Przeciwnicy reformy edukacji żądają wprowadzenia wniosku o referendum pod obrady Sejmu

Polska
Przeciwnicy reformy edukacji żądają wprowadzenia wniosku o referendum pod obrady Sejmu
PAP/Tomasz Gzell

Natychmiastowego wprowadzenia pod obrady Sejmu obywatelskiego wniosku o przeprowadzenie ogólnokrajowego referendum w sprawie reformy edukacji żądają przedstawiciele komitetu inicjatywy referendalnej m.in. z ZNP, partiami opozycyjnymi i ruchami rodzicielskimi.

- Spotkaliśmy się tutaj po to, aby wspólnie, wszyscy, którzy komitet referendalny tworzą i którzy razem z nami współpracowali przy zbieraniu podpisów, wspólnie wyrazić żądanie wobec marszałka Sejmu natychmiastowego poddania pod obrady Sejmu wniosku (...) o przeprowadzenie referendum dotyczącego zamierzeń wynikających z planów reformy pani minister (edukacji) Anny Zalewskiej - powiedział we wtorek na konferencji prasowej w Warszawie prezes Związku Nauczycielstwa Polskiego Sławomir Broniarz.

 

Przypomniał, że pod wnioskiem zebrano prawie milion podpisów.

 

"Rodzice nie chcą przyjąć do wiadomości, że jest za późno"

 

- Rodzice, którzy sprzeciwiają się reformie edukacji wprowadzanej przez rząd pani premier Beaty Szydło nie mogą przyjąć do wiadomości komunikatu, który płynie ze strony władzy, że jest już za późno. My od września alarmowaliśmy, mówiliśmy, że jest wielka niezgoda wśród rodziców na przeprowadzanie proponowanych przez Annę Zalewską zmian. To nie jest tak, że nagle okazało się w styczniu, że są jacyś rodzice, którym się zmiany nie podobają, nam się one nie podobają od początku - powiedziała Dorota Łoboda z ruchu "Rodzice przeciwko reformie edukacji".

 

Jak mówiła, nie jest jeszcze za późno.

 

- Wspierają nas samorządowcy, którzy od najmniejszych gmin po stolicę Polski mówią, że są w stanie te szkodliwe zmiany odwrócić w ciągu tygodnia - dodała.

 

Dzieci znów nie pójdą do szkoły

 

Zapowiedziała, że w środę - w dniu rozpoczęcia posiedzenia Sejmu - rodzice sprzeciwiający się wprowadzeniu reformy na znak protestu po raz kolejny nie puszczą swoich dzieci do szkoły. Łoboda poinformowała także o zaplanowanych na 26 maja w całym kraju manifestacjach rodziców, którzy będą domagać się przeprowadzenia referendum.

 

O niezwłoczne wprowadzenie przed obrady Sejmu apelowali do marszałka Sejmu Marka Kuchcińskiego także politycy PO, Nowoczesnej, PSL i Partii Razem.

 

- Zwróciliśmy się do pana marszałka o przyśpieszenie procedury liczenia podpisów pod złożonym wnioskiem - poinformowała Katarzyna Lubnauer (Nowoczesna). Zapowiedziała, że jutro na konwencie seniorów zwróci się do marszałka o to, by punkt dotyczący referendum edukacyjnego jak najszybciej trafił pod obrady Sejmu.

 

- To jest sprawa, która powinna być zrealizowana, choć ze względu na to, że wola prawie miliona Polaków powinna być wysłuchana - zaznaczyła.

 

Milion podpisów przeciwko "wprowadzeniu chaosu do szkół"

 

- PO i wszystkie kluby opozycyjne, podczas tego posiedzenia, podczas kolejnych posiedzeń - chociaż mamy nadzieję, że podczas tego posiedzenia temat zostanie podjęty - będziemy monitować sprawę, będziemy upominać się o to - powiedziała Urszula Augustyn (PO). - Ta reforma jest rozpisana na trzy lata i im szybciej ją zatrzymamy, tym lepiej.

 

- PSL wspierało akcję referendalną i dziś również przyłącza się do apelu do marszałka Kuchcińskiego o to, by nie spowalniać procedury, by ogłosić referendum. To będzie test dla pana marszałka i jego zaplecza parlamentarnego, dla pani premier (Beaty) Szydło, która w kampanii tak chętnie opowiadała o tym, jak będzie chciała wsłuchiwać się w głos Polek i Polaków. To jest test na wiarygodność - ocenił Krzysztof Paszyk (PSL).

 

- Ten milion podpisów został zebrany w rekordowym tempie. Ten milion podpisów to jest milion głosów przeciwko wprowadzaniu chaosu do systemu oświaty, przeciwko lokalnym konfliktom o to, która szkoła zostanie zlikwidowana, którzy nauczyciele zostaną zwolnieni, przeciwko podstawom programowym z rażącymi błędami, pisanymi na kolanie - powiedziała Dziemianowicz-Bąk z Partii "Razem".

 

Pod obywatelskim wnioskiem o przeprowadzenie referendum, w którym zawarto pytanie: "Czy jest Pani/Pan przeciw reformie edukacji, którą rząd wprowadza od 1 września 2017 roku?", zebrano ponad 910 tys. podpisów. Wniosek wraz z podpisami złożono 20 kwietnia w Sejmie.

 

Premier Szydło: wniosek złożony za późno

 

Premier Beata Szydło pytana pod koniec kwietnia o tę inicjatywę, zaznaczyła, że choć uważa, że obywateli trzeba w ważnych sprawach pytać o zdanie, to wniosek w sprawie referendum edukacyjnego został złożony za późno. Jak wyjaśniła, trzeba było go złożyć w odpowiednim momencie, obecnie wdrażanie reformy jest w końcowej fazie i ktoś, kto chce to odwracać, będzie powodował chaos.

 

Z inicjatywą przeprowadzenia referendum wystąpił Związek Nauczycielstwa Polskiego. Pod koniec stycznia zawiązał się komitet referendalny, w skład którego weszli przedstawiciele partii politycznych, stowarzyszeń, organizacji i ruchów społecznych popierających pomysł referendum, m.in. ruchu "Rodzice przeciwko reformie edukacji", koalicji "Nie dla chaosu w szkole", Kongresu Kobiet, Krajowego Porozumienia Rodziców i Rad Rodziców, Społecznego Towarzystwa Oświatowego, Krajowego Forum Oświaty Niepublicznej, OPZZ, PO, Nowoczesnej, PSL, Razem i Inicjatywy Polska.

 

Uchwałę w sprawie referendum ogólnokrajowego Sejm podejmuje większością głosów, w obecności co najmniej połowy ustawowej liczby posłów.

 

Reforma edukacji, w ramach której zmieniona zostanie m.in. struktura szkół, rozpocznie się od roku szkolnego 2017/2018. W miejsce obecnie istniejących typów szkół zostaną wprowadzone stopniowo: 8-letnia szkoła podstawowa, 4-letnie liceum i 5-letnie technikum oraz dwustopniowe szkoły branżowe; gimnazja mają zostać zlikwidowane.

 

PAP

mta/
Czytaj więcej

Chcesz być na bieżąco z najnowszymi newsami?

Jesteśmy w aplikacji na Twój telefon. Sprawdź nas!

Komentarze

Przeczytaj koniecznie