Prof. Morawski zrezygnował z bycia promotorem doktoranta z UMK

Polska
Prof. Morawski zrezygnował z bycia promotorem doktoranta z UMK
Polsat News

Członkowie Rady Wydziału Prawa i Administracji UMK dostali maila od prof. Lecha Morawskiego, w którym pisze on, że rezygnuje z bycia promotorem doktoranta Tymoteusza Marca - powiedziała Ewa Walusiak-Bednarek z biura prasowego toruńskiej uczelni.

- Jest to wiadomość o charakterze dość nieformalnym. W mailu zawarta jest pewna argumentacja, ale nie chciałabym o niej mówić szerzej. Teraz musimy zwrócić się o opinię do Centralnej Komisji ds. Tytułów i Stopni Naukowych, żeby wiedzieć, co dalej zrobić z tą sprawą. Jest to sytuacja precedensowa. Oczywiście zdarzają się przypadki rezygnacji z promotorstwa na pierwszym bądź drugim roku studiów, ale nie na takim etapie, gdy przewód (doktorski - red.) jest zakończony - dodała Walusiak-Bednarek.

 

Ministerstwo: nie jest konieczne otwieranie przewodu doktorskiego po raz drugi

 

PAP spytała Ministerstwo Nauki i Szkolnictwa Wyższego, co na temat sytuacji takiej, jak na UMK, mówią przepisy. Przedstawiciele resortu napisali, że zasadniczo "przyjęcie funkcji promotora, promotora pomocniczego, członka komisji egzaminacyjnej w przewodzie doktorskim, recenzenta w przewodzie doktorskim lub postępowaniu habilitacyjnym oraz postępowaniu o nadanie tytułu profesora, a także sporządzenie opinii na wniosek Centralnej Komisji jest obowiązkiem nauczyciela akademickiego lub pracownika naukowego".

 

Zwrócono jednak uwagę, że nie ma prawnych instrumentów wymuszenia przyjęcia tej funkcji. Zdaniem ministerstwa zwolnienie z tego obowiązku może nastąpić tylko w uzasadnionych przypadkach.

 

"Zgodnie z wyrokiem Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego w Poznaniu z 8 kwietnia 2010 r. (...) relację między promotorem a osobą, wobec której rada jednostki organizacyjnej wszczęła przewód doktorski, należy oceniać w kategoriach relacji mistrz - uczeń. Jeżeli te relacje nie pozwalają obu stronom się spełniać, promotor może wystąpić o zwolnienie go z obowiązku promotorstwa, a rada jednostki organizacyjnej może - uznawszy ów przypadek za uzasadniony - uchwałą z tego obowiązku promotora zwolnić" - napisali przedstawiciele MNiSW.

 

Według ministerstwa nauki w sytuacji uzasadnionego zgłoszenia rezygnacji z funkcji promotora, rada właściwej jednostki organizacyjnej jest zobowiązana do dokonania wyboru nowego promotora poprzez podjęcie uchwały w sprawie zmiany promotora w przewodzie doktorskim. "Niedopuszczalne jest dalsze procedowanie w przewodzie doktorskim bez powołanego nowego promotora, zwłaszcza, iż funkcja ta obliguje m.in. do sformułowania pisemnej opinii dotyczącej przedłożonej przez kandydata rozprawy doktorskiej i jej przekazania (wraz z rozprawą) przewodniczącemu rady jednostki organizacyjnej przeprowadzającej przewód doktorski" - podkreślono w informacji z resortu nauki.

 

"Zmiana osoby promotora następuje bez uchylenia uchwały o wszczęciu przewodu doktorskiego. Tym bardziej nie jest konieczne otwieranie przewodu doktorskiego po raz drugi" - napisano.

 

Zaplanowana na poniedziałek 19 czerwca obrona pracy doktoranta prof. Morawskiego już po raz drugi nie doszła do skutku. Powodem była nieobecność promotora pracy - sędziego TK Lecha Morawskiego. Oświadczył on, że jego nieobecność to konsekwencja dyskredytującej go uchwały WPiA UMK w Toruniu. Członkowie komisji doktorskiej nie byli wtedy jednomyślni co do tego, czy można przeprowadzić obronę. Dziekan WPiA UMK prof. Zbigniew Witkowski zdecydował o ponownym przełożeniu obrony. Ma się odbyć we wrześniu.

 

"Najsmutniejszy dzień w karierze akademickiej"

 

- Nie zostaliśmy poinformowani przez prof. Morawskiego o tym, że nie pojawi się na obronie. Centralna Komisja ds. Stopni i Tytułów Naukowych wydała opinię w tej sprawie, która jest jednoznaczna i nie dopuszcza możliwości obrony doktoratu bez obecności promotora pracy. Są luki w prawie, które nie pozwalają dzisiaj na przeprowadzenie postępowania - w sytuacji wydawałoby się dość oczywistej- wyjaśnił wtedy prof. Witkowski. - To najsmutniejszy dzień w mojej karierze akademickiej - dodawał.

 

19 czerwca doktorant Marzec stawił się w planowanym terminie obrony w sali WPiA, podobnie jak komisja oraz recenzent pracy. Prosił komisję o "dobra wolę" i przeprowadzenie obrony pomimo nieobecności promotora.

 

"Nie uczestniczyłem w obronie rozprawy doktorskiej Pana mgr Tymoteusza Marca, która miała się odbyć na Wydziale Prawa i Administracji Uniwersytetu Mikołaja Kopernika w Toruniu dnia 19 czerwca 2017 r." - napisał w oświadczeniu prof. Morawski.

 

"Jednocześnie pragnę podkreślić, że moja nieobecność jest efektem dyskredytującej moją osobę i obraźliwej w swojej treści uchwały podjętej dn. 16 maja 2017 r. przez Radę Wydziału Prawa i Administracji UMK. Jest mi przykro, że moja decyzja wpływa na sytuację mgr. T. Marca. Mój udział w obronie pracy doktorskiej w dniu 19 czerwca 2017 roku oznaczałby jednak, że uznaję prawomocność uchwały Rady WPiA UMK. Stosowne oświadczenie skierowałem do wszystkich członków Rady Wydziału" - poinformował prof. Morawski.

 

List z prośbą o rozwiązanie sytuacji

 

We wtorek 20 czerwca dziekan Witkowski zaapelował w liście do sędziego Morawskiego o wskazanie sposobu rozwiązania sytuacji, a władze wydziału zaproponowały, żeby obrona odbyła się 12 września przed radą wydziału.

 

Obronę pracy doktoranta Marca, którego promotorem jest sędzia Trybunału Konstytucyjnego prof. Morawski, odwołano już wcześniej - 15 maja. Wówczas dziekan WPiA UMK prof. Zbigniew Witkowski zdecydował tak z obawy o brak kworum w komisji. Część jej członków chciała bowiem w ten sposób zaprotestować przeciwko - relacjonowanym przez media - wypowiedziom sędziego TK na spotkaniu 9 maja w Wielkiej Brytanii.

 

We wtorek 16 maja Rada Wydziału Prawa i Administracji UMK podjęła przez aklamację uchwałę potępiającą słowa Morawskiego. Dziekan wydziału prof. Witkowski zapowiedział wtedy, że obrona doktoratu Marca odbędzie się przed komisją w takim składzie, w jakim pierwotnie miała się zebrać, ale w czerwcu.

 

PAP

mta/
Czytaj więcej

Chcesz być na bieżąco z najnowszymi newsami?

Jesteśmy w aplikacji na Twój telefon. Sprawdź nas!

Komentarze

Przeczytaj koniecznie