Macron: możecie mnie nazywać populistą, ale nie demagogiem

Świat
Macron: możecie mnie nazywać populistą, ale nie demagogiem
PAP/EPA/OLIVER WEIKEN

- Jeśli być populistą znaczy przemawiać do ludu bez filtru aparatów partyjnych, zgadzam się, aby nazywano mnie populistą. W tym sensie generał Charles de Gaulle nim był. Nie należy tego mylić z demagogią, która polega na mówieniu ludziom tego, co chcą usłyszeć, kierując się najbardziej prymitywnymi odczuciami – powiedział Emmanuel Macron, niezależny kandydat we francuskich wyborach prezydenckich.

Macron, określany jako socjoliberał, w wywiadzie dla "Le Journal du Dimanche" wyraził przekonanie, że w miarę postępów kampanii wyborczej jego ruchu, który "nie jest ani lewicowy ani prawicowy", będzie zyskiwał coraz większe poparcie zarówno ze strony Partii Socjalistycznej, jak i konserwatywnych Republikanów.

 

Kandydat o socjoliberalnych poglądach, który był ministrem gospodarki w rządzie prezydenta socjalisty Francois Hollande'a, oskarżył dwoje swych głównych rywali, skrajnie prawicową Marine Le Pen i konserwatystę Francois Fillona, że patriotyzm myli im się z nacjonalizmem.

 

- Mój stosunek do ojczyzny i kultury jest otwarty, nie polega na odrzucaniu innych, innego - dodał Macron.

 

10 tys. dodatkowych etatów w policji i żandarmerii


Ostrzega on przed myleniem dżihadyzmu z islamską wspólnotą we Francji. - Gdybyśmy przyznali rację zwolennikom takiego poglądu - powiedział -  musielibyśmy uznać, że wszyscy muzułmanie są potencjalnymi terrorystami - dodał.

 

Jednocześnie wskazał na konieczność realistycznego podejścia do zagrożeń, obiecując, że w przypadku zwycięstwa wyborczego stworzy 10 000 dodatkowych etatów w policji i żandarmerii.

 

PAP

prz/
Czytaj więcej

Chcesz być na bieżąco z najnowszymi newsami?

Jesteśmy w aplikacji na Twój telefon. Sprawdź nas!

Komentarze

Przeczytaj koniecznie