Ponad 50 osób zatrzymanych po protestach na Białorusi

Świat
Ponad 50 osób zatrzymanych po protestach na Białorusi
PAP/EPA/TATYANA ZENKOVICH

O zatrzymaniu w środę ponad 50 osób w różnych miastach Białorusi informuje w czwartek portal Biełorusskije Nowosti. W tym dniu w Mińsku, Grodnie i Mohylewie odbyły się protesty przeciwko tzw. dekretowi o pasożytnictwie.

O zatrzymaniu co najmniej 21 osób w Mińsku poinformowało Centrum Praw Człowieka Wiasna. W sprawozdaniu dotyczącym środowego marszu, uzgodnionego z władzami stolicy, organizacja pisze o stosowaniu przez siły bezpieczeństwa "zakazanych praktyk i poważnych naruszeń praw człowieka" i "nieproporcjonalnego użycia siły fizycznej". Według świadków zatrzymań dokonywali mężczyźni w cywilu i przebiegały one w brutalny sposób.

 

W środę wieczorem media niezależne informowały, że co najmniej niektórzy z zatrzymanych to anarchiści, którzy brali udział w proteście. Dokładna liczba zatrzymanych w Mińsku nie jest znana, ale w mediach pojawiły się informacje o 35-40 osobach.

 

Zatrzymani stanęli przed sądem

 

W czwartek rano rozpoczęły się w dwóch sądach rejonowych białoruskiej stolicy pierwsze rozprawy administracyjne wobec zatrzymanych.

 

Podobna sytuacja ma miejsce w Mohylewie, gdzie w środę odbył się nieuzgodniony z władzami protest. Obrońcy praw człowieka poinformowali o zatrzymaniu tam po jego zakończeniu ośmiu osób. Kilka osób miało też być zatrzymanych po proteście w Grodnie.

 

W środę w Mińsku, Grodnie i Mohylewie odbyły się protesty przeciwko dekretowi o walce z pasożytnictwem, który zobowiązuje osoby niepracujące do uiszczania specjalnego podatku. Według różnych szacunków w stolicy protestowało od ponad 1000 do 3 tys. osób, w Grodnie - do 800 osób, w Mohylewie - ok. 500.

 

Protest porównany do "pochodu nazistów" 

 

Białoruska telewizja państwowa, informując o proteście w stolicy, porównała go do "pochodu nazistów"- odnotował portal tut.by.

 

"Od pierwszych chwil było jasne, że wszystko sprowadzono do haseł politycznych. Mieszkańcy byli zszokowani zachowaniem grup anarchistów. Te działania przypominały pochody nazistów. Czy to jest nam potrzebne? Do czego dążą organizatorzy? Do katastrofy, tak jak u sąsiadów? Strachu o dzieci i przed wyjściem na ulicę? Czy to walka o granty?" - to fragment relacji w telewizji Białoruś 1.

 

Media państwowe poinformowały o protestach wybiórczo, kładąc nacisk na udział w nich anarchistów i prowokatorów, a także na zagrożenie powtórką z ukraińskiego Majdanu.

 

PAP

 

dk/
Czytaj więcej

Chcesz być na bieżąco z najnowszymi newsami?

Jesteśmy w aplikacji na Twój telefon. Sprawdź nas!

Komentarze

Przeczytaj koniecznie