciałem, by sytuacja była uregulowana. Zaraz po powrocie ze szczytu NATO, na którym ambasador mi już towarzyszył, podpisałem wszystkie nominacje ambasadorskie, które czekały. Nie wiem, czy minister Waszczykowski nie dostał tej informacji, czy może są jakieś problemy komunikacyjne w ministerstwie? – mówił.


"Chcemy zwiększyć możliwości przepustowe gazoportu"


Prezydent Duda podkreślił, że bardzo docenia fakt, iż podczas planowanego spotkania "w cztery oczy" będzie rozmawiać z prezydentem USA Donaldem Trumpem o konkretach. Wśród tematów wymienił obecność wojsk amerykańskich w Polsce, budowę elementu tarczy antyrakietowej w Redzikowie, dostawę gazu LNG do Polski i niestałe członkostwo Polski w Radzie Bezpieczeństwa ONZ.


W ocenie prezydenta inicjatywa Trójmorza ma w tym kontekście ogromne znaczenie, bo jednym z tematów łączących 12 krajów współpracujących w ramach Trójmorza jest dywersyfikacja dostaw gazu do Europy. Według prezydenta "kwestia dywersyfikacji dotyczy tego, od kogo bierzemy gaz w ogóle, ale także tego, od kogo bierzemy gaz skroplony".


- Mamy gaz z Kataru, ale mamy też gaz ze Stanów Zjednoczonych, to jest kwestia konkurencji cenowej również - gdzie nam się będzie bardziej opłacało, kto nam da lepsze warunki. Dobrze, że ta furtka nam się otwiera i dlatego chcemy zwiększyć możliwości przepustowe gazoportu - mówił Duda.


- Niezależnie od tego chcemy zbudować gazociąg z szelfu norweskiego do Danii i Baltic Pipe, bo to są dwa odrębne gazociągi. Chodzi o to, by gaz z Norwegii był dostarczany do systemu duńskiego, a następnie by mógł być dostarczany do Polski. Dzięki tym strategicznym możliwościom, które tworzymy, możemy nie tylko sami zapewnić sobie bezpieczeństwo gazowe, lecz także możemy być dostarczycielem tego bezpieczeństwa. Możemy dać możliwość dywersyfikacji także innym krajom partnerskim. I o to także chodzi w projekcie Trójmorza - powiedział.


"Chcę zrobić dobry biznes dla Polski"


- Chcę zrobić dobry biznes dla Polski. Taki, który da efekt „win-win” jak mawiają Amerykanie, czyli, że obie strony na tej wizycie wygrają. Amerykanie będą mieli poczucie, że zrobili interes, ale będzie to zarazem bardzo dobry interes dla Polski - podkreślił.


- Wierzę w to, że w interesie Stanów Zjednoczonych leży to, by w Europie było bezpiecznie. Pamiętajmy, że wtedy, gdy w Europie Środkowej zaczynały się wojny - i I, i II wojna światowa - to na koniec ginęli w nich także Amerykanie, bo Stany Zjednoczone musiały się angażować w zażegnywanie tych konfliktów. Patrząc więc na historię, wcale się nie dziwię, że prezydent Trump, który trzeźwo patrzy na otaczającą rzeczywistość, przywiązuje dużą wagę do Europy Środkowo-Wschodniej - zaznaczył prezydent.


"Nie mam wrażenia, że relacje z Niemcami i Francją są zaniedbane czy niedopilnowane"


Pytany o relacje z Niemcami i Francją Duda powiedział, że nie uważa, iż zacieśnianie współpracy ze Stanami Zjednoczonymi będzie się odbywało kosztem relacji z Berlinem i Paryżem.


- Podczas ostatniego szczytu NATO w Brukseli tak samo ważne jak spotkanie z prezydentem Trumpem było dla mnie spotkanie z kanclerz Angelą Merkel i z prezydentem Emmanuelem Macronem, z którym miałem rozmowę dwustronną. Potem we troje rozmawialiśmy o przyszłości Trójkąta Weimarskiego i nie mam wrażenia, że te relacje są zaniedbane czy niedopilnowane - mówił.


"Nie wyobrażam sobie, by przywożono na siłę ludzi do Polski"


Prezydent odniósł się też do słów prezydenta Francji Emmanuela Macrona, który zarzucił wschodnioeuropejskim politykom porzucenie zasad i wartości europejskich w kontekście m.in. oporu przed przyjęciem imigrantów. - Cóż, jakoś nie widzę, by zachodnie kraje Unii Europejskiej ochoczo przyjmowały uchodźców i realizowały w tym zakresie swoje zobowiązania, więc nie rozumiem, dlaczego tylko my mamy być z tego rozliczani - odpowiedział Duda.


- Inna sprawa, że nie wyobrażam sobie, by przywożono na siłę ludzi do Polski, gdy imigranci wybierają kraje Europy Zachodniej. Mamy ich tu siłą przetrzymywać? Unia Europejska, która tak się szczyci swoimi zasadami i wartościami, nigdy nie może sobie na coś takiego pozwolić. Polska od samego początku zachowuje się jak najbardziej odpowiedzialne państwo Unii, bo powtarzamy, że pomagać trzeba tam, gdzie jest źródło problemu, czyli na miejscu - dodał.


W jego ocenie rzeczywisty humanitaryzm polega na tym, by "zabezpieczyć tych ludzi tak, by mogli wrócić do swoich domów, gdy tylko konflikt zbrojny się zakończy, nie wywozić ich na drugi koniec świata". - A jeśli ktoś przyjedzie do Polski, bo taka będzie jego wola, i zgodnie z obowiązującymi przepisami dostanie status uchodźcy, to tę pomoc w Polsce otrzyma - zadeklarował prezydent.

 

PAP

prz/
Czytaj więcej

Chcesz być na bieżąco z najnowszymi newsami?

Jesteśmy w aplikacji na Twój telefon. Sprawdź nas!

Komentarze

Przeczytaj koniecznie