"Sprawy konsul honorowej nie bagatelizujemy". Dziedziczak ws. Szonert-Biniendy

Polska
"Sprawy konsul honorowej nie bagatelizujemy". Dziedziczak ws. Szonert-Biniendy
PAP/Tytus Żmijewski

Nie bagatelizujemy sprawy zawieszonej w pełnieniu obowiązków konsul honorowej RP w Ohio (USA) Marii Szonert-Biniendy; wyjaśniamy tę sprawę - powiedział we wtorek wiceszef MSZ Jan Dziedziczak. Dodał, że "fala krytyki" pod adresem MSZ, to przykład "niebywałej wręcz hipokryzji".

Chodzi o sprawę zamieszczenia w mediach społecznościach na profilu Szonert-Biniendy zdjęcia przewodniczącego Rady Europejskiej Donalda Tuska w mundurze SS. W piątek konsul oddała się do dyspozycji ministra spraw zagranicznych Witolda Waszczykowskiego. Kierownictwo MSZ wcześniej przeprowadziło rozmowę z konsul honorową. W niedzielę PAP dowiedziała się w MSZ, że konsul honorowa RP w Ohio została zawieszona w pełnieniu obowiązków.

 

"Niebywała hipokryzja"

 

Pytany we wtorek w Polskim Radiu24 o sprawę konsul honorowej w Ohio, Dziedziczak powiedział: "My oczywiście tej sprawy nie bagatelizujemy, wyjaśniamy tę sprawę".

 

Wiceszef MSZ zaznaczył, że obecna "fala krytyki" jest przykładem "niebywałej wręcz hipokryzji". Dodał, że w operacji sugerującej, że mamy do czynienia z kompromitacją polskiej dyplomacji uczestniczy na przykład szef MSZ w rządzie PO-PSL Radosław Sikorski.

 

Dziedziczak powiedział, że Sikorski tuż przed nominacją zasłynął ze sformułowania: "dorżnąć watahy". - Rozumiem, że to była kwintesencja dyplomacji, za którą jeden z poszkodowanych - Donald Tusk nagrodził go funkcją ministra spraw zagranicznych. Dodam, że tego typu wyzwania spowodowały, atmosfera wywoływana takimi sformułowaniami "dorżnięcia watahy", spowodowały później nawet mord polityczny (dokonany przez) byłego członka PO, który zamordował członka PiS, mówię oczywiście o Marku Rosiaku - powiedział wiceszef MSZ.

 

Funkcjonariusze służb bezpieczeństwa usuwani z MSZ

 

Zaznaczył, że Ministerstwo Spraw Zagranicznych przygotowało projekt ustawy, który usuwa z MSZ ponad 100 tajnych współpracowników lub funkcjonariuszy byłych służb PRL.

 

- Cały czas w MSZ, po 27 latach, są funkcjonariusze służb bezpieczeństwa czy sowieckich służb wojskowych. Chcemy ich po prostu usunąć z MSZ i w to miejsce zatrudnić młodych, świetnie wykształconych ludzi. 27 lat po tak zwanej zmianie oznacza, że osoba, która kończyła studia w 89 roku jest dzisiaj po 50-tce. Naprawdę nie ma co trzymać tych funkcjonariuszy SB i innych komunistycznych służb w MSZ. Dlaczego minister Sikorski to robił, to nie potrafię na to pytanie odpowiedzieć, a przynajmniej mógłbym kilka hipotez postawić - powiedział Dziedziczak.

 

- My to zmieniamy, stąd też ten wściekły atak i sprawa pani konsul jest ku temu kolejnym pretekstem. Tu na pewno nie chodzi o dobro Polski. Dobrem Polski, troską o dobro mógł się wykazać Donald Tusk, kiedy niemieckie tygodniki pokazywały polskich liderów w mundurach zbrodniczych. On nie reagował, bo był zainteresowany jak zawsze wyłącznie swoją osobistą karierą - dodał wiceszef MSZ.

 

PAP

mr/
Czytaj więcej

Chcesz być na bieżąco z najnowszymi newsami?

Jesteśmy w aplikacji na Twój telefon. Sprawdź nas!

Komentarze

Przeczytaj koniecznie