Po euforii w Vikersund Romoeren stracił prawo jazdy. "Było nieco zbyt burzliwie"

Świat
Po euforii w Vikersund Romoeren stracił prawo jazdy. "Było nieco zbyt burzliwie"
Flickr/Alexander Nilssen/CC BY-SA 2.0/Zdj. archiwalne

Bjoern Einar Romoeren, dwukrotny mistrz świata w lotach narciarskich i były rekordzista w długości skoku, stracił w niedzielę prawo jazdy. Powodem, jak przyznał, było zbyt huczne świętowanie sobotniego konkursu w Vikersund, gdzie padły kolejne rekordy.

- Mówiło się już od kilku tygodni o nowym rekordzie świata i pobiciu wyniku Andersa Fannemela, który przed dwoma laty uzyskał 251,5 m, lecz nikt w to tak naprawdę nie wierzył. W sobotę jednak byliśmy świadkami szalonego konkursu. Najpierw nasz Robert Johansson skoczył na odległość 252 m, a później Austriak Stefan Kraft uzyskał 253,5. W tej sytuacji musieliśmy to uczcić i chyba było nieco zbyt burzliwie - powiedział Romoeren dziennikowi "Verdens Gang".

 

W niedzielę w południe jadąc do Vikersund został zatrzymany do rutynowej kontroli drogowej i wynik alkomatu sprawił, że stracił prawo jazdy.

 

"Zdążyłem na serię finałową"


- Samochód musiałem zostawić na poboczu, lecz policjanci rozpoznali mnie i byli tak mili, że zawieźli mnie pod skocznię i zdążyłem jeszcze na serie finałową - dodał.

 

Policja podała w oficjalnym komunikacie, że w niedzielę podczas wielu kontroli drogowych w regionie Vikersund tylko jeden kierowca miał niedozwoloną zawartość alkoholu w wydychanym powietrzu.

 

- Słyszałem tą wiadomość później w radio i to niestety byłem ja - przyznał były skoczek.

 

Dyrektor marketingu norweskiej federacji


Romoeren zakończył karierę w 2014 roku i obecnie jest jednym z dyrektorów marketingu w norweskiej federacji narciarskiej (NSF). W latach 2005-11 był rekordzistą w długości skoku z wynikiem 239 m, który uzyskał na mamucie w Planicy.


W karierze zdobył dwa złote medale oraz srebrny i brązowy mistrzostw świata w lotach narciarskich oraz dwa brązowe i srebrny narciarskich MŚ w drużynie. Indywidualnie zdobył brązowy medal olimpijski na dużej skoczni w Turynie (2006).

 

PAP

prz/
Czytaj więcej

Chcesz być na bieżąco z najnowszymi newsami?

Jesteśmy w aplikacji na Twój telefon. Sprawdź nas!

Komentarze

Przeczytaj koniecznie