"Nie jesteśmy darmozjadami". Protest w Mińsku

Świat
"Nie jesteśmy darmozjadami". Protest w Mińsku
Zdj. ilustracyjne, Fot. Flickr/Logofag/CC BY-SA 2.0

W białoruskiej stolicy rozpoczął się w środę wczesnym wieczorem protest przeciwko tzw. dekretowi o pasożytnictwie. Według wstępnych szacunków bierze w nim udział ok. 2 tys. osób. "Niech żyje Białoruś!" i "Odejdź!" - wykrzykują uczestnicy demonstracji, która trwa w Mińsku.

Protestujący rozpoczęli marsz o godzinie 18 (godz. 16 czasu polskiego). Na czele pochodu niesiony jest transparent „Nie jesteśmy darmozjadami” i czarna trumna z kartonu, na której widnieją napisy: „Dekret nr 3”, „Konstytucja 1994”, „Prawa człowieka”. Niektórzy uczestnicy niosą narodowe biało-czerwono-białe flagi, widać też symbole różnych partii opozycyjnych.

 

Według wstępnych szacunków w proteście zorganizowanym przez koalicję środowisk opozycyjnych bierze udział ok. 2 tys. osób.

 

Nie mogą wchodzić na jezdnię


Marsz jest legalny - odbywa się za zgodą mińskich władz i po wytyczonej trasie z dala od ścisłego centrum miasta. Uczestnicy nie mogą wchodzić na jezdnię, a przez ulicę przechodzą w kilku turach - tylko na zielonym świetle.

 

We wtorek milicja uprzedziła organizatorów marszu - m.in. przedstawicieli Białoruskiej Chrześcijańskiej Demokracji i Partii Zielonych o odpowiedzialności, która grozi za złamanie powyższych przepisów.

 

"Zapiszcie się do urzędu pracy"


Przemarsz protestujących wywołuje zainteresowanie kierowców, którzy reagują trąbieniem, a także ożywione dyskusje na temat prezydenckiego dekretu nr 3, który zobowiązuje osoby niepracujące co najmniej 183 dni w ciągu roku i niezarejestrowane jako bezrobotne do uiszczania specjalnego podatku.

 

- Zapiszcie się do urzędu pracy. To dobry dekret! - przekonuje uczestników marszu starsza kobieta, przedstawiająca się jako emerytowana inżynier budownictwa. - W urzędzie nie ma żadnych ofert. Ja od siedmiu lat szukam, jestem inwalidką - odpowiada jej ktoś z tłumu.

 

- Moja synowa musi płacić, to nieszczęście, ma trójkę dzieci - skarży się z kolei kobieta, obserwująca protest sprzed wejścia do sieciowej restauracji z kuchnią białoruską.

 

Podobne demonstracje odbywają się w środę w Grodnie i w Mohylewie.

 

PAP

prz/
Czytaj więcej

Chcesz być na bieżąco z najnowszymi newsami?

Jesteśmy w aplikacji na Twój telefon. Sprawdź nas!

Komentarze

Przeczytaj koniecznie